Kiedy w Polsce sądy będą przepraszać za swoje pomyłki?
24 lipca 2011 z cyklu „Ewa Ewart poleca” wyemitowano szokujący dokument dotyczący wprowadzenia australijskiej (na nasze szczęście!) Temidy w kolosalny błąd przez smarkulę (sic!) oraz szamotanie prawników na antypodach, w państwie, które słynie z temidowej rzetelności, choć podczas omawiania wydarzeń, parokrotnie podkreślano przestarzałe (względem Wielkiej Brytanii; nie porównywano jednak z Polską…) procedury.
Niejaki Patrick Waring został w 2006 roku uznany, już na samym początku, za winnego, zatem wyciągnięto go z łóżka prosto do aresztu, w którym spędził niemal rok, ale groziło mu wieloletnie więzienie. Gdyby nie poparcie rodziny i kosztowna walka adwokatów o tego młodzieńca, to zmagania z wyjątkowo (umysłowo) zamroczoną tamtejszą Temidą, zakończyłyby się klęską.
Cóż takiego się stało? Ano pewna nastolatka wskazała go palcem i w ten sposób zaczęła się australijska kompromitacja, co zostało przedstawione w telewizyjnym dokumencie. Większość ludzi uważa, że jeśli dziewczyna składa doniesienie na chłopaka, to z pewnością mówi prawdę, bowiem większość społeczeństwa jest pewna, że faceci myślą tylko o jednym, zatem jeśli już młoda dama składa zeznania (co przecież jest dla niej krępujące, traumatyczne, wielce wstydliwe oraz narażające na niewybredne komentarze), to z pewnością nie wymyśliła sobie takiej historyjki o nader delikatnej naturze.
Większość policjantów, prokuratorów i sędziów zajmujących się sprawami obyczajowymi to mężczyźni, a ci doskonale wiedzą (choćby po sobie, po kumplach i z mediów), co im chodzi po głowach, z czym sobie jakoś sami – w kontaktach damsko-męskich – zwykle radzą, a z czym wielu innych ma poważne problemy, zatem jeśli już jakaś panienka, dama lub konfabulantka zgłosi przestępstwo, to są oni przekonani, że została ona istotnie poszkodowana. I mimo że wielu specjalistów zna przypadki, kiedy panie miewały jakieś zwidy (a dotyczy to nie tylko molestowanych pań, ale także matek walczących o prawo do wyłącznego wychowywania dzieci, kiedy to wymyślają niestworzone rzeczy na swoich byłych partnerów), to owi fachowcy rozumują – owszem, znamy przypadki konfabulacji, ale są one marginalne i prawdopodobieństwo, że w danej sprawie to my zostaliśmy wprowadzeni w błąd, jest minimalne, zatem nie ma co się pieścić z podejrzanym i należy go natychmiast aresztować.
I nawet jeśli prawnicy znajdą szereg nieprawidłowości w prowadzonym śledztwie oraz w procesie (jak w tym filmie), to wszelkie teorie naciągane są w kierunku konkluzji „że jest winien”, zatem zeznania obu stron są ukierunkowane na szybkie skazanie domniemanego sprawcy. Przecież szkoda czasu na oczywiste sprawy, kiedy aż tyle innych, trudniejszych, akt piętrzy się w gmachach Temidy.
Film ten powinien być pokazywany studentom prawa oraz togowym rycerzom walczącym o sprawiedliwość, także w Polsce, oraz wszystkim gimnazjalistkom, licealistkom oraz studentkom (i ich rodzicom) ku przestrodze – że wprawdzie faceci bywają groźni w określonych a delikatnych sytuacjach, jednakże wiele pań po prostu konfabuluje i nie jest to zjawisko do końca zbadane. Nawet ów film nie wyjaśnia, dlaczego australijska nastolatka podała tego Patryka do sądu. Nie było ani z nią wywiadu, ani z jej rodziną, ani z jej prawnymi przedstawicielami, natomiast rodzice tego chłopca zadłużyli się zastawiając dom, aby udowodnić niewinność syna i wykazać zaskakującą niekompetencję tamtejszego sądu.
Młodociane babsko pomówiło chłopaka i machina „sprawiedliwości” ruszyła pod nadzorem facetów, którzy doskonale wiedzą (także po sobie), że płeć brzydsza potrafi być nie tylko brzydka, ale wręcz obrzydliwa. Jeśli zatem którakolwiek pani uprze się oskarżyć dowolnego pana, to niemal jest pewne, że uda się jej uruchomić całą machinę wymiaru (nie)sprawiedliwości, zaś wyprostowanie fałszywych pomówień graniczy z cudem i może trwać latami.
Panowie raczej zajmują się oszustwami, kradzieżami i obyczajowymi przestępstwami, lecz w konfabulacyjnej branży, to panie dzierżą niechlubny prym.
Ale nie tylko na antypodach Temida została zrobiona w kangura. U nas również, tyle że w konia. W szczególności ten film powinien zostać pokazany pisarce MCh, jej adwokatowi Kolankiewiczowi oraz sędziemu Midziakowi (wszyscy z Gdańska).
Doktoryzująca się (Uniwersytet Gdański) pisarka doszła do rewelacyjnego a odkrywczego przekonania, że Mirosław Naleziński zapisał się na portalu NaszaKlasa jako (dodatkowo!) AZ oraz jako JK. Do tego stopnia dręczyło ją to przeświadczenie, że wielokrotnie w internecie rozgłaszała, iż MN=AZ=JK. Pod wpływem chyba szaleju, pod komentarzem JK wpisała dane MN, zatem dopuściła się fałszerstwa podpisu. Pod wpływem emocji (zapewne z powodu uszczypliwych uwag JK oraz po zamieszczeniu jej danych w komentarzu na jednym z portali przez MN, który omówił jej wyczyny; dane te jednak zostały niezwłocznie skasowane przez admina) zagroziła, że uda się do swojego prawnika celem omówienia problemu. I tak dokładnie tę sprawę poomawiali, że postanowili ją przekazać do dwóch sądów, niejako dwutorowo – do cywilnego i do karnego.
Patryk wystarczająco długo przebywał w areszcie i to w cywilizowanym państwie, w którym przeciętny obywatel jest pewien, że Temida starannie zbada jego sprawę, nim skaże go na więzienie. Niestety, w jego psychice nastąpiły znaczne zmiany i do końca życia będzie miał trudności z powrotem do normalności. W Polsce pewnie nie jesteśmy aż tak pewni solidności naszej Temidy, jednak również większość rodaków jest przekonana, że mamy niezawodnych i szlachetnych rycerzy pełniącej zaszczytną służbę u boku damy z szalkami. Niestety, czasami to jednak tylko pozory.
Należy zadać pisarce pytanie – kiedy przeprosi poszkodowanego obywatela RP, wyjaśni powody swojej pomyłki, pomówienia i fałszerstwa oraz w jaki sposób wyobraża sobie zadośćuczynienie (choćby tylko zwrot opłat pobranych przez wymiar niesprawiedliwości i jej adwokata)? Kiedy publicznie wyjaśni swoim zwolennikom swoją pomyłkę, tym, którzy od dwóch lat (wespół z nią) są przekonani, że to ich przyjaciółka ma monopol na rację i że to ona została obrażona przez JK oraz AZ (a według niej i ich – przez MN), aby odwołała swoje oskarżenia.
W kilkuset swoich artykułach, ciągany przez nią dziennikarz obywatelski, nie zawarł ani jednego kłamstwa, natomiast pisarka, w stosunkowo niewielu swoich wypowiedziach, popełniła co najmniej grzech fałszerstwa, pomówienia oraz zeznawania nieprawdy (że nigdy nie napisała przaśnego żartu). Gdyby sędzia poświęcił więcej czasu, już choćby tylko tym dwóm wątkom, to wyprosiłby ją z sądu za zawracanie głowy takimi łgarstwami. Niestety, nie wykazał się starannością i gdańska Temida została ośmieszona pomyłką sądową w internetowej branży, co nie należy do katalogu częstych błędów, bowiem i rodzaj sprawy jest stosunkowo nowy.
Podobnie jak wielu niewinnie posądzonych (i posadzonych) w delikatnych sprawach, kolejny raz niniejszym oświadczam – na portalu NaszaKlasa miałem i mam jedno konto (wyłącznie na swoje dane), zatem pisarka popełniła fałszerstwo i do chwili obecnej (wespół ze swoimi zwolennikami) rozpowszechnia kłamliwe twierdzenia w tej materii i nie spotyka się to z odpowiednią reakcją Temidy!
Jeśli polska Temida nie potrafi wyjaśnić tej sprawy, to świadczy jedynie o braku jej kwalifikacji do badania tego typu spraw. Ma przecież szereg możliwości – badanie wariografem, porównanie stylu wypowiedzi, sprawdzenie założonych kont i czasy logowania trzech postaci (wg pisarki jednej osoby), jednak nie zadała sobie większego trudu, aby poznać fakty. Rezygnacja z nowoczesnych technik dociekania prawdy sprowadza nasze sądy do średniowiecznych czasów, kiedy to oskarżonym wmawiano niestworzone wręcz rzeczy i w żaden sposób nie mogły się te osoby obronić, bowiem sędziowie byli przeciążeni pracą, a ponadto byli stronniczy, gdyż z góry „wiedzieli” kto jest winien.
Uniemożliwienie złożenia apelacji jest skandalem samym w sobie (i to w wolnej Polsce!), zaś brak umiejętności logicznego myślenia jest powalający (m.in. nakazano przeprosić za zarzut wulgarności, choć zarzucano jedynie przaśność). Sprawa IC692/09 powinna być powtórzona, bowiem popełniono zbyt wiele błędów.
Australijscy matoli/matołowie spartolili sprawę, przyznali się do tego, ale nie zgłosili chęci naprawienia finansowych skutków tego skandalu (rubaszniej – australijskie matoły spartoliły sprawę, przyznały się do tego, ale nie zgłosiły chęci naprawienia finansowych skutków tego skandalu) i niech Bóg, wraz z Patrykiem, im to wybaczy. Kiedy polski wymiar sprawiedliwości przyzna, że popełnił błąd?