Najbłahsze zadanie, jakie mogło się trafić Policji do wykonania i też – brak kompetencji! Jak doszłam do takiej konkluzji?
W niniejszym poście, opisuję sprawę najbardziej typowego zawiadomienia o wykroczeniu, jakie można zgłosić Policji – w tym przypadku kradzież orzechów z ogrodu (art. 123 kodeksu wykroczeń)„Kto z nie należącego do niego ogrodu bezprawnie zabiera w nieznacznej ilości owoce, warzywa lub kwiaty,podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany. § 2. Ściganie następuje na żądanie pokrzywdzonego. § 3. W razie popełnienia wykroczenia można orzec nawiązkę do wysokości 50 złotych”.
Wprowadzenie
Mam dom letni w Goniądzu, w którym od 13 lat, spędzam wakacje w okresie – do końca sierpnia. W tym roku wróciłam do Warszawy wyjątkowo późno, gdyż dnia 20.09.2012 r.
W domu letnim, w ogrodzie rosną między innymi trzy leszczyny i orzech włoski. Drzewa te posadziłam po 1998 r. Co znaczy, że obecnie są duże i w pełni owocują.
Jednak, od chwili posadzenia wspomnianych drzew do chwili obecnej, nie udało mi się zebrać ani razu orzechów, bo amatorzy na te orzechy mieszkają bliżej, między innymi za płotem, a inni w pobliżu. Obecnie jest tych amatorów na orzechy więcej, niż jedna rodzina.
Przed dniem 20.09.2012 r. kilka razy widziałam, jak dorośli złodzieje, zamierzali już wejść na moją działkę, ale widząc że jeszcze nie wyjechałam, bo się kręcę po ogrodzie, byli wściekli, mówiąc, że: „Jeszcze nie wyjechała! A niech to! Jeszcze wyzbiera wszystkie orzechy! To już nie będzie co zbierać”.
Zasłyszane słowa złodzieli spowodowały we mnie odczucie, że to ja jestem intruzem (persona non grata) na mojej nieruchomości. Gdyż przez te dwadzieścia już lat, przyzwyczaili się do zbierania orzechów z mojej działki. Postanowiłam położyć temu kres!
Skarga złodzieja orzechów, do towarzyszącego mu kolegi, wpłynęła na to że przezwyciężyłam lenistwo, i postanowiłam złożyć Policji zawiadomienie na podstawie (art. 123 Kodeksu Wykroczeń).
Teraz już na temat.
Po powrocie do Warszawy dnia 24.09.2012 r. wysłałam e-maila do Komendy Powiatowej Policji w Mońkach „Prośba o interwencję i ustalenie danych osobowych złodziei, którzy od 20 lat, co roku , kradną orzechy laskowe i włoskie z mojej posesji ..„.
Następnie dnia 25.09.2012 r. napisałam uzupełnienie mego pisma z dnia 24.09.2012 r. i wysłałam dnia 25.09.2012 r. e-maila do Komendy Powiatowej Policji w Mońkach. W obu pismach wymieniłam: kto kradnie orzechy, gdzie mieszka, którędy wchodzą na działkę. W jaki sposób kradną! Np. jeden ze złodzieji wygadał się, że zgrabia orzechy z liśćmi do worka, i dopiero w domu wybiera. Po moim przyjeździe na działkę, pod drzewami były zawsze wygrabione liscie, co znaczy że to, tak faktyczni mi kradł orzechy, tylko przez płot. Na swojej działce przecież nie ma drzew orzechów laskowych ani włoskich!
Po napisaniu pism powiedziałam synowi, że zawiadomiłam Policję – o kradzeniu orzechów z ogrodu.
Reakcja syna, była taka, że zakrył najpierw oczy, jakby, nie chciał tego ogladać, oczami swojej wyobraźni, a potem powiedział: „to Ty myślisz że Policja, będzie Ci pilnowała orzechów”?
Powiedziałam, że nie chcę, żeby policjanci pilnowali orzechów, wystarczy, żeby w ciągu dnia zatrzymali się w pobliżu domu i zerknęli we wnętrze ogrodu, przecież Posterunek Policji w Goniadzu jest ~500 m od mego domu.
Kiedy wyjeżdżałam dnia 20.09.2012 r. orzechy włoskie były na drzewie jeszcze w skorupach nie popękanych. W dniach 24,25,28.09.2012 r, kiedy wpłynęły na Policję moje zawiadomienia o kradzieży orzechów z ogrodu, orzechy na drzewie na pewno już popękały i właśnie spadały z drzewa. Wystarczyło, aby policjanci po otrzymaniu mego e-maila, zatrzymali radiowóz, w ciagu dnia przed moim domem, ponieważ i tak przejeżdżają przynajmniej raz dziennie i zerknęłi w głąb ogrodu (długość działki ~30 m). Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nakryli by złodzieji zbierających orzechy "na gorącym uczynku".
Wystarczyłoby, też, aby policjanci spytali sąsiadów, kto wchodził na posesję? Gdyby nawet policjantom sąsiedzi nic nie powiedzieli, to na pewno poinformowali by złodziei. Czyli, sąsiedzi ostrzegliby złodzieii orzechów, że Policja otrzymała zawiadomienie o kradziezy orzechów, celem ścigania, a to znaczy, że złodzieje orzechów, zostali by przepłoszeni (czyli stałoby się to, o co mi faktycznie chodziło), wiedząc że policjanci w każdej chwili mogą nadjechać i ich przyłapać na kradzieży.
Koń by się uśmiał!
Dnia 23.10.2012 r. na telefon domowy zadzwonili do mnie z Komisariatu Policji Warszawa-Ursynów, w celu ustalenia daty mego zgłoszenia się, na ten Komisariat, celem przesłuchania mnie na okoliczność mego zgłoszenia kradzieży orzechów z ogrodu w domu letnim.
Dnia 25.10.2012 r. zgłosiłam się na Komisariat Policji Warszawa-Ursynów.
Zostałam poinformowana, że Posterunek Policji w Goniądzu, na okoliczność mego zgłoszenia kradzieży orzechów, prosi o przesłuchanie mnie przez Komisariat Policji Warszawa-Ursynów, w celu uzyskania ode mnie odpowiedzi, na zadane przez nich pytania:
2. w jakiej dacie zostały mi ukradzione orzechy i jakie mam na to dowody? I abym wskazała świadków na tą okoliczność.
3. wskazała, kto ukradł mi orzechy i jakie mam na to dowody? I abym wskazała świadków na tą okoliczność.
4. gdzie mieszkają osoby, które ukradły mi orzechy?
Policjantce mnie przesłuchujacej, powiedziałam, że to ja chciałam, uzyskać takie odpowiedzi od Komendy Powiatowej Policji w Mońkach.
Policjantka, powiedziała, że dostała takie zapytanie i muszę udzielić odpowiedzi: takiej lub innej.
Zauważam że: orzechy z drzew pospadały do końca września. Policja w tym okresie nie przeprowadziła żadnych czynności, aby zdobyć odpowiedzi na zadane mi pytania. Przesłuchanie mnie dnia 25.10.2012 r, czyli wtedy, gdy orzechy zostały ukradzione, mijało się z celem.
Aby bardziej sobie uzmysłowić blamaż Policji w opisywanej przeze mnie sprawie, przyjmijmy na chwilę, że to samemu Sherlock’owi Holmes’owi, zgłosiłam, że ktoś w ciągu kilku dni ukradnie mi orzechy z ogrodu, wskazując przy tym kto przypuszczalnie będzie kradł, jak będzie wchodził na posesję, w jakich dniach, czyli w ciągu kilku dni od złożenia zawiadomienia. A prawie miesiąc, po zapowiadanej przeze mnie kradzieży, Szerlok Holmes, powiadomił by dr. John H. Watson’owi, żeby ten zadał mi 4 pytania, jak te, wypunktowane wyżej. Wprost niewyobrażalne!
Opisana przeze mnie procedura, policyjna w sprawie kradzieży orzechów z mego ogrodu, faktycznie jest farsą, na okoliczność kompetencji policjantów!
Teraz aż jestem zdziwiona, że syn, młody człowiek, wydawałoby się – niedoświadczony, okazał się osobą bardziej realnie myślącą ode mnie, w sprawie działania Policji, będąc od razu pewny, że policjanci nie złapią złodziei.
Policja, to klasyczny przykład organu administracji publicznej, wykazującego – przerost formy nad treścią? Posiada lokale, samochody, komputery, stałą pensję, czyli wszystko potrzebne do skutecznego działania.
W sprawie mego zgłoszenia, wykazali się całkowitą indolencją w działaniu, tylko generując w tym czasie koszty, nie dając nic w zamian społeczeństwu, gdyż jakoś żaden przykład pozytywnego działania Policji, nie przychodzi do głowy.
Żeby Policja nie popadła w kompleksy swojej nieindolencji, to dodam, że przypuszczalnie, jakieś kompetentne działanie policjantów, można byłoby znaleźć, w jakimś długim okresie czasu, ponieważ rzekomo każda reguła ma wyjątki!
Krystyna Trzcinska