Bez kategorii
Like

KOMU POTRZEBNE TAKIE WOJSKO ?

07/08/2011
356 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

A skoro jesteśmy po odejściu z wojska, nieodżałowanego – ale tylko przez wielu swoich wielbicieli- ministra Klicha, to jest okazja by poważnie zastanowić się nad tym pytaniem.

0


Komu potrzebne jest takie wojsko?

Przeglądając zapisy na forach internetowych natrafiłem na ten tytuł. A skoro jesteśmy po odejściu z wojska, nieodżałowanego – ale tylko – przez wielu swoich wielbicieli, ministra Klicha, to jest okazja by poważnie zastanowić się nad tym pytaniem.

Wydaje się bowiem oczywistym, by dalsze trwanie takiej atrapy, jaką w moim pojęciu były w czasie ostatnich lat i są obecnie siły zbrojne, nie jest niczym uzasadnione. Klich przy pomocy wiernych, miernych i biernych hunwejbinów dokonał spustoszenia w wojsku i jak powiedział jeden z polityków będzie potrzeba 7-9 lat, by powrócić do marnego stanu obronności. To wszystko jednak odbywało się na naszych oczach i niestety, tylko nieliczni  mieli odwagę pisać wprost o trwającym demontażu Wojska Polskiego.

Na zakończenie swojej niszczycielskiej misji, jakby chcąc zadrwić z nas wszystkich, nakazał B. Klich swoim podwładnym spisać i opublikować swoje „ dokonania”. Jest to „dzieło” tragiczne i żenujące, a kłamstwa owinięte w piękne słówka i  kredowy papier mają ukryć faktyczny obraz, jaki pozostawił po sobie były szef resortu obrony. Normalnemu człowiekowi trudno jest zrozumieć słowa pochwalne premiera kierowane w stronę B. Klicha za heroiczne dokonania, a jednocześnie informujące następcę, jaki to ogrom pracy czeka następcę w celu naprawy sił zbrojnych. Czy panu premierowi nie pomyliły się przypadkiem kartki w czasie tego wystąpienia?

   Często powtarza się w tym opracowaniu słowo LIKWIDACJA. Bo niestety trzeba to otwarcie przyznać, w czasie swego dzieła zniszczenia armii/ oczywiście pod pozorem naprawy/ było likwidowane wszystko, a nawet więcej tego, co nie powinno być zlikwidowane. Szkoda, że LIKWIDACJA nie objęła redakcji i wszystkich autorów tego opracowania. Jeżeli bowiem nie ma wojska, to komu potrzebna jest gazeta pod nazwą Polska Zbrojna. Może co najwyżej „Polska Rozbrojona”.

Z pojęciem LIKWIDACJA spotkaliśmy się wielokrotnie, bowiem tworzenie tzw. armii profesjonalnej rozpoczęto właśnie od likwidacji poboru, a w mniemaniu ministra Klicha i jego podpowiadaczy, właśnie ten zabieg utworzył zawodową armię. Ale nawet to, że sam B. Klich ciągle powtarzał o utworzeniu profesjonalnej armii, a jego szef premier, go w tym utwierdzał, nasze siły zbrojne są bardzo daleko od armii profesjonalnej w pełnym słowa tego znaczeniu. Był to bowiem zabieg tylko czysto propagandowy. Nasi żołnierze są zawodowcami, bowiem pobierają świadczenia pieniężne, ale to nie ma nic wspólnego z profesjonalną armią.

Zapewne autorzy poszczególnych tekstów tego propagandowego pożegnalnego folderu, będą się teraz i w przyszłości wstydzić swojego postępku, ale pisząc to byli w takim strachu, że zapominali o przyzwoitości. Trudno bowiem, zrozumieć zachwyty pułkownika Piwowara nad stanem dyscypliny wojskowej tylko dlatego, że nie ma już w wojsku żołnierzy ukradkiem przeskakujących koszarowe ogrodzenia, gdy problemem jest długotrwała samowolna nieobecność w służbie. Jak niektórzy mówią, występuje ona najczęściej, gdy trzeba pojechać na poligon. Okazało się bowiem, że samodyscyplina tzw „ profesjonalistów” jest tylko pustym sloganem, jakby butami szytymi na niewłaściwy rozmiar.

Oczywiście najlepiej ministrowi Klichowi udała się likwidacja jednostek wojskowych i ograniczenie do całkowitego absurdu szkolenia w siłach zbrojnych . Po tej operacji w Wojsku Polskim mamy taką sytuację, że nie posiadamy żadnej jednostki typu brygada –pułk, która byłaby w stanie wykonać zadanie zgodnie ze swoim przeznaczeniem. A jednocześnie nasze siły zbrojne, jako całość będą wymagały długich lat na przywrócenie odpowiedniego poziomu zdolności bojowej. Nie wykazywano w tym względzie żadnego zainteresowania, bowiem poza kilkoma pokazowymi ćwiczeniami, nie prowadzono w ostatnich latach odpowiednich ćwiczeń i sprawdzianów zdolności operacyjno-taktycznej. Utrzymywanie dużych sztabów, a w nich komórek szkoleniowych, przez samo istnienie nie zapewniło realizacji niezbędnego procesu szkolenia. Zatem staje zasadnicze pytanie, czy zbiorowisko ludzkie, niewyszkolone i zgrane można nazywać armią i czy płacenie żołnierzom pieniędzy tylko dlatego, że przychodzą na kilka godzin do koszar jest działaniem rozsądnym i koniecznym?

Można oczywiście zapytać, po co nam te wszystkie duże sztaby i komórki, których jedyna działalnością jest coraz to nowych dokumentów organizacyjnych i nowelizacja wraz z przyjściem nowego ministra dokumentów normujących tok życia i służby i jednocześnie nieprzestrzeganie ich? Można to wszystko zgodnie ze zwyczajami premiera Tuska zlikwidować poprzez konferencję z ogrodu premierowskiego, bowiem często można odnieść wrażenie, że jedynym poważnym celem tych wszystkich harców wokół sił zbrojnych, a zwanych reorganizacją, jest kompletne rozłożenie armii.

Wydaje się jednak, że zdroworozsądkowo będzie, za ministrem Klichem, na zieloną trawkę wysłać pana premiera Tuska i cały jego rząd.

Jak określił jeden z posłów nasze siły zbrojne posiadają:  Stan wewnętrznej zapaści i systemu gnilnego” . Jeżeli nawet rząd się z tym nie zgadza, to jednocześnie nie ma odwagi, by poddać obiektywnemu audytowi nasze wojsko. W tej sytuacji niezbędne jest też powołanie sejmowej komisji śledczej w celu określenia przyczyn i odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Nie możemy czekać, aż historia zweryfikuje te oceny.

Co dalej? Oczywiście takie wojsko nie jest nam potrzebne, ale nie należy wzorować się na naszym premierze, który rozwiązał 36 splt, tylko dlatego, że wcześniej nie zapewnił mu sprawnego funkcjonowania. To nie koszary i zdezelowany sprzęt ponoszą winę za karygodny stan wyszkolenia i realizacji zadań. Pan premier może przed oddanymi sobie dziennikarzami powtarzać te bzdety, a dziennikarze mogą dalej powtarzać te kłamliwe slogany. Do kierowania i dowodzenia potrzebne są odpowiednie predyspozycje i umiejętności. Tych jednak brakło byłemu ministrowi i również panu premierowi.

Taniej, rozsądniej i mądrzej będzie usunąć dyletantów ze stanowisk, niż zastanawiać się na potrzebą posiadania sił zbrojnych, mimo, że od pewnego czasu usiłuje się nas o tym przekonać.

             

0

Michał Podobin

Historia, militaria i poszukiwania prawdy.

19 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758