Bez kategorii
Like

Komu nie straszno jechać do Bełżca?

03/03/2011
404 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

      Władysław Bartoszewski stanowi problem dla znacznej części z nas od czasu, gdy Platforma Obywatelska – czy kto tam tym interesem kręci – postanowiła wykorzystać jego sytuację, że tak powiem, biologiczną do swoich doraźnych interesów politycznych. Na czym polega ów problem? Oczywiście, dla części z nas chodzi o tak zwany zawód, jaki Bartoszewski sprawił tym wszystkim, którzy go jakoś tam cenili i uważali za autorytet. Dla większości jednak tych, których dziś Bartoszewski wyłącznie irytuje, sprawa sprowadza się do tego, że on – podobnie, jak z jednej strony, powiedzmy, Aleksander Kwaśniewski, a z drugiej Lech Wałęsa – swoją obecnością zwyczajnie obraża urodę tego świata, a jednocześnie czerpie pełnymi garściami z tego, że wiatr wieje jak wieje.        Minione miesiące, mniej więcej […]

0


      Władysław Bartoszewski stanowi problem dla znacznej części z nas od czasu, gdy Platforma Obywatelska – czy kto tam tym interesem kręci – postanowiła wykorzystać jego sytuację, że tak powiem, biologiczną do swoich doraźnych interesów politycznych. Na czym polega ów problem? Oczywiście, dla części z nas chodzi o tak zwany zawód, jaki Bartoszewski sprawił tym wszystkim, którzy go jakoś tam cenili i uważali za autorytet. Dla większości jednak tych, których dziś Bartoszewski wyłącznie irytuje, sprawa sprowadza się do tego, że on – podobnie, jak z jednej strony, powiedzmy, Aleksander Kwaśniewski, a z drugiej Lech Wałęsa – swoją obecnością zwyczajnie obraża urodę tego świata, a jednocześnie czerpie pełnymi garściami z tego, że wiatr wieje jak wieje.

 

     Minione miesiące, mniej więcej od czasu jak ów staruszek wystąpił na jednym z przedwyborczych wieców Bronisława Komorowskiego pozwoliły nam o tej szczególnej postaci szczęśliwie zapomnieć. I to do tego stopnia, że ktoś bardziej złośliwy i paskudny niż ja, mógłby pomyśleć, że jemu się coś stało i to raczej w sposób ostateczny. Tymczasem najświeższe informacje wskazują, że nic podobnego. Nasz dziadziuś żyje i fika.

 

     Wbrew temu, co większość czytelników, którzy wiedzą, czego się można po mnie spodziewać, sądzi, nie będę się tu jednak znęcał nad Bartoszewskim. Z jakiegoś powodu, najzwyczajniej nie mam sumienia. Z jakiegoś powodu, uważam, że akurat jeśli idzie o niego – ale nie tylko, o czym później – powinienem zachować umiar. I akurat nie ze względu na tzw. rangę postaci, ale ze względu na wiek. Nie da się bowiem ukryć, że on jest zwyczajnie biednym, słabo przytomnym staruszkiem, którego pech polega na tym, że dał się wykorzystać złym ludziom do złych celów..

 

      Powiem szczerze, że nie wiem, jak to się stało, ale rządząca obecnie naszym pięknym krajem Platforma Obywatelska, na poziomie doraźnej propagandy, postanowiła postawić na ludzi stojących jedną nogą nad grobem. Pisząc te słowa, od razu musze się zastrzec, że wcale nie mam zamiaru ironizować, zwłaszcza, że nieskromnie twierdzę, że i ja w pewnym sensie do tego klubu się zaliczam. Jednak mój problem polega na tym, że ja wprawdzie jestem już starszym panem z nadmierną ilością cholesterolu, poważnym nadciśnieniem i – co może najgorsze – histeryczną wiarą w to, że wszystko, co było dobre, jest już dawno za nami, niemniej jednak, mniej więcej orientuję się, co się wokół mnie dzieje.

 

      Tu akurat mamy sytuację nieco inną. Trzech naczelnych mądrali, których spin doktorzy Platformy Obywatelskiej wystawili na pierwszy front walki, jako tzw. autorytety, to półprzytomne dziadki, które – jak to pięknie określił Holden Caufield w ‘Buszującym w zbożu’ – nie za bardzo się już nawet orientują, gdzie mają łokieć, a gdzie dupę. O kim mówię? O Kazimierzu Kutzu, Andrzeju Wajdzie, no i, naturalnie, o Władysławie Bartoszewskim. Ciekawa sprawa polega na tym, że dzięki najnowszym osiągnięciom sztuki kosmetycznej i medialnej manipulacji, każdy z nich, kiedy występuję w telewizji, robi wrażenie kogoś, kto pozostaje w wieku nieokreślonym. To znaczy, wszyscy – jeśli nas tylko zapytać – wiemy, że oni są już bardziej tam, niż tu, a mimo to, kiedy oglądamy ich w telewizji, czy zaledwie czytamy, cóż to oni takiego ciekawego powiedzieli, traktujemy ich, jak kolejnych uczestników debaty.

 

      To zresztą jest w ogóle bardzo ciekawe zjawisko. Idziemy ulicą i widzimy starszego człowieka. Mamy go przed sobą, i wiemy, że on ma może 80, a może i 85 lat i wiemy doskonale, że cokolwiek on zrobi, czy powie, co nas zirytuje, lub choćby zdziwi, możemy z czystym sumieniem zarzucić na karb wieku. Bo starość szanujemy i rozumiemy jej prawa. Jednak już gdyby on znalazł się w telwizji, widzielibyśmy wyłącznie kogoś kto nie jest ani młody, ani  stary, nie jest gruby ani chudy, ani niski, ani też wysoki. Bo w telewizji dzieje się jakoś tak, ze ludzie stają się kompletnie nierzeczywiści. Jest tam coś takiego, strasznie tajemniczego, że niekiedy kogoś kogo znamy właśnie z ekranu telewizora, spotykamy na ulicy i nawet go nie poznajemy. Bo i ma inne włosy, i jest niższy, i grubszy, albo chudszy, no a przede wszystkim dużo straszy, lub też niekiedy znacznie młodszy. Nie znam się na tym, nie wiem, co to takiego, ale wydaje mi się, że to co my oglądamy na ekranie – to obraz nawet nie inny, zdeformowany, ale zwyczajnie  sztuczny. A zatem, to co widzimy, to często fikcja. Fikcja do tego stopnia, że kiedy na przykład widzimy, jak obok siebie siedzą Daniel Olbrychski, Kazimierz Kutz i, dajmy na to, poseł Wikliński, to, gdyby nie to, że Olbrychskiemu leci z nosa, a Kutz zasypia. nawet byśmy nie wiedzieli, że Olbrychski jest od Wiklińskiego starszy, a Wikliński młodszy od Kutza

 

      Tymczasem fakty są nieubłagane. Oni są starymi, ledwo co rozumiejącymi dziadziusiami, którzy, gdyby znali swoje miejsce, i to miejsce było im odpowiednio wskazane, mogliby sobie jeszcze pięknie pożyć. Nawet zachowując te swoje dziwne poglądy i emocje. Tak jak to się przydarzyło naszym ojcom i dziadkom. Tymczasem, tak się to wszystko poukładało, że my na nich patrzymy, słuchamy jak bełkoczą i dostajemy na nich bardzo niedobrej i grzesznej cholery. I przez to nieporozumienie, oni zamiast cichutko bawić wnuki, będą musieli kończyć żywota we wstydzie i w niesławie. I to wyłącznie dla czyichś najbardziej parszywych interesów.

 

     Ostatnio odezwał się Władysław Bartoszewski i oświadczył, że tak jak on pamięta wojnę, to dla niego Niemcy byli zdecydowanie bardziej ludzcy i przewidywalni, niż Polacy, i że w związku z tym, on Polaków w czasie wojny bał się znacznie bardziej, niż Niemców. Na to dziwactwo zareagowała nagle Marta Kaczyńska na swoim blogu, potraktowała Bartoszewskiego z buta… no i się zaczęło.

 

     Całość powyższego notki dostepna na stronie www.toyah.pl

0

toyah

"Gdy tylko zobaczysz, ze znalazles sie po stronie wiekszosci, stan i pomysl przez chwile" - Samuel Langhorne Clemens"

55 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758