Żaba jest narodowości ukraińskiej i chyba panu Bronisławowi Komorowskiemu nie smakowała. Jeszcze bardzo niedawno temu prezydent RP, zwany nie wiedzieć czemu „Gajowym”, bratał się z panem Janukowyczem i tonął w jego uścisku.
Żaba jest narodowości ukraińskiej i chyba panu Bronisławowi Komorowskiemu nie smakowała. Jeszcze bardzo niedawno temu prezydent RP, zwany nie wiedzieć czemu „Gajowym”, bratał się z panem Janukowyczem i tonął w jego uścisku. Tonął, bo Janukowycz jest przy Komorowskim, jak bokser wagi ciężkiej przy bokserze wagi koguciej. A teraz okazało się, że prawie cała Europa odwraca się nie tyle do Ukrainy, co do jej prezydenta plecami. A Komorowski nie chciał tu „być samotnym, białym żaglem” i wyjść na błazna, stąd nagle zaostrzył ton i zaczął apelować do Wiktora Janukowycza o zmianę ukraińskiego ustawodawstwa. Lepiej późno niż wcale, a może: lepiej późno niż później.
Dziś Komorowski musi wypić piwo, które sam nawarzył i zjeść tę żabę, choć jak mądrzy ludzie mówią, połączenie piwa z żabimi udkami prowadzić może do niestrawności.
Każdy wie, że Kijów apele Komorowskiego ma w nosie, bo ugnie się pod realną presją. Tak, jak ugiął się już, odwołując szczyt w Jałcie, powszechnie zbojkotowany przez głowy państw Europy Środkowo-Wschodniej (poza oczywiście Komorowskim, który jak zwykle ze spóźnionym refleksem).
Wyraźnie widać, że w sprawie Ukrainy rację miał Jarosław Kaczyński a nie Komorowski z Tuskiem. Co nie zmienia faktu, że apele o polityczny bojkot Euro 2012 są wiarygodne tylko w ustach polityków, którzy od dawna mówili o łamaniu praw człowieka w Rosji a potem na Ukrainie – jak szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, czy premier Kaczyński, a nie tych, którzy wcześniej milczeli, gdy największe imprezy sportowe (Zimowe Igrzyska Olimpijskie oraz Piłkarskie Mistrzostwa Świata) otrzymywała Federacja Rosyjska, w której europejskich standardów nie przestrzega się jeszcze bardziej niż na Ukrainie.