Skoro po profanacji pomnika w Jedwabnem było prezydentowi Komorowskiemu wstyd za Polskę, przewodniczącemu Buzkowi również i wielu luminarzom, to oczekuję konsekwencji.
Wcale nie wstydzę się przyznać, że ubawiłem się hasłem kibiców Legii i to setnie, chociaż z wielu powodów. Ideolodzy ze wszystkich stron dostali niezły pasztet i jak to z ideologami bywa, zupełnie się pogubili. Hasło bawi mnie na wiele sposobów, formalnie, czyli prawnie jest nie do ruszenia, jeśli UEFA, czy inna atrakcyjna organizacja nałoży karę na Legię będzie to przejaw totalnego absurdu. W wolnym świecie nikt, nikomu nie może zabronić wyboru czcionki i słów, które w żaden, ale to w żaden sposób nie są obraźliwe, rasistowskie, czy inne „wykluczające”. Jeden z bardziej kabotyńskich autorów proizraelskich, porównał Dżihad do zbrodni w Katyniu, jest to oczywiście obraz absolutnej bezsilności ideologicznej i schematu myślowego. Dżihad można porównać co najwyżej do takich okrzyków bojowych jak: „W imię Boże!”, „Urra w pierrot!”, „Forza Italia”. Nie ma najmniejszych powodów, aby jedno hasło bojowe, było na cenzurowanym, tylko dlatego, że jak zwykle podnosi się histeria jednego wybranego narodu.
Pewnie, że nie ma co udawać wariata, kibice Legii wiedzieli co rąbią, jak prowokują, ale zrobili to genialnie od strony formalnej i zupełnie zabawnie od strony wyznawanych przez nich wartości. Drugi raz się uśmiałem z samych kibiców, czego nikt nie zauważa. Hołdować kulturze, tradycji, wierze katolickiej i narodowej, a z drugiej strony wywieszać na sztandarach hasło wroga cywilizacji chrześcijańskiej, jest przezabawnym paradoksem. Pewnie kibice Legii byli nastawieni na dokopanie Żydom z Hapoelu i tutaj nie mam najmniejszych wątpliwości, ale wypisując to co napisali, dokopali również sobie. Trzeci ubaw, jaki mi towarzyszy od wczoraj to żydowska histeria, z tam jak zwykle jest zabawnie. Tylko patrzeć jak prezydent Komorowski wygłosi orędzie i przeprosi za: „Legia dżihad”, bo niech mi ktoś wytłumaczy czym ten incydent różni się od strony formalnej, od pozostałych incydentów w podobnym tonie. Pytając o różnice, zakładam oczywiście, że histeria żydowska uzna ten czyn za przestępstwo, co wydaje się prawdopodobne, chociaż niewiarygodnie idiotyczne. Jak na dłoni widać absurd tych wszystkich narodowych uniesień z powodu napisów na murach.
Skoro po profanacji pomnika w Jedwabnem było prezydentowi Komorowskiemu wstyd za Polskę, przewodniczącemu Buzkowi również i wielu luminarzom, to oczekuję konsekwencji. Właściwi ludzie już uznali zdarzenia za skandal, ale jakoś publicznego kajania się nie widzę. Dlaczego? Byłoby śmiesznie, niepoważnie? Zgadza się, tak samo jak było w przypadku Jedwabne. Czwarty ubaw pochodzi zza granicy, przy okazji niedoszłego transferu izraelskiego gracza do reprezentacji Polski pojawiły się EWIDENTNE rasistowskie i fałszywe zarzuty, co więcej łapiące się na inny absurd, zwany „kłamstwo oświęcimskie”. Trener izraelskiego piłkarza wygłosił ultranacjonalistyczne hasła, przywołując „zdrajcę” do patriotycznych postaw i odmowy gry: „dla kraju, którego większość obywateli jest odpowiedzialna za śmierć Żydów”. Dalej pan trener mówi o „polskich obozach” i miejscu hańby. Wygłupiać się nie zamierzam, próbą wymuszania na liderach Izraela przeprosin dla Polaków i imieniu narodu żydowskiego, bo tamtejsi liderzy temu trenerowi załatwią awans i podwyższę, za to: „że prawdę powiedział”. Ale na mały psikus niższego kalibru mogę sobie pozwolić. Polecam kibicom Legii, aby następnym razem wywiesili transparent: „H. Tel AvivNo pasarán!”. Przy lekturze komentarzy w Wyborczej będzie więcej ubawu, niż przy dzisiejszych „aj waj”, które są na tyle płytkie, że zamiast uderzać w czułe punktu incydentu na oślep walą ideologicznym bejzbolem.
Histeryczny ruchu salonu w podziemiu: