Niebo w gębie – to znane powiedzonko. I nie należy się już dziwić, dlaczego skoro znaleziono kometę zawierającą cukier i produkującą alkohol w ilości równej 500 butelek na sekundę to ludziom chce sie żyć w niebie wiecznie. Nicolas Biver, naukowiec z Obserwatorium Paryskiego, powiedział, że kometa o wdzięcznej nazwie Lovejoy podczas swej najwyższej aktywności „uwalnia tyle alkoholu na sekundę, ile znajduje się w co najmniej 500 butelkach wina.
Obecność alkoholu etylowego – i to nadającego się do picia przez ludzi – oraz kilku różnych rodzajów cukru na komecie jest niespodzianką i może ujawnić wiele informacji o historii życia na Ziemi.
Jeśli życie na takiej komecie byłoby możliwe, Lovejoy byłaby najbardziej zaludnionym miejscem we wszechświecie – jeśli faktycznie jak to naukowcy odkryli, uwalnia alkohol i cukier w takich ilościach. Ale żarty na bok, odkrycie jest ważne, gdyż wspiera teorię, że komety mogły zaszczepić życie na Ziemi.
Jest to pierwsze odkrycie, gdzie jesteśmy świadkami znalezienia alkoholu i cukru w komecie. Jest ono ekscytujące dla naukowców ponieważ znaleziono miejsce w kosmosie, które jest „pożytecznie” wykorzystane.
Obowiązująca obecnie teoria mówi, że złożone cząsteczki, takie jak alkohol i cukier zostały trafiły na młodą Ziemie w trakcie kolizji z podobną kometą. Trzeba było tylko dodać trochę ciepła, wstrząsnąć i wymieszać, resztę na co było wystarczające kilkaset milionów lat i presto: jest życie.
Kometa uwalniająca alkohol etylowy w takich ilościach – 500 butelek wina w każdej sekundzie.Nic dziwnego że to Francuzi lubujący się w winie znaleźli taką wytwórnie. Teraz tylko brakuje żab na przekąskę.
Naukowcy opisali 21 różnych cząsteczek organicznych znalezionych w substancjach uwalnianych przez kometę, w tym alkohol etylowy, taki sam składnik jakiego używa się do produkcji napoju alkoholowego i aldehydu glikolowego. No i cukier. Niektórzy naukowcy są przekonani, że komety, które są mrożonymi szczątkami odpadów z okresu formowania naszego Systemu Słonecznegołonecznej mogły być źródłem cząsteczek niezbędnych do zaiskrzenia życia na Ziemi. To szczególne znalezisk było możliwe, gdyż kometa Lovejoy (jej nazwa formalna – C / 2014 Q2) dokonała największego zbliżenia do Słońca 30 stycznia br. Jest ona jedną z najjaśniejszych, a także jedną z „najbardziej aktywnych komet w okolicy orbity Ziemi”, mówią naukowcy.
Nie wiem czemu naukowcy z takim uporem szukają tego czego nie zgubili. Od dawna wiadomo że wszelkie życie zostało stworzone przez Boga i nic nie powstaje w wyniku trykania się cząstek. Nie da się potrząsając kompletem klocków Lego otrzymać żadnej konstrukcji. Przy tym trzeba jeszcze jakoś te klocki wyprodukować i to tak aby miały właściwy kształt, pasowały do siebie i były w wystarczającej ilości.
Lovejoy uwalnia wodę w tempie 20 ton na sekundę, mówi NASA. Będąc stosunkowo blisko Słońca które ogrzewa kometę umożliwiając uwalnianie różnych gazów, naukowcy wykorzystali okazję, aby dowiedzieć się, z jakiego rodzaju cząsteczek została ona skomponowana. Zespół badawczy mierzy częstotliwości mikrofalowe każdej cząsteczki, które świeciły zasilane przez światło słoneczne. Każdy typ cząsteczki ma własną unikalną częstotliwość, co sprawia, że można je zidentyfikować.
Zastanawiam się jak to możliwe że „uczeni” z taką dokładnością i pewnością obliczają i decyfrują informacje w miejscach odległych od Ziemi a nie potrafią skutecznie rozpracować tego co mają „pod nosem”.
Nie potrafią obliczyć jak wielu ludziom powinno bez problemu starczyć „od pierwszego do pierwszego” albo jak uleczyć katar w czasie krótszym niż tydzień.