W najnowszej Gazecie Polskiej, Marcin Kuberka w artykule 'Jest krzyż, jest zaliczenie’ opisuje praktykę stosowaną w Wyższej Szkole Umiejętności Społecznych w Poznaniu: ‘…w hallu (…) została wystawiona kartonowa instalacja Natalii Paul >>jest krzyż, jest impreza!<<. Lewe skrzydło pracy składa się z malunku przedstawiającego papieża Benedykta XVI na tronie, a prawe to krzyż z pogniecionych puszek żywca. Jakby tego było mało, na ścianach zawisł wizerunek Benedykta XVI z czerwonymi rogami i ogonem szatana oraz kolaż przedstawiający o. Tadeusza Rydzyka za kratą’. Pracownik uczelni (asystent Woźniak) spytany przez reportera, co sądzi o tych prowokacjach odpowiedział, że ‘odzwierciedlają one polityczne wydarzenia i są przetworzeniem klasycznych prac Francisa Bacona.’ . Abstrahując – choć to ciężkie – od wyjątkowej bezczelności i wręcz łajdactwa, jakie trzeba […]
W najnowszej Gazecie Polskiej, Marcin Kuberka w artykule 'Jest krzyż, jest zaliczenie’ opisuje praktykę stosowaną w Wyższej Szkole Umiejętności Społecznych w Poznaniu:
‘…w hallu (…) została wystawiona kartonowa instalacja Natalii Paul >>jest krzyż, jest impreza!<<. Lewe skrzydło pracy składa się z malunku przedstawiającego papieża Benedykta XVI na tronie, a prawe to krzyż z pogniecionych puszek żywca. Jakby tego było mało, na ścianach zawisł wizerunek Benedykta XVI z czerwonymi rogami i ogonem szatana oraz kolaż przedstawiający o. Tadeusza Rydzyka za kratą’. Pracownik uczelni (asystent Woźniak) spytany przez reportera, co sądzi o tych prowokacjach odpowiedział, że ‘odzwierciedlają one polityczne wydarzenia i są przetworzeniem klasycznych prac Francisa Bacona.’ .
Abstrahując – choć to ciężkie – od wyjątkowej bezczelności i wręcz łajdactwa, jakie trzeba w sobie posiadać, by tworzyć takie rzeczy, sprawa jest o tyle smutna, że takie pożyteczne matoły wspierają swymi szmatławcami, ataki islamistów i talmudystów na chrześcijan.
Od jakiegoś czasu chodzi mi taki rysunek, który wobec bezczelności – nazywanej sztuką – przeciw chrześcijaństwu, będzie również mógł być nazwany dziełem:
W McDonalds siedzą naprzeciwko siebie ortodoksyjny Żyd i Arab – oczywiście w strojach pozwalających ich jednoznacznie odróżnić i przypisać do właściwego wyznania. Ujęcie jest pod lekkim kątem, ale tak, by wyraźnie było widać, że Żyd siedzi po prawej, a Arab po lewej stronie. Na stole znajduje się pamiątka z Mekki, najlepiej miniatura Kaaby, z której, bądź na którą Arab lewą ręką bierze/kładzie nadgryzionego Wieprz Maca. Obaj siedzą przy stoliku, który bądź z racji nierównego podłoża, lub nóg chwieje się, więc pod tę krótszą nogę podłożony jest Talmud, na którym stoi rozdarta i pusta torebka po frytkach, do której próbuje załatwić się psina. Obaj patrzą się na plakat, który wisi na ścianie. Plakat jest jednocześnie kalendarzem całorocznym, na którym wygina się skąpo ubrana lalunia. Żyd pokazuje na nią prawą ręką. Ich twarze pokazują uśmiech rozbawienia. Wolnymi rękami trzymając się tak, by widać było, że tatuaże jakie na tych rękach mają, dzięki ich złączonym dłoniom układają się w napis: I love your desire, przy czym ‘I love’ jest na ręce Araba, a ‘your desire’ na ręce Żyda.
Dzieło byłoby aktualne, przy okazji jakiegokolwiek kolejnego porozumienia żydowsko-arabskiego.
Problemy mam jednak dwa. Techniczny i moralny. Techniczny wynika z moich – delikatnie mówiąc – bardzo skromnych umiejętności malarskich, a moralny z wątpliwości, czy chrześcijaninowi tak wolno. Do tego typu pomysłu zmusiła mnie beznadzieja wynikająca z faktu, że zwykłe protesty są wołaniem w głuszy. Czy to moralne?
Pozdrawiam
zoologiczny antykomuch i co gorsza dla niektórych, przekazujacy te wartosci dzieciom.