Kolejna rocznica wojny Hitlera ze Stalinem
W czasie „okrągłej” 70 rocznicy wybuchu wojny niemiecko – sowieckiej zamieściłem swoje uwagi na ten temat. Już wówczas stwierdziłem, że jest to temat fascynujący do dnia dzisiejszego. Poza "rewelacjami" Suworowa określającymi atak niemiecki, jako działanie wyprzedzające, ciągle różne aspekty tej wojny pobudzają do wypowiedzi, jak np. „Hitler zbawcą komunizmu” w Uważam Rze itp.
Zarówno zamiary Hitlera jak i Stalina nie stanowią żadnej tajemnicy. Hitler napisał w Mein Kampf dokładnie to, co miał zamiar zrobić na terenie Rosji, Stalin ujawnił swoje plany w wystąpieniu 18 sierpnia 1939 roku, ale i przedtem jego posunięcia były dość czytelne.
Plany Hitlera popsuło stanowisko Polski, która nie zgodziła się na wspólne wystąpienie przeciwko Sowietom. Wobec tego zamiast wojny zawarto „przyjacielski” pakt ze Stalinem. Niemieckie korzyści terytorialne z tego paktu były niewielkie, zaledwie około 200 tys. km2 Polski, natomiast Stalin za darmo uzyskał w sumie ponad 300 tys. km.2 z Polski, krajów bałtyckich i Rumunii. Hitler jednak zyskał dostawcę wielu cennych surowców na czele z ropą naftową.
Jednak mimo całej usłużności Stalina wobec Hitlera Niemcy zdecydowały się na wojnę z Sowietami mając niezałatwione sprawy na zachodzie. Było to wbrew głoszonej przez Hitlera zasadzie, że nie powtórzy błędu Wilhelma II i nie będzie walczył na dwa fronty.
Istniała szansa na odsunięcie niebezpieczeństwa sowieckiej napaści przez negocjacje ustalające strefy bezpieczeństwa i zwiększenie sowieckiego udziału w niemieckim wysiłku wojennym. Wprawdzie przyjacielskie rozmowy z Mokotowem w Berlinie nie przyniosły spodziewanych rezultatów, ale było naiwnością przypuszczenie, że Mołotow mógł podejmować jakiekolwiek decyzje. Takie rozmowy mogły mieć miejsce wyłącznie w Moskwie i to tylko ze Stalinem. Hitler najwyraźniej miał dosyć flirtu z Sowietami i potraktował całą sprawę, jako do załatwienia między innymi. Realizacja planu, a właściwie zarysu planu wojennego „Barbarossa” przygotowanego na chybcika bez dokładnego rozeznania i poważniejszych studiów była odkładana zupełnie z ubocznych powodów jak kampania bałkańska czy wojna w Afryce.
Gdyby wojna z Sowietami była potraktowana priorytetowo to nie rozpraszano by sił i rozpoczęto ją w czasie stwarzającym gwarancję na zakończenia przed rosyjską zimą.
Nie zastosowano nawet próby przedstawienia ultymatywnych żądań dla sprawdzenia zdolności Stalina do stawienia oporu. Zetknąłem się wprawdzie w dniach poprzedzających wybuch wojny z wiadomością pochodzącą z prowadzonego przez nas nasłuchu Londynu, że 21 czerwca Niemcy przedstawiły swoje żądania zawarte, o ile dobrze pamiętam w 16 punktach, w których domagano się między innymi wycofania gros sowieckich sił zbrojnych za Ural, udostępnienia Niemcom nafty kaukaskiej i pól ukraińskich oraz szeregu innych ustępstw w zamian za gwarancje pokoju i rozwoju współpracy gospodarczej. Londyn oceniał, że wprawdzie Stalin wykazywał pewne skłonności do pertraktowania, ale dla Hitlera podobnie jak w przypadku Polski miał być to tylko pretekst i wojna jest „kwestią godzin” to sformułowanie utkwiło mi w pamięci, jako że na taką wojnę oczekiwaliśmy jak na zbawienie.
Pierwsze sukcesy niemieckie były oszałamiające padały liczby setek tysięcy jeńców, dziesiątków rozbitych dywizji, ogromnych zdobyczy czołgów, dział, samolotów, amunicji i zapasów wojennych. Rzeczywiście można z tego było stworzyć armię wyzwoleńczą odpowiadającą rozmiarom armii czerwonej. Przechodząc dwukrotnie przez front, jeżeli można było mówić o jakimś froncie, natknęliśmy się na całą kolumnę sowieckich czołgów T34 opuszczoną przez załogi wskutek braku paliwa. Nawet nie usiłowano ich zniszczyć, a także na kolumnę jeńców, na oko około 20 tysięcy prowadzonych przez zaledwie kilku Niemców. Kiedy zaczęliśmy ich namawiać do ucieczki, odpowiedzieli chórem, że nie ma sensu gdyż zaraz wrócą do domów rozwiązywać kołchozy, Takie panowały nastroje, nie mówiąc o tym, że poziom wyszkolenia czerwonoarmistów był przerażająco niski, a morale jeszcze gorsze.
Pierwsze naloty niemieckie były zupełnie bezkarne, ale następne spotkały się zarówno z obroną naziemną jak i powietrzną. Artyleria sowiecka była bardzo niecelna, a samoloty myśliwskie I 15 zupełnie bezradne, nieco lepsze były I 16, ale też nieskuteczne. Tylko raz mogłem zaobserwować walkę nowego typu myśliwca sowieckiego przypominającego sylwetką Spitfire’a, który zestrzelił Messerschmitta. Zresztą sowieckie samoloty szybko zniknęły i Niemcy mogli znowu latać bezkarnie.
Ta armia sowiecka, która stawiła czoła Niemcom na pierwszej linii obrony nie byłaby w stanie przeprowadzić żadnej akcji ofensywnej, próby kontrofensywy przy zmasowanym użyciu czołgów były czynione na Wołyniu i zakończyły się całkowitą klęską. Czynnik zaskoczenia miał duże znaczenie w pierwszych chwilach wojny, później zadziałały w większym stopniu walory techniczne, wyszkolenie, morale, a nade wszystko poziom dowodzenia.
Hitler miał zwycięstwo z Sowietami w zasięgu reki, przegrał na własne życzenie, wynikało to nie tylko z jego obłąkanego przekonania o własnej nieomylności, ale też z błędnej informacji. W listopadzie 1941 roku w przemówieniu podsumowującym kampanię 1941 roku /chociaż nie była jeszcze zakończona/ Hitler wyliczał tysiące zdobytych i zniszczonych armat, czołgów i samolotów, wymienił 3 miliony jeńców stwierdzając na zakończenie, że „ z takiego stanu klęski nie podnosi się żadna armia świata”. Okazało się jednak jak dalece nie doszacował rzeczywistych rezerw sowieckich.
Mamy zatem w przypadku tej wojny błędne oceny po obu stronach, tylko że błędy Hitlera okazały się większe niż Stalina.