Życie na suficie, to dopiero byłoby coś
Odwrócić grawitację i tam się ulokować (tyle wolnej przestrzeni) i patrzyć na tych wszystkich odwróconych spoglądając z góry do góry.
Wystarczyłoby podnieść głowę, aby zobaczyć, co kto i gdzie kryje, co robi z rękami pod stołem, kogo kopie w kostkę.
Piękny widok i taka perspektywa. Wystarczyłoby tylko głowę unieść i spojrzeć w zakamarki potarganej duszy i rozpiętej bluzki, z której, z zamiarem wypłynięcia na szersze wody, kuszą krągłości panny/pani przy stole.
Zupełnie inaczej rzecz się ma w przypadku tej damy, wobec której natura była mniej hojna i jej piersi ciasno przylegają do ciała, bardziej niż łopatki, taki miszmasz odwróconych proporcji – fizyczne zero.
Poszkodowana nie czuje się dobrze, takiej to zazdrość wierci myśli w głowie, że tej obfitej, to ktoś musiał silikon wstrzyknąć. Małe jest piękne, pod warunkiem, że jest namacalne.
Czas wracać na sufit i tam deliberować, i dalsze prowadzić obserwacje.