Sytuację w kraju mamy podobną do tej, która panowała w PRL. Na ulice wracają również… koksowniki! W latach 80-tych można było przy nich spotkać grzejących się ludzi. Mnie kojarzą się one z darmowymi grzejnikami dla funkcjonariuszy MO czy żołnierzy.
Cóż to takiego jest ten "koksownik"? Można go określić mianem prymitywnego paleniska w formie kosza zbudowanego z prętów w którym spala się koks. Powszechny kiedyś, jak większość rzeczy z tamtego okresu wraca również i on. Krótki "powrót do przeszłości" przedstawię posługując się rzeszowskimi koksownikami, przy których można się ogrzewać w okolicach dworców czy przystanków MPK.
Na początek ktoś musi koksownik rozpalić – nie radzę wówczas być w pobliżu…
Po pewnym czasie możemy już w pełni korzystać z uroków koksownika. Średnica obszaru w którym odczuwalne jest ciepło wynosi ok. 3,5m.
Popiół powstały w wyniku spalania może być uciążliwy dla przechodniów, ale tylko przy silnym wietrze.
PS. Jak widzicie próbujemy działać na terenie woj. podkarpackiego. Jeżeli znacie kogoś, kto mógłby być zainteresowany współpracą z Nowym Ekranem w tym rejonie to prosimy o kontakt: podkarpackie@nowyekran.pl . Do omówienia jest temat wydania papierowego dotyczącego poszczególnych miast województwa oraz teksty do publikacji na portalu.