Bez kategorii
Like

„Koko koko Euro spoko” – Wstyd mi za nadwiślańskich „Europejczyków” z awansu społecznego

04/05/2012
564 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Nie mamy się czego wstydzić przed „Europą”. Gości może zainteresować nasz autentyzm i prawda, a nie epigonizm i naśladowanie przebrzmiałych trendów.

0


 

 

Wybór tej piosenki  na hymn reprezentacji Biało-Czerwonych wywołał typowe utyskiwania, z nieśmiertelnym „ależ co Europa sobie o nas pomyśli”?

Czyżby demokracja była aż tak słabo u nas zakorzeniona – wyboru dokonały przecież tysiące telewidzów? Czy „naród” może się mylić? Chciałbym zapewnić czytelników, że w kraju, gdzie mieszkam, co roku czytelnicy gazet wieczornych uważają, że w ich kraju zwyciężyła „nie ta piosenka, co powinna”.

Wróg Polaka jest dziś dwojaki – z jednej strony metodycznie polskie karki naginają do ziemi tabuny „michników”, a z drugiej strony nogę podstawiają nam własne kompleksy i nie dający się niczym zagłuszyć głos sumienia – dobitnie przypominający o niestosowności i kruchości własnej pozycji  społecznej – bo w większości wypadków jest ona jedynie efektem pustki po wymordowaniu autentycznych elit przez jednego okupanta oraz zmarginalizowania ich resztek przez drugiego.

A najlepszej analizy kompleksów polskich „Europejczyków” dokonał chyba kolega Echo24: http://salonowcy.salon24.pl/358718,wojna-polsko-polska-a-przebiegly-trick-nadredaktora

Autentyzm i prawda są tym, czego inni szukają w nas – nikogo nie intreresują mniej lub bardziej zgrabne popłuczyny po tym, co wcześniej miał u siebie.

Zbliżający się Festival Eurowizji pewnie jak zwykle ujawni prawdę o prymitywiźmie polskich "elit kulturalno-muzycznych", jak zwykle stawiających na uśrednioną wersję niedawnych trendów muzycznych „na zachodzie”. No i kogo może to zainteresować „na zachodzie”, skoro ich eter codziennie jest wypełniony tuzinami takich „kawałków”?

I jak zwykle to, co autentycznie polskie, nie dostało szansy – czy tak było? Przyznaję, że nie śledziłem na bieżąco tegorocznych eliminacji – i bardzo chciałbym się mylić, ale dotychczasowe „osiągnięcia” polskich "animatorów życia muzycznego" na tym forum nie napawają optymizmem.

A kto najczęściej dotąd tryumfował w Festivalu Eurowizji? Irlandia – bo już pięć razy, ze swoimi melodyjnymi balladami, czerpiącymi z rodzimej, celtyckiej tradycji muzycznej, bez składania hołdów aktualnej modzie.

W piłce nożnej, podobnie jak i w innych sportach zespołowych, można w grze reprezentacji dostrzec charakter narodowy. I drużyna  narodowa tym bardziej jest kochana, im lepiej jej gra odzwierciedla wspólnego ducha.

I dlatego nam nadal najlepiej wychodzi szarża – a każda bramka zdobyta „z kontry” cieszy najbardziej; podczas gdy Niemcy wpadają w entuzjazm, gdy ich drużyna metodycznie wgryza się w obronę przeciwnika, miażdżąc go atakiem pozycyjnym.

Goście Euro 2012 najlepiej zapamiętają to, co jest u nas autentyczne – nie kolejnego MacDonalda ani KFC, nikogo też nie zachwyci nowy stadion ani nowoczesna architektura – ale w pamięć zapadnie im serdeczność ludzi (zadającą kłam propagandzie „michników”), atmosfera otwartości i życzliwość wobec nieznajomych.

Bardzo też możliwe, że kibice zabiorą ze sobą do domu piosenkę „Koko koko Euro spoko” jako najbardziej autentyczne przeżycie z tej imprezy – bo u siebie czegoś takiego przecież  nie znajdą…

A wszystkim widzącym w niej „obciach” i „powód do wstydu” polecam chwilę refleksji nad tegoroczną kandydatką Rosji do zwycięstwa w Festivalu Eurowizji:

0

Docent zza morza http://www.prognozydocenta.salon24.pl

Nie umiemy odczytywac znaków czasu, i dlatego jestesmy bezlitosnie ogrywani przez "starszych" i "madrzejszych". I dlatego piszę, jak jest...

64 publikacje
4 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758