Free Spirit był świeckim ruchem religijnym, który rozkwitł w północnej Europie w XIII i XIV wieku (Kolonia, Niderlandy, Francja). Został uznany za herezję przez papieża Klemensa V podczas soboru w Vienne (1311 – 1312 ) – wówczas zniesiono też zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, czyli templariuszy. Wyznawcy Free Spirit są znani jako Bracia i Siostry Wolnego Ducha.
Bracia i Siostry Wolnego Ducha – treść herezji
Najlepsze – moim zdaniem – opracowanie na ten temat jest
tutaj. Oto syntetyczne przedstawienie herezji:
„Ich wspólna myśl przewodnia brzmiała, że człowiek może osiągnąć stan doskonałości, w którym równy jest Bogu: twierdzono, że istota rozumna może stać się sama z siebie błogosławiona i nie potrzebuje ku temu żadnego Boskiego objawienia. Ziemskie życie może być całkowicie bezgrzeszne. Osoba w ten sposób doskonała zaznaje w tym życiu takiej samej szczęśliwości wiecznej jak w życiu przyszłym. Środki laski stosowane przez Kościół są dla niej zatem bez znaczenia. Dlatego też uważano, iż osoba doskonała nie musi – jak to było wówczas powszechnie przyjęte – wstawać i przyglądać się, jak podczas podniesienia na mszy świętej unoszono ku górze przeistoczone chleb i wino. Byłoby to bowiem równoznaczne z upadkiem w niedoskonałość, gdyby zstąpiła ona z wyżyn kontemplacji, aby myśleć o tajemnicy eucharystii. Człowiek doskonały nie musi również pościć ani się modlić, jego dusza musi tylko ćwiczyć się w cnotach. Jego zmysły są podporządkowane Duchowi Świętemu. Dlatego może pozwolić ciału na wszystko, czego ono zapragnie. Odpowiednio do tego uważano – całkowicie wbrew surowym zasadom Kościoła dotyczącym seksu – że stosunek cielesny przy naturalnej wzajemnej skłonności dwojga ludzi nie jest grzechem. Natomiast w przypadku braku owej skłonności objęcie kobiety (osculum) jest grzechem śmiertelnym. Człowiek doskonały nie jest winien nikomu posłuszeństwa, albowiem „Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański – tam wolność” (2 Kor 3, 17)”.
Zasady te potępił sobór w Vienne w następujących
dekretach:
[28. Błędy begardów i beginek]
[28, 1]Z utęsknieniem oczekujemy pomyślnego rozwoju wiary katolickiej w naszych czasach oraz wykorzenienia przewrotności heretyckiej w krajach ludzi wierzących. Dlatego z wielką przykrością słuchaliśmy, że pewna ohydna sekta niegodziwych mężczyzn, którzy w języku potocznym nazywani są begardami oraz niewiernych niewiast, zwanych beginkami, za sprawą siewcy wszelkich złych dzieł wyrosła szkodliwie w królestwie Niemiec. Utrzymują oni i wyznają bluźnierczą i przewrotną doktrynę zawierającą następujące błędy:
[28, 2a]Po pierwsze, człowiek w obecnym życiu może osiągnąć taki i tak wielki stopień doskonałości, że staje się bezgrzeszny i nie może już dalej postępować w łasce. Albowiem, jak mówią, jeżeli ktoś mógłby cały czas postępować do przodu, to mógłby znaleźć się człowiek doskonalszy od Chrystusa. Po drugie, po osiągnięciu takiego stopnia doskonałości nie potrzeba pościć ani się modlić, ponieważ zmysły są tak doskonale poddane duchowi i rozumowi, że człowiek może dowolnie pozwalać ciału na wszystko, cokolwiek mu się podoba. Po trzecie, znajdujący się na takim stopniu doskonałości i wolności ducha nie podlegają posłuszeństwu władzy ludzkiej, ani nie obowiązują ich żadne przepisy Kościoła, ponieważ, jak twierdzą: „gdzie jest duch Pana, tam jest wolność”. Po czwarte, człowiek może osiągnąć w obecnym życiu na każdym stopniu doskonałości najwyższą szczęśliwość, jaką otrzyma w życiu szczęśliwym. Po piąte, każda natura intelektualna z natury sama w sobie jest szczęśliwa i dusza nie potrzebuje światła chwały, która wznosi ją do widzenia Boga i szczęśliwego cieszenia się Nim. Po szóste, cechą człowieka niedoskonałego jest ćwiczyć siebie w postępowaniu według cnót, dusza doskonała tego nie potrzebuje i odsuwa od siebie cnoty. Po siódme, pocałować kobietę, kiedy nie skłania do tego natura, jest grzechem śmiertelnym, ale akt cielesny, gdy skłania do niego natura, nie jest grzechem, szczególnie gdy popełniany jest pod wpływem pokusy. Po ósme, na podniesienie ciała Chrystusa nie muszą wstawać ani okazywać Mu szacunku; gdyż twierdzą, że byłoby dla nich oznaką niedoskonałości, jeśli od czystości i wysokości swej kontemplacji schodziliby tak nisko, aby rozmyślać o posłudze czy sakramencie Eucharystii lub cierpieniu człowieczeństwa Chrystusa.
[28,2b] Przybierając fałszywe pozory świętości mówią, czynią i dopuszczają się innych jeszcze rzeczy obrażających oczy majestatu Bożego i kryjących w sobie wielkie niebezpieczeństwo dla dusz.
[28, 3]Wypełniając powinność powierzonego nam urzędu, uważamy za konieczne usunąć z kościoła katolickiego tę przeklętą sektę i wytępić budzące zgrozę powyższe jej błędy, aby już nie szerzyły się i nie powodowały szkodliwego zepsucia w sercach wiernych. Za zgodą świętego soboru potępiamy i całkowicie odrzucamy tę sektę wraz z jej błędami, zabraniając szczególnie surowo, aby ktoś w przyszłości mógł j ą podtrzymywać, akceptować lub bronić. Rozporządzamy, że postępujących inaczej należy ukarać karą kanoniczną.
[28, 4]Biskupi diecezjalni i inkwizytorzy heretyckiej przewrotności w regionach, gdzie przebywają begardzi i beginki, niech gorliwie wypełnią swój urząd w odniesieniu do nich, badając ich sposób życia, obyczaje oraz rozumienie artykułów wiary i sakramentów Kościoła. Niech w należytej formie wymierzą kary tym, którzy okażą się winni, chyba że dobrowolnie wyrzekając się wspomnianych błędów odbędą pokutę i odpowiednio zadośćuczynią.
[16. O beginkach]
[16, 1] Pewne niewiasty, powszechnie nazywane beginkami, które nikomu nie przyrzekają posłuszeństwa i nie wyrzekają się własności, w żadnym przypadku nie mogą być uważane za zakonnice, chociaż noszą tak zwany habit beginek; przystają do pewnych osób zakonnych, którym są szczególnie oddane. Doniesiono nam w wiarygodnym sprawozdaniu, że niektóre z nich, jakby ogarnięte szaleństwem, rozprawiają i głoszą o najwyższej Trójcy i o Bożej istocie oraz rozpowszechniają twierdzenia sprzeczne z wiarą katolicką na temat artykułów wiary i sakramentów kościelnych. Oszukują one w tych sprawach umysły proste i naiwne i wielu prowadzą do różnych błędów, a stwarzając pozory świętości czynią i powodują inne jeszcze rzeczy, z których rodzi się niebezpieczeństwo dla dusz. Usłyszawszy z wielu źródeł opinie na temat ich błędnych poglądów, uważamy je za podejrzane i za aprobatą świętego soboru uznaliśmy za rzecz właściwą zabronić na zawsze ich stanu i zasad życia oraz usunąć go zupełnie z Kościoła Bożego. Nakazujemy wyraźnie tym i innym jeszcze niewiastom, pod karą ekskomuniki, w którą popadają przez sam fakt w przypadku nieposłuszeństwa, w żaden sposób nie prowadzić dłużej tego rodzaju życia, w sytuacji, gdy został przez nie przyjęty dawniej, ani w żadnej formie nie przyjmować go od nowa.
[16, 2] Co do wspomnianych osób zakonnych, o których mówi się, że popierały te niewiasty w ich sposobie życia beginek i nakłaniały do przyjmowania go, zabraniamy surowo, pod karą podobnej ekskomuniki, w którą – niech wiedzą – popadają przez sam fakt nieposłuszeństwa, aby w jakikolwiek sposób przyjmowały niewiasty do takiego rodzaju życia, zarówno, jeśli już go podjęły, jak i wtedy, gdy zamierzają podjąć go od nowa; zabraniamy udzielania pomocy, rady czy poparcia tym, które chciałyby prowadzić ten sposób życia lub już go przyjęły, ogłaszając za pozbawione mocy wszelkie przywileje, stojące w sprzeczności z tym, co powiedziano wyżej.
[16, 3] Nie zamierzamy jednakże obecnym dekretem zabraniać pobożnym niewiastom, bez względu na to, czy złożyły ślub wstrzemięźliwości, czy nie, prowadzić przykładne życie w swych domach. Jeśli chciałyby czynić pokuty i służyć Bogu w duchu cnoty i pokory, zezwala się im na to, według natchnienia danego im przez Pana.
Cytowany już wyżej teolog MATTHIAS BENAD podsumował to następująco:
„Widać wyraźnie, ze zasady potępione przez sobór wieneński zawierać musiały, w odczuciu wielu współczesnych, bulwersujące treści: całkowicie wolny duch wypiera centralna tajemnice eucharystii; sakramenty, urząd kapłański i Kościół nie przyczyniają się choćby w najmniejszym stopniu do zbawienia człowieka; tym samym papiestwo i hierarchia, klasztory, konwikty i probostwa z przynależna im własnością, dziesięcinami i dzierżawami, z ich przywilejami i polityczno-militarnymi środkami władzy nie maja uzasadnienia w planie zbawienia Boga w trzech postaciach. Cały Kościół, a wraz z nim wszelkie spory teologiczne i polityczne, dotyczące zakresu wolności i przywilejów, zostały usunięte przez wyznawców wolnego ducha na margines życia. To samo odnosiło się do reprezentowanych przez niego norm obyczajowych: dla każdego brata i siostry wolnego ducha były one bez wartości. Oni mieli swój udział w Boskości i w jej autonomii, czerpali zadowolenie z tego, co rozumiane było przez nich jako wyraz Boskich potrzeb. W tym kontekście przestały również obowiązywać surowe kościelne przepisy dotyczące małżeństwa i stosunków cielesnych kobiety i mężczyzny. ….. wyznawcy wolnego ducha – oni nie znali żadnych powszechnych norm i nie podporządkowywali się im, przekonani o tym, że wraz z Bogiem znajdują się ponad wszystkim”.
Jak pozyskiwano wyznawców?
Jak pisze Matthias Benad, negacja ugruntowanych religijnie norm odbywała się w długim procesie reedukacji. Członkowie ruchu byli podzieleni na krąg zewnętrzny i wewnętrzny. Udział w kręgu zewnętrznym („status początkującego”) mógł trwać nawet i 20 lat. Dopiero potem wolny duch stawał się „doskonały”. „Początkujący” decydował się żyć w dobrowolnym ubóstwie.
„Kandydat poznawał wówczas prawdopodobnie jeden z konwentów osiadłych begardów, który dokonywał jego rytualnego przyjęcia. Akt ten poprzedzać musiała sprzedaż całego majątku – o ile istniał – i ewentualne wyposażenie na przyszłość małżonka i przypuszczalnie także dzieci. Zewnętrznie konwent taki, służący wędrującym braciom, ewentualnie siostrom, jako miejsce schronienia, nie był pod żadnym względem rozpoznawalny jako wspólnota wyznawców wolnego ducha. Podczas obrzędu przyjęcia nowicjusz, po uprzednim przekazaniu wspólnocie pozostałego mu jeszcze dobytku, wstępował nago do kręgu braci, którzy nakładali na niego uszytą z samych łat tunikę. Jako wzór do naśladowania przedstawiany był mu Chrystus. Przyjęty brat miał być wolny od wszelkich spraw doczesnych, podobnie jak Chrystus na krzyżu. Oznacza to, że status początkującego był twardą szkołą ascezy. W okresie tym należało skruszyć starą, zewnętrzną naturę (natura exterior). Chodziło o przezwyciężenie znajomych od dzieciństwa wzorców zachowań i wyobrażeń sumienia oraz o wyćwiczenie nowych sposobów postępowania. Cel nadrzędny stanowiło osiągniecie stanu zadowolenia swej prawdziwej natury(satisfactio naturae).
Aby go zrealizować, należało zburzyć wszystkie mosty łączące z dotychczasowym życiem. Nowicjusz wysyłany był zazwyczaj na żebraczą pielgrzymkę w towarzystwie doświadczonego brata, aby poznać głód, pragnienie i ludzką dezaprobatę”.
Wyznawca wolnego ducha zdobywał stopniowo umiejętność zaspokajania bez wyrzutów sumienia swych potrzeb cielesnych, uchodził wówczas za w pełni zjednoczonego z Bogiem, również pod względem fizycznym (corporaliter).
„Za zbędny uważano również ostatni sakrament – umierający wyznawca wolnego ducha otrzymywał zbawienie bezpośrednio. Diabeł, piekło i ogień czyśćcowy to oszukańcze wymysły księży. Znajdowała w nich odbicie psychiczna udręka, jaka człowiek sam sobie zadawał, wierząc w tego rodzaju rzeczy i słuchając swego sumienia. Kto będąc wyznawcą wolnego ducha osiągnął taki stan, że podporządkowywał się tylko Boskiej naturze, przezwyciężał tego rodzaju męki sumienia. Potrzeby odczuwane fizycznie przez doskonałego wyznawcę wolnego ducha były potrzebami samego Boga. Zaspokajanie ich bez dręczących wyrzutów sumienia było równoznaczne z nabożeństwem……. Niewykluczone były również kłamstwa, szalbierstwo, kradzież, oszustwo i zabójstwo, o ile służyły materialnemu zaspokojeniu potrzeb fizycznych: „Po wszystko, co widzi oko i czego pożąda, powinna sięgnąć ręka” (Johannes z Brunn). A zatem najważniejsza maksyma wolnoduchowego sposobu życia głosiła, że materialne pragnienia należy zaspokajać w jak najszerszym zakresie w życiu doczesnym. Ta indywidualna i autonomiczna podstawa pojmowania sensu życia miała swe źródło w idei nadania człowiekowi charakteru Boskiego. Odpowiadający tej postawie sposób życia wymagał gruntownej reedukacji sumienia”.
A więc ….
Historia powtarza się bez końca. Heretycy kwestionują tradycję Kościoła, a często i samą jego instytucję, podważają sens Sakramentów Świętych, wprowadzają własną koncepcję grzechu, etc. Pozyskiwanie wyznawców odbywa się nierzadko metodą ostrego prania mózgów.
Nihil novi sub sole.
Literatura:
4 komentarz