także tego odpadowego – czyli próbuję ustalić co z tymi szklarniami i pomidorami „robionymi z gazu”.
Zachęcona w dyskusji pod jednym z ostatnich postów (dot. geologii) zaczęłam odświeżać pamięć i notatki, by odszukać wspomnianego tamże „nafciarza” (bystrego przedsiębiorcę, który odkupił kopalnię gazu i ten gaz wykorzystał nie pozwalając na jego marnowanie na pochodni). Od razu wyjaśnienie: słowa „znam nafciarza” służą do zadawania szyku w towarzystwie:). W rzeczywistości bowiem spotkałam tego przedsiębiorcę ze dwa razy w życiu, w dodatku w okolicznościach służbowych odległych od tematów energetycznych. A niech się nikomu nie wydaje, że to tak łatwo namierzyć człowieka (nawet interesującego), którego się spotkało dwa razy w życiu 6 lat temu. Nie czas tu, by opisywać wszystkie pieriepały z tym związane. W każdym razie poszukiwania prowadziłam/prowadzę i przez ludzi, i przez google.
Żeby Czytelników nie trzymać dłużej w niepewności co do „robienia pomidorów” z gazu ziemnego (w dodatku odpadowego i idącego na zmarnowanie) podaję rezultaty z googla.
Znalazłam np. artykuł „Kogeneracja w Polsce. Przewodnik po instalacjach zasilanych gazem ziemnym. Część I – silniki”; Autorzy: Tadeusz Podziemski, Henryk Bałut
(„Energetyka Cieplna i Zawodowa” – 5/2004) a w tym artykule tekst, który nic nie stracił na aktualności.
„Wydarzenia z ostatnich miesięcy zmuszają nas do zadania sobie kolejny raz pytania o bezpieczeństwo energetyczne kraju. Sprawy węgla zaszły już, jeśli chodzi o decyzje i rozwiązania kierunkowe, bardzo daleko. Terroryzm może zagrozić wielkim obiektom energetycznym. Rośnie uzależnienie Unii Europejskiej od importu paliw – w/g prognoz: 70% w 2030 roku. Nie ominie to Polski. (podkreślenie moje) Dlatego w niniejszym opracowaniu piszemy o dającej większe bezpieczeństwo energetyce rozproszonej.” (Uwaga, uwaga : o ROZPROSZONEJ!)
Dalej Autor wyraża swoją opinię jako „gazownik”:
„My, gazownicy uważamy, że przyszłość naszej energetyki można i należy budować przez zwiększenie zużywania w gospodarce paliwowej gazu ziemnego ale tak, żeby produkować z gazu energię elektryczną i cieplną jednocześnie (jest tokogeneracja,a jeżeli do tego dołączyć jeszcze produkcję chłodu mówimy o trójgeneracji)” (No, wreszcie coś na kształt odpowiedzi na moje wycie do Księżyca – dać mi chłód w lecie!! Acz nie dokładnie o to mi chodziło. O tym może innym razem.)
W artykule przedstawiono „polski dorobek na jesień 2004 w dziedzinie skojarzonych źródeł energii elektrycznej i ciepła zasilanych gazem ziemnym”.
Kto ciekaw znajdzie całość pod linkiem:
http://www.cire.pl/pliki/2/kogwp.pdf
Na użytek NE podaję fragmenty dotyczące szklarni i szpitala:
„Grabownica k/Sanokato pierwsze w Polsce gospodarstwo ogrodnicze, którego właściciel – Lesław Korfanty – stał się pionierem kogeneracji w rolnictwie. Jest to też przykład wykorzystania lokalnych zasobów gazu ziemnego. Od kilku lat pracują tam trzy silniki spalinowe polskiej produkcji, zasilane gazem ziemnym pochodzącym z Kopalni Grabownica. Cały układ współpracuje z akumulatorem ciepła.
Zgłobień k/Rzeszowa.W październiku 2002 r. gospodarstwo szklarniowe Tadeusza Pieniążka rozpoczęło skojarzoną produkcję energii elektrycznej i ciepła dla własnych potrzeb. Aktualnie dysponuje 3 agregatami: 20 kWe z agregatu z silnikiem Fiata Tipo oraz 2 razy po 100 kWe z dwóch agregatów z silnikami lveco. Instalacja zużywa odpadowy (podkreślenie moje) gaz ziemny doprowadzany z kopalni ropy naftowej Nosówka, odległej o 600 metrów od gospodarstwa. (Dokarmianie roślin CO2 ze spalin było wtedy w planach, nie wiem czy te plany zostały ostatecznie zrealizowane, czy też nie. – dop. mój).
Stężyca k/Lublina.Dwaj bracia Ptaszkowie zbudowali na własny koszt 6,7 km gazociągu 0250 (do ujęcia gazu ziemnego w pobliskiej kopalni). W gospodarstwie Dariusza Ptaszka uruchomiono agregat kogeneracyjny wyposażony w silnik hiszpańskiej firmy Guascor, o mocy elektrycznej 0,93 MWe oraz mocy cieplnej 1,3 MWt. Agregat został wyposażony w katalizator, co pozwala – dzięki systemowi komputerowemu COdiNOxsterującemu oczyszczaniem spalin – kierować C02do atmosfery wewnątrz szklarni, zatem efektem końcowym spalania gazu ziemnego, oprócz energii elektrycznej i cieplnej, jest para wodna i tlen uzyskiwane w szklarni. (Fajny skład spalin – no nie? – hihi – dop. i podkreślenie moje.)
W gospodarstwie szklarniowym Jarosława Ptaszka zainstalowano trzy agregaty kogeneracyjne ABB wyposażone w silniki gazowe firmy Caterpillar o mocy elektrycznej 1,03 MWe oraz mocy cieplnej 1,7 MWt każdy. Bardzo duży akumulator ciepła pozwala na elastyczną pracę zespołu agregatów kogeneracyjnych.
Szpitale
Przeworsk.Interesującym przykładem, pokazującym dlaczego agregaty kogeneracyjne nie pracują non stop, jest szpital w Przeworsku, który od czterech lat posiada dwa agregaty Wola, pozwalające na uzyskiwanie znacznych korzyści ze skojarzonej produkcji prądu i ciepła – są one włączane codziennie, ale jednak tylko w godzinach szczytu (ok. 7.00-13.00 i 15.00- 19.00), kiedy prąd jest najdroższy, co gwarantuje obniżkę kosztów własnych szpitala.”
Podobne informacje znajdziemy w materiale:
http://elektroenergetyka.pl/upload/file/2003/5/elektroenergetyka_nr_03_05_2.pdf
Wynika z niego, że w Grabownicy energię wykorzystują też do doświetlania szklarni (zróbcie pomidorom w marcu czerwiec! – Dajcie im tyle ciepła i światła! – Ileż na to trzeba energii!) a ciepło pozyskują nie tylko z samego spalania gazu, ale i z chłodzenia spalin (jak to w kogeneracji – mówiąc w uproszczeniu). Podobne plany miała mieć szklarnia w Zgłobniu.
Kto wytrzyma może sobie tamże poczytać subtelną wzmiankę na nieco inny temat tj. o cenie prądu jaką przedsiębiorcy z Kolbuszowej oferuje zarządca sieci (chodzi o sprzedaż nadmiarowej energii do sieci).
Wszystko to plus zdjęcie szklarni nocą – na str. 6 w/w materiału. Z kolei na samym jego końcu są zdania, które przytoczę zamiast podsumowania.
„Na Węgrzech lokalni producenci energii budując obiekty kogeneracyjne o mocy elektrycznej do 20 MW mają prawo sprzedawać prąd do sieci ogólnokrajowej, a relacja ceny prądu do ceny gazu na Węgrzech wskazuje na znacznie przychylniejszy niż w Polsce klimat dla rozwoju produkcji energii elektrycznej i ciepła w skojarzeniu na bazie gazu ziemnego.
Wiele krajów, a zwłaszcza Japonia i USA rozwija trójgenerację, tzn. produkcję prądu, ciepła i chłodu. Okazuje się bowiem, że wykorzystanie energii dla celów klimatyzacji daje dobre wyniki ekonomiczne, zwłaszcza latem.” (Amerykę odkryli! Podkreślenia moje.)
Nie znalazłam nic o ekonomicznych aspektach sprawy.
Jedno co na pewno jest dobre, to możliwość lokalnego wykorzystania odpadowego gazu oraz jego przeróbka na biomasę:) – więcej takich przedsięwzięć w skali kraju i może byśmy mogli negocjować w sprawie tych dziwacznych opłat za emisję CO2?? No i ta niezależność energetyczna… Smaczne pomidory (świeże krajowe(!) zimą) jawią się tu jako rzecz zgoła drugorzędna;).
Zwyczajnie. Po ziemi:). Na prosty chlopski rozum baby:). [Grafika pochodzi z galerii obrazów Aleksandra Horopa www.horopgaleria.bloog.pl (za zgoda Autora)]