Kiedyś czytałem historię o tym, jak Budda w czasie rejsu wyrzucił mordercę za burtę. Nie nawracał go, nie mówił mu o reinkarnacji i karmie, tylko go brutalnie zabił. Gdyby oświecony zadał mu szybką śmierć, można byłoby to zrozumieć, jakoś wytłumaczyć. Mocno uderzyć w szyję, złamać kręgosłup, poderżnąć gardło – brzydko wygląda, nieprzyjemnie pachnie, ale trwa tylko chwilkę, chwilunię.
Bycie ofiarą jest trendy
Jednak on tego nie uczynił, a skazał na walkę z wszechmocnym oceanem i coraz bardziej słabym ciałem, a przecież w trakcie beznadziejnej walki o przetrwanie w wodzie, mógł być podjadany żywcem przez braci naszych mniejszych w rozumie. Czyli mamy brutalną śmierć, a mogło być też i tak, że była to śmierć bardzo bolesna i długa, zakończona w układzie pokarmowym rekina. Poczułem oburzenie, ponieważ to co się stało, było bardzo różne od tego w co wierzyłem. A w co człowiek wierzy? Tylko w to, co kultura mu zaprogramuje w dzieciństwie.
A jeśli cała kultura z systemem nauczania i religią została tak utworzona, by zrobić ze mnie nieświadomego swych prawdziwych możliwości niewolnika? Po co więzić ludzi, utrzymywać wojsko i produkcję broni, walczyć z buntami, rewolucjami i być tym złym, kogo się maluje z szubienicą na murach, skoro można człowiekowi od dziecka instalować pewne przekonania, które ukształtują go na gotowy pokarm dla drapieżnika? Zmuszanie rodzi opór, a więc trzeba ofiarę przekonać by wierzyła, że bycie ofiarą nieświadomą swych możliwości jest normalne, dobre, ba! miłe Bogu. Jeśli wszyscy są ofiarami, bycie słabym i ofiarą nobilituje, a bycie zwycięzcą budzi nienawiść stada, które odrzuca tak bolesną dla siebie prawdę, że dla wygody zrezygnowali z czegoś naprawdę cudownego. Sami nieszczęśliwi i złamani ludzie się pilnują, by któryś nie sięgnął gwiazd, by nie wzniósł się świadomością poza ten ohydny, sztucznie nam wykreowany gnój zwany normalnym życiem.
Religie, pokoleniowy wirus
Mamy więc człowieka przekonanego o swej wolności, lubiącego swych kapłanów i polityków, którzy programują dziecku mózg od dzieciństwa… ale to tylko iluzja, matrix mówiąc po młodzieżowemu. Człowiek tak do końca nie ma wolnej woli, to nieprawda – ponieważ życiem człowieka sterują przekonania i wypływające z nich emocje. A przekonania to coś, co nabywa się od księdza, nauczycieli i rodziców w dzieciństwie – a skąd oni je mają? Też je nabyli tą samą drogą. Gdzie tam hen daleko, w mrokach czasów, ktoś musiał pierwszy raz stworzyć te przekonania, by przechodziły one jak wirus z pokolenia na pokolenie, trzymając ludzi w ładnie pomalowanych klatkach. Ktoś wiedzący jak to wszystko działa, stworzył religie tak, by pod płaszczykiem dobra i moralności wprowadzać człowiekowi do głowy szereg destruktywnych, ograniczających jego moc przekonań. Na zewnątrz wszystko wygląda pozornie ładnie, ale w środku kryje się cyjanek w bardzo małych dawkach.
Nie zabije, ale trwale ograniczy możliwości i zakryje piękne dary – o to właśnie się rozchodzi. Człowiek mający łączność z Bogiem i miłością, nie będzie płacił na tacę, utrzymywał kapłanów i głosował jak oni każą, bo i po co? Czy kupiłbyś od kogoś powietrze? Jasne że nie, po co płacić za coś co jest wszędzie? Tak samo jest z Bogiem. Jest wszędzie, ale przekonania i programowanie skutecznie zaciemnia nam spojrzenie tak, że nie widzimy wspaniałości które nas otaczają – więc płacimy samozwańczym pośrednikom, którzy razem z bajkami o Bogu dają nam strychninę w postaci destruktywnych przekonań, niszcząc nas tym – im głębiej wchodzisz w religię, tym więcej cierpienia, dlatego uczą ludzi że cierpienie jest miłe Bogu. Genialny przekręt! Czy w ich interesie jest to, byś doświadczył prawdziwej łączności z Boskością? Jasne że nie, bo wtedy musieliby iść do zwykłej pracy, gdzie nikt nie całuje w pierścień i nie przepisuje mieszkania, by mieć niebo po śmierci. Bóg dla każdego to wizja, która przeraża lubiących dobrze pożyć biskupów.
Jakie przekonania, takie życie
Przekonania to programy, które nas dosłownie więżą, ponieważ ograniczają nasze kreatywność, inteligencję, intuicję – życie staje się liniowe i z góry zaprogramowane; tu pójdziesz a tam nawet nie chcesz, bo tak mówi przekonanie zachęcające Cię do tego lękiem bądź poczuciem przyjemności. Ludzie z przekonaniem strachu przed ludźmi, programem wstydliwości, idą przez życie tak, by unikać tej nieprzyjemności, a gdy są sami, odczuwają przyjemność wynikającą z braku nieprzyjemnego lęku. To jest wolna wola, jeśli chcę być z ludźmi, ale gdy z nimi jestem coś mnie bardzo boli? To kto steruje życiem, ja czy przekonania które nabywam w dzieciństwie? Twoja świadomość niewiele ma do gadania – idziesz tam, gdzie kierują Cię emocje, a te można kształować, robią to chociażby reklamy. Chyba nie uważasz że płacono by za nie miliardy, gdyby nie działały?
Ludzie pozbywający się przekonania o jakimś strachu, np. fobii, zaczynają dużo przyjemniej żyć. Ludzie ogólnie rozumieją, że niektóre lęki i fobie nas niszczą, więc trzeba się ich pozbyć.
Są to przesadzone lęki przed pająkami, wężami, przemocą wypływającą od innych ludzi, burzami, wysokością i innymi koszmarkami, które rujnują człowiekowi życie. Ale gdy powie się, że takich przekonań jest dużo więcej w człowieku, a są to głównie przekonania natury religijnej, taki człowiek już w to nie wierzy, oburza się ponieważ przekonano go (zaprogramowano) że podważanie prawd wiary, skutkuje opętaniem przez diabła i wiecznym piekłem – więc cierpi, jest więźniem i własnym strażnikiem jednocześnie. To arcydzieło manipulacji – poniżyć człowieka, a jednocześnie uczynić go swym własnym strażnikiem, by pragnienie lepszego życia było uważane za coś szatańskiego, złego. Podświadoma funkcja strażnika instalowana jest w dzieciństwie – im wcześniej tym lepiej. Strażnik to nasz lęk, bardzo mocny i mroczny – chroni on całość psychiki przed zgubnym myśleniem na tematy, o których myśleć nie wolno (zdaniem manipulatora).
Unikaj złego towarzystwa…
Jeśli nie pozbędziesz się dającego ból przekonania, po prostu cierpisz i nie ma innej opcji. Ktoś kto ma przekonanie że jedzenie daje mu przyjemność, którą powinna dawać wysoka samoocena, jest skazany na choroby i tycie – dlatego terapia ma sprawić, że chory pozbędzie się tego przekonania, że pustkę stworzoną niską samooceną wypełni miłością do siebie, a nie zestawem XXL w macu. Jeśli coś Cię niszczy, musisz zmienić przekonanie które za tym stoi. Jeśli wiesz (wiesz bo tak mówią ludzie a nie Bóg, zawsze o tym pamiętaj) że do nieba idą męczennicy i skatowane zwłoki, boisz się – bo kto chce byś zatłuczony na śmierć? No a takie ofiary są promowane, wyświęcane, chwalone i mają największą pozycję w kolejce do prawicy Boga. Pierwszy lepszy kościół to narzędzie tortur widoczne na pierwszym miejscu, wiszące na nich zwłoki – po bokach święci męczennicy, oraz Matka Boska, która NIEPOKALANIE poczęła. Czyli zwykły seks jest nie dość dobry, by urodził się syn Boży. Ale towarzycho!
Rozumiesz jak oddziałują na Twoją podświadomość, czyli emocje? To wszystko w Ciebie wchodzi jak w masło, zwłaszcza że w kościele przebywasz w stanie otwartości, znudzenia – to stan niemal hipnozy, gdzie wszystkie obrazy i słowa wchodzą w Ciebie jak w masło, a przejawiają się jako emocje. A później dziwisz się, że seks budzi odrazę albo penis nie działa. Ty chcesz, ale wewnętrzne dziecko (sfera emocji, podświadomość) boi się piekła za karę – i pojawiają się problemy. Zdrowie i sukces, szczęście i bogactwo budzi podejrzenie o ingerencję diabła, strach o wieczne potępienie. I mimo że możesz się z tego śmiać, głęboko w Tobie ta wiara jest i będzie do końca życia – rujnując Cię na wszystkie możliwe sposoby. No chyba że ją z siebie wyprosisz, do czego masz Boskie prawo. Ten proces zajmie jednak wiele lat, a nie kilka dni jak twierdzą naiwniacy z różnych kursów rozwoju osobistego.
Puls jest, świadomości niet
Dziecko jest bezbronne, nie ma umysłu na tyle jasnego, by ocenić wiarygodność informacji którą wpycha mu tatuś z mamusią, którzy robią to głównie dlatego, bo wszyscy tak robią, a jak się nie zrobi będzie się wytykanym palcami. Jeśli teraz, w momencie kiedy wiem jak działa sugestia i podświadomość, ktoś by mi wmawiał rzekomo dobre bajki z biblii, odrzuciłbym tę truciznę, bo to jest toksyna zabijająca ludzki potencjał, klatka na człowieka. Obrazki ukrzyżowanego Boga przed którym wszyscy klękają, smutnych męczenników, poczucia winy (grzech pierworodny i za rzekomą śmierć Jezusa) strachu przed diabłem, zakaz seksu (podkreślane niepokalane poczęcie, jakby naturalne było czymś znacznie gorszym) i bogacenia się (wielbłąd i ucho igielne), czyli energii twórczej stojącej za prawdziwą Boskością – zagnieżdżają się w podświadomości dziecka, tworząc smutne, bolesne przekonania o życiu, a te z kolei tworzą myśli. Dlatego „nasze” myśli nie są wcale nasze, są stworzone przez innych, zamazują nam prawdziwy obraz świata. Patrzysz na coś, i automatycznie wydaje Ci się że wszystko o tym wiesz – skąd ta wiedza?
Właśnie z tych przekonań. Dlaczego źle się czujesz, masz doła, depresję, jest Ci ciężko na „duszy”? Ponieważ cudze przekonania które Ci zainstalowano w głowie, mają właśnie takie zadanie – byś cierpiał. Bo gdy cierpisz jesteś słaby, nie uświadamiasz sobie jaką masz moc jako człowiek. Myśli i przekonania to nie Ty – to coś, bez czego możesz żyć i działać znacznie skuteczniej i pewniej. Ten nieustanny korowód myśli na którym się skupiasz, w czym Ci niby pomaga? Skupiasz się na nim, a nie widzisz piękna świata który Cię otacza. Całe życie spędzasz w głowie, skupiając się na myślach, obrazkach w głowie, ciągle tych samych. Żyjesz jak żywy trup. Puls jest, oddech przyśpiesza na widok cycka, ale Ciebie tu nie ma – przyglądasz się myślom w głowie. Największe wynalazki świata powstawały jako błysk, olśnienie, a nie jako efekt szalonego korowodu myśli. Decyzje jakie podejmujesz, to emocje – po co są więc myśli? To pręty klatki, które uniemożliwiają Ci posmakowanie tego, jak naprawdę smakuje i wygląda życie. Myśli i ich bezustanny tętent to zasłona, wewnętrzny strażnik zabierający Twą uwagę z tu i teraz w świat nierzeczywistych, powtarzalnych myśli.
Wyjdź poza myśli, zobacz prawdę
Więc gdy będziesz próbował zarazić mnie jakąś ideologią, nie przyjmę jej. Nie wierzę w Twoich Bogów, Twoje diabły i wszelkie strachy, którymi chcesz mnie zarazić. Ale gdy umieszcza się to wszystko w dziecku, a ono to przyjmie jako prawdę (bo mówi rodzic i bardzo ważny Pan w sukience), to staje się zestawem przekonań, które steruje Twoim życiem. Twój seks, zdolność zarabiania pieniędzy, kontakty z przyjaciółmi a nawet zdrowie, to efekt przekonań. Nie wierzysz? Powtórzę więc – Twoje życie zostało w całości stworzone przez „system”. Dopóki nie zmienisz przekonań, będziesz niewolnikiem tego systemu. A ten by żyć z Ciebie, musi sprawić że boisz się, cierpisz, dołujesz, masz poczucie bycia nikim, bezwartościowym śmieciem. Jedyne co trzyma Cię na powierzchni, to nadzieja że z kolejnym przedmiotem, maską, dziewczyną będziesz szczęśliwy – ale nie będziesz, bo Twoje szczęście oznacza nieszczęście dla systemu. Tak wygląda ta gra, której zasad najczęściej nie znamy. Tylko wtedy można z Ciebie ssać energię, ograniczać Cię, wysyłać na wojenki o cudze interesiki, nakręcać na kupowanie niepotrzebnego szmelcu, ciuchów, ipodów, zmusić do ciężkiej harówki by mieć trochę więcej pieniędzy i pozycję, stopień naukowy, w pogoni za uznaniem ludzi, kiedy obok Ciebie jest cudowny, magiczny świat – jeśli spojrzysz na niego nie przez swe myśli, utrwalone, martwe schematy i wzorce, a świeżym okiem.
Niewola w której tkwimy, jest natury psychicznej i duchowej. Poczytaj o osobowości mnogiej, jest sporo materiałów w sieci – to dość rzadka osobliwość, rzadko który psychiatra spotkał się z czymś takim. Gdy nowa, stworzona w wyniku traumy osobowość nie wie o klatce mentalnej którą Ci stworzono od dzieciństwa, ma takie cechy jak – pamięć fotograficzna, zdolność zmieniania koloru tęczówki oka, znikają natychmiast silne alergie, ma nadludzką siłę fizyczną (pisze o niej też Pavel Tsatsouline, wypływa z napięcia mięśni a nie ich masy), zdolność natychmiastowego zmieniania chemicznego składu krwi. To są niektóre z Twoich możliwości, a pozbywając się śmieci ze swojej głowy, powoli rozumiesz jakim cudem jest człowiek, jaką Boską moc w sobie ma. Masz w sobie miłość, szczęście, poczucie spełnienia, spokój i błogość – ot tak, bez spełniania żadnych warunków. To dar dla człowieka od Boga, więc w tym świetle ofiara Jezusa i poczucie winy, nie mają prawa bytu – są to idee stworzone przez ludzi dla ludzi, by spętać ich, zamknąć w klatce niskich, nieprzyjemnych emocji. Jednak gdy nie masz tej świadomości, pozostaje Ci szukać szczęścia przez zewnętrzne rzeczy – związki, przedmioty, pieniądze, etykietki, sławę, władzę. A czy ci ludzie mają szczęście? Zauważyłeś że sporo z nich ćpa, chla, tnie się i wiesza? Jeśli zewnętrzne rzeczy dawałyby szczęście, chyba by tak nie było, nieprawdaż? Skąd tyle rozwódów, nieszczęśliwych dzieci? Ano stąd, że ludzie są nieszczęśliwi. A przecież małżeństwo i potomstwo miało dać spełnienie… wszyscy tak mówili od dzieciństwa w książkach, komiksach, dobranockach, filmach i serialach. A później weekendy są pełne obrzyganych tatusiów, którzy idą w tango by chociaż na chwilę zapomnieć o swej gehennie. Czy szczęśliwy człowiek musi się upijać by zapomnieć? Nie, robi tak tylko ten, kto chce na chwilę uciec.
Wszystkie moje wierzenia to kłamstwa
Wróćmy do Buddy i morderstwa. Wierzenia które miałem w głowie, mówiły mi że człowiek oświecony zmienia innych Boską mocą, poświęca się albo w razie czego daje swoją głowę za innych, żyjących w mrokach ignorancji ludzi. Te wierzenia, podobnie jak niemal wszystkie inne mówiące o życiu, kobietach, pieniądzach i ludzkich możliwościach, okazały się być spraparowanymi kłamstwami i niczym więcej. Prawda była poza moimi, sztucznie wytworzonymi w dzieciństwie przekonaniami i schematami myślenia.
Jedni są w tej sytuacji „tradycjonalistami”, więc zostają przy starych przekonaniach. Niektórzy do dziś wierzą w płaską ziemię i że ludzkość ma sześć tysięcy lat, ponieważ oni nie są jak ci „zdrajcy”, co zmieniają poglądy jak chorągiewki. Ale są też ludzie, którzy wierni są tylko sobie, a nie przekonaniom które mądry człowiek zmienia, jeśli ujrzy że są kłamstwem. By odejść od przekonań, trzeba dużej odwagi, zwłaszcza gdy inni na nas plują, oskarżając o zdradę i nielojalność, strasząc wiecznym piekłem. Przekonania to coś, co trzeba traktować z dużym dystansem – najczęściej nie są to nasze przekonania, a wzorce wytworzone przez reklamy, filmy itd.
Albo robaki, albo Ty
Trzeba kochać i akceptować wszystko – takie było moje „duchowe” przekonanie. Ktoś mądry to istota, która ma mi dać za darmo wszystko co ma, a złu nadstawić drugi policzek – a tu taka niespodzianka! Jezus wyrzuca kupców ze świątyni, Budda wyrzuca za burtę mordercę – Boże, widzisz i nie grzmisz!
Jeśli przyjmiemy założenie, że człowiek zdrowy i w pełni sił jest Boskim celem, ukazaniem harmonii, to trzeba zmierzyć się z czymś, czego nie rozumieją ludzie z kręgów ezoterycznych. Od kiedy istnieje człowiek, wszelkie wirusy, bakterie, grzyby i robaki chciały na nim żerować. One też w jakiś sposób żyją i chcą przetrwać, a zdaniem niektórych głosicieli duchowych nauk, winniśmy szacunek wszystkim istotom żywym.
By żyć, bezustannie zabijasz
I owszem, szacunek mogę żywić, ale zabić muszę. Bo jeśli nie zabiję, to on zacznie zabijać mnie. Zdrowy, silny człowiek jest takim dlatego, ponieważ jego sprawny system immunologiczny bezustannie tropi i likwiduje wszelkie formy życia, które chcą się nim posilić. Robaki (tasiemce, węgorki itd.) działają tak, że biorą do siebie wszystko co dobre z pożywienia (witaminy, mikro i makroelementy), a oddają nam w zamian to, co wypróżnią, czyli dla nas jest to toksyna. A nam powoli siada zdrowie, zarówno cielesne jak i psychiczne, pogrążając nas w bólu i depresji, a czasami w silnych psychozach i paranojach. Boski plan to nie tylko bycie harmonią – w niej zawarte jest także eliminowanie tych, którzy chcą ją zaburzyć. Plan Boży to nie tylko miłość i humanizm, ale gdy trzeba także zniszczenie – bez nienawiści i z szacunkiem. Boskie prawa na tej ziemi, to fakt istnienia szkodników. Boski człowiek nie nadstawia policzka, tylko pozbywa się drapieżników – tak to zostało pomyślane. Szkodnicy istnieją na każdym poziomie społeczeństwa; od dresiarzy, poprzez zorganizowaną bandytierkę, służby specjalne, państwa łojące swych poddanych, oraz struktury stojące nad państwami, czyli coś co nazywa się czasami NWO – ale i nad nimi stoi pasożyt działający na wyższym etapie zrozumienia (na wyższym ciele duchowym bądź wyższym wymiarze wg. okultystów). Pozostaje więc technika walki – jedni chcą użyć niskich emocji, broni, agresji, co jest kompletnym idiotyzmem (zrównuje nas to emocjonalnie z napastnikiem), a inni (np. ja) odrzucić własne ograniczenia i kajdany, co samo z siebie jest bardzo mocnym uderzeniem w system – wtedy nie można nas doić.
Gdy tak się stanie, okaże się że mamy większą siłę niż całe diabelstwo razem wzięte. Wierzę też że większość ludzi (czyli inkarnowanych tu dusz), pojawia się na ziemi po to, by się uczyć. Oni tego co piszę nawet nie zrozumieją – więc będą ofiarą pasożytowania, i tak ma być. Ty możesz się wyzwolić, ja mogę – ale większości nie zbawisz. Spróbuj namówić znanego Ci grubasa na zmianę diety, a natrafisz na ścianę nie do przebicia. Nadwaga to w sumie prosta sprawa – mniej jeść i więcej się ruszać, proste zasady fizyki, ale jednak osoba kompulsywnie jedząca (czyli zasypująca swój ból jedzeniem, zamiast miłością do siebie) wymyśli Ci sto jeden pokrętnych wytłumaczeń, dlaczego nie może schudnąć. Na koniec zostaniesz jej wrogiem i nieczułym gburem, kanalią. Nie potrafisz wytłumaczyć tak prostej sprawy, jak zależność między jedzeniem a wagą ciała, a chcesz by ludzkość zrozumiała coś znacznie trudniejszego? Powodzenia. Masz władzę nad sobą, więc zmień siebie – to Twoje zadanie główne. Gdy tego dokonasz, bierz się za innych, chociaż w tym stanie podejrzewam, że nie będziesz miał na to najmniejszej ochoty. Jeśli ktoś bierze się za innych, to robi to by uciec od pracy nad sobą.
Pokochaj poranne wypróżnienie
Podaję ten temat do przemyśleń dla tych, którzy żyją bajkami duchowymi. Bóg to nie tylko harmonia, ale i zniszczenie. Życie człowieka to akty przyjmowania pożywienia, oraz wydalania nieczystości. Pierwsze jest lubiane, a drugie żyje w zapomnieniu. Nie chcemy myśleć i mówić o kupach i bąkach, bo to jest passe. Tymczasem proces życia, to te dwa splatające się ze sobą procesy. Im więcej czcisz jedzenie, tym więcej kochaj akt wypróżniania – gdyby nie on, Twoje jelito by pękło powodując śmierć w męczarniach. Im więcej kochasz, tym bardziej czujny i surowy musisz być – bo wszystko zasługuje na Twój szacunek, ale nie miłość. Jeśli nie będziesz czujny, drapieżnik Cię wyssa, przeżuje i wypluje. Co dalej? Ano wrócisz znowu na ziemię, by zrozumieć że Boskość przejawia się w Yin i Yang, w procesach tworzenia i niszczenia, jedzenia i wypróżniania, życia i śmierci.
Brzydzą Cię takie tematy? A co powiesz na to, że właściwie wszystko co jemy, rośnie na trupach naszych bliskich i gównie? Ludzie kochają wszystko to, co ładne. Chcą widzieć tylko jedną część, a drugiej nie przyjmują do wiadomości. W ten sposób nigdy nie poznają w pełni Boskości i harmonii. Przecież to że nie zarzynają na ulicach, to zasługa policji. Ktoś musi drapieżniki bić, skuwać i wsadzać do więzienia, byśmy mogli udawać dobrych i szlachetnych. Zło istnieje, bezustannie próbując nas wysadzić z konia – ale to my mamy znacznie większą moc.
www.braciasamcy.pl zapraszam na moje forum.
————————————————-
Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK albo papierowej KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl
Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.
3 komentarz