Żeby odnieść w życiu sukces, trzeba zrozumieć ludzi i to, co nimi kieruje. Tak samo jest z Paniami, dzięki którym mamy wiele przyjemności – by ją spotęgować, by tak szybko ten słodki nektar nie zmienił się w gorzki, warto wiedzieć co steruje kobietą. Pusty, płytki! Krzykną Panie oburzone samą myślą, że coś może nimi sterować.
Są wolne
Przecież są wolne, robią tylko to co chcą! A skąd wszystkie chcą tego samego? Dlaczego Panie wywyższają w mowie i piśmie mężczyzn niedoświadczonych z kobietami? Bo tacy faceci nie wiedzą tego, co wiedzą ci, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Po setnym bochenku wiesz, że wszystkie w istocie są takie same. A Panie lubią myśleć, że są inne niż cała reszta – i na to nabrać się może tylko niedoświadczony, młody samiec. Ten który do niejednej tarczy już strzelał, uśmiechnie się jedynie drwiąco (pusty, żałosny! niedojrzały emocjonalnie!).
Doświadczony samiec, pełen życiowych blizn które utwardziły jego wrażliwą skórę – wie że seks jest tani, w zasadzie darmowy; wie także jeszcze gorszą rzecz, przerażającą wszelkie bogobojne, prawowierne, porządne Panie – gdy kobieta zostawi faceta, ten może jeszcze mocniej zakochać się w innej. Miłość w sercu i motylki w brzuchu, nie zależą od tej jednej jedynej połówki pomarańczy (robaczywej, jak się okazuje po czasie), a mogą pojawiać się przy każdej innej, a nawet, (uwaga, świętokradztwo!) bez kobiety. Szczęście to wynik hormonalnych hord w naszym krwioobiegu, a Panie jedynie wyzwalają tę jakże rozkoszną reakcję (palant! gbur! dno!)
Klony
Miliardy kobiet kochają to samo, myślą to samo i identycznie żyją. Dlaczego? Ponieważ steruje nimi ten sam, główny program, szablon, wzorzec. Oczywiście, Panie próbują ubrać go w różne, kolorowe sukienki, kreacje mniej bądź więcej kuszące, ale zawartość będzie zawsze mniej więcej ta sama.
Program komputerowy i ludzkie idee (religijne, filozoficzne, społeczne), są niezwykle do siebie podobne. Program (gra, kalkulator, edytor tekstu, odtwarzacz muzyki czy filmów) jest tak napisany przez programistę, że dany przycisk na klawiaturze, czy ruch myszką, wywołuje określoną z góry reakcję. Klikasz myszką przycisk play, a z głośników leci „jesteś szalona” Boysów. Klikasz kwadracik – zatrzymuje się. Naciskasz strzałkę „do góry”, a kierowany przez Ciebie ludzik w grze idzie do przodu, naciskasz strzałkę „do tyłu”, a on idzie do tyłu. Naciskasz lewy przycisk myszki, i Twój bohater ścina głowę bossowi, przy akompaniamencie Twoich kwików radości. Jest akcja i dokładnie zaplanowana, zaprogramowana reakcja. Ludzkie idee, wszystkie, działają identycznie. Gdy przychodzisz na świat, z miejsca dostajesz szereg wierzeń i przekonań, które nosisz ze sobą do końca życia. Według tych idei – programów żyjesz, wybierasz partnerów, działasz w każdej dziedzinie życia. Jeśli program zakłada biedę, będziesz biedny – jeśli bogactwo, będziesz bogaty. Ucz się i pracuj – a i tak skończysz tak, jak określa to program zainstalowany Ci w dzieciństwie, a nie naiwne bajki że jak się pouczysz, to coś osiągniesz. Gdyby tak w istocie było, wykładowcy uniwersytetcy byliby bogaci – a nie są.
Program i wyuczone reakcje
Np. w Polsce najpowszechniejszy program to katolicyzm, jedna z największych grup wyznań chrześcijańskich. Religia jest programem, który ma przypisane swoje reakcje. Na widok krzyża doznajemy wielokrotnie powtarzanej od dzieciństwa reakcji emocjonalnej, na różne zagadnienia mamy natychmiastową, wyćwiczoną odpowiedź. Który guzik naciśniesz u ludzi mających w sobie program „katolicyzm”, wyskakuje ta sama reakcja niezależnie od miejsca w którym się znajdują. Ludzie którym poprzez powtarzanie i presję „zainstalowano” inny program religijny, nie reagują na te same przyciski co katolik. Dla buddysty znak krzyża nic nie znaczy, jest znakiem matematycznym. Grzech/zły uczynek także budzi lęk, ale ta emocja jest inaczej opakowana. U katolika w diabły i piekło, a u buddysty w gorszą inkarnację.
Ale zostawmy religię. Programem są wszelkie idee, np. tzw. korwinizm, socjalizm, komunizm i cała reszta tych modeli, które pragną zawrzeć w sobie ogrom rzeczywistości. Gdy młody mężczyzna, fan Korwina na utrzymaniu rodziców, widzi na forum kogoś kto płacze że nie ma na chleb, bo zarabia 1200 na rękę, odczuwa gniew i pisze mu że trzeba było się uczyć, że jakby pracodawca dał podwyżkę, to by zbankrutował, i szereg innych reakcji wtłoczonych mu w głowę przez programistę. Widzi tylko potwierdzenia cudzego programu (który uważa za swój), a nie widzi oczywistości, które burzą dane przekonanie/wierzenie/program. Nie widzi bogactwa krajów, gdzie z tego systemu się śmieją, tylko widzi zapewnienia Pana Korwina, że za chwilę upadną. Nie widzi nędzy krajów liberalnych, tylko ładnie wyglądające cyferki, i też nie wszystkie. Ludzie którzy mówią że byli w oazach liberalizmu, mówiący o biedzie które tam jest, są natychmiast uważani za wroga programu, za oszołomów i wszystko co powiedzą, jest wewnętrznymi dialogami wyśmiewane, wyszydzane. W ten właśnie sposób działa każdy program w głowie człowieka. Kto ma inne zdanie (czyli program) ten wróg. Można go wyśmiać, wyszydzić, pobić a w końcu zabić – przecież jest zły, walczy przeciwko dobru (naszemu programowi).
Podliż się, zyskaj
Przejdźmy wreszcie do sedna artykułu. Żeby mieć władzę nad człowiekiem, zbliżyć się do niego, musisz znać program który nim steruje, który każe mu widzieć wszystko to, co potwierdza jego tezy, a nie widzieć tego, co im przeczy. Zanim opiszę pierwszy poradnik technologicznego podrywu, słowo wyjaśniania. Program komputerowy a program/idea, mają jedną, zasadniczą różnicę. Tylko jedną. Program działa nawet wtedy, gdy na komputerze jest ich każda ilość. Program ludzki ma wbudowany moduł dominacji. Każdy program ludzki pragnie stać się jedynym istniejącym, pragnie się rozbudowywać, powiększać swe terytoria. Stąd właśnie wypływają wojny religijne, oraz ogólnie wojny państw, których obywtele mają w głowie inne programy patriotyczne. Nie ma programów łagodnych i spokojnych, wszystkie ze swej natury dążą do wojny, by przetrwać i zniszczyć wszystkie inne. Mamy programy uliczne, kiedy to młodzi ludzie walczą z innymi młodzianami, którzy mieszkają na innej ulicy. Są programy dzielnicowe, miastowe, nie wspominając o klubach sportowych, zwłaszcza piłkarskich. Ci młodzi ludzie wybijają sobie zęby nie w walce o słuszny cel, a o przetrwanie i rozrost swego programu. Są niewolnikami struktury, która ich kosztem chce nabrać sił, wzrosnąć. Niestety, nad nimi są tak potężne programy, że nie mają na to najmniejszych szans.
Wiadomo że ludzie różnie walczą. Trudno oczekiwać od chudego, pryszczatego chłopca by bił się z kimś – ale może walczyć za pomocą sieci internetowej. Ci mniej obeznani z informatyką za pomocą trollingu, ci bardziej obeznani mogą napisać wirusa, którym zainfekują system należący do ludzi, którzy mają w głowie inny program, czyli zrobić złą rzecz w „dobrej wierze”. Zło i nienawiść mają zrodzić dobro i miłość… Chudy i słaby może wstąpić do armii, by być w mocnej grupie, zorganizowanej według swojego programu. Może też do mafii, która też jest pewnym światopoglądowym programem.
Dzieci, najsłabsze ogniwo
Jak program infekuje człowieka? Poprzez powtarzanie, najlepiej w dzieciństwie. Programy zainstalowane w głowach małych dzieci, nie mających możliwości ocenić go świadomie – są praktycznie nie do usunięcia. Później także można instalować programy, ale będą one o wiele słabsze. Można też zmieniać programy, co nazywa się nawróceniem (w ustach ludzi z nowej struktury) a zdradą, herezją i hańbą w oczach ludzi z osłabionej struktury. To jak z wieprzowiną. Człowiek z programem katolickim w głowie, może ją zjeść ze smakiem, ignorując fakt że świnia strasznie bała się śmierci, była przerażona (kolega pracujący w rzeżni mi opowiadał, że świnie doskonale wiedzą o co chodzi). Ten z programem żydowskim lub muzułmańskim poczuje obrzydzenie – mlaskając na myśl o bestialskim mordzie rytualnym, gdzie zwierzę przez wiele minut (dla niego wieki) cierpi nieopisane męczarnie. natomiast wegetarianin zgodnie ze swym programem, poczuje obrzydzenie do obu tych ludzi, którymi kierują ich programy. A później nażre się słodyczy, które wyślą go do krainy cukrzycy, amputacji kończyn, ślepoty i koszmarnych dializ. Spójrz na fora, gdzie toczą się bezustanne walki, wyszydzanie, „nawracanie” na swoje racje i wartości – problem w tym, że one nie są tych ludzi, a programów które istnieją w ich głowie.
Ludzie przeciwko ludziom? Nie, programy walczące o dominację, używające do tych celów ludzi. Program ma spore możliwości kontroli człowieka. Gdy ten zaczyna skłaniać się ku innemu programowi, osobowość niewolnika jest zalewana strachem, lękiem. Gdy robi to co chce program, ma poczucie że robi dobrze – ale nie do końca, co za chwilę wyjaśnię. Sama myśl o innych, wierzących w co innego niż on, ma wywoływać ducha buntu, pobudzać gniew. Zauważ jak katolicy dyskutują z tymi, którzy nie wierzą w ich program – modlą się za nich. Proszą Boga, twórcę tak potężnej, wiecznej różnorodności, by obcy człowiek był takim samym klonem jak oni, by czuli się dobrze. Niestety, to niemożliwe… Prawie dwa tysiące lat trwają modły, wyprawy krzyżowe i wojny, płoną stosy i rozgrzewają się obcęgi w salach tortur, a jak świat jest różny, tak nadal jest. Jeśli ktoś nie wierzy w to co oni, pójdzie na wieki do piekła – bo tak twierdzi jeden z miliarda różnych, większych bądź mniejszych programów. A co ma mówić? Maca wszystkich lękiem przed diabłami, opowiadając o strasznych wydarzeniach, wizjach i proroctwach… są tacy, którzy ulegają strasznym wizjom; staną się błogosławieni, zwłaszcza wtedy gdy zapiszą mieszkanie i pieniądze na rzecz swego programu, oraz jego wiernym sługom. Ci którzy nie przelękną się pełnych strachu wizji, są przeklęci i ich los jest przypieczętowany – ale tylko w wyobrażeniach niewolnika programu.
Wilk w owczej skórze
Program religijny ukrywa się za bogami, świętymi ponoć wielkimi ludźmi, pięknymi ideami… każdy program tak robi. Kibice uważają że ich racje i klub jest święty, narodowcy czczą swe idee, okultyści swoje prawdy a nawet zwykły, prosty robol ma swój program, któremu jest oddany – i też mu służy.
Ludzie nie są wolni – ponieważ kierują nimi programy. Ich wojny o dominację między sobą, wciągają do tego ludzi tworząc im piekło z życia. Ludzie myślą że nawracają kogoś na dobrą drogę, a w istocie zmuszają niewolników innego programu (religijno – państwowo – społecznego), do przyjęcia nowego, albo ich zabijają, co doskonale znamy z historii. Przecież w ten sposób narzucono Polsce chrześcijaństwo, obcą tym ziemiom religię. Wygrał silniejszy, agresywniejszy program, wyniszczając stary.
Ludzie rozwijający się w ramach jakiegoś programu – nigdy nie zdobędą spełnienia, spokoju i szczęścia. To niemożliwe, ponieważ program daje lęk, gniew na innych (nie wierzących w to co my) a nazywa to w ramach politycznej poprawności „żal mi Ciebie, będę się za was modlił”, albo w stylu mentorsko – ojcowskim „Człowieku, ratuj swą duszę, przestań czytać Kotońskiego!”. Twój spokój i szczęście, oznacza że program nie może Cię użyć do walki o władzę – jesteś więc dla niego bezwartościowy – bo szczęśliwi ludzie nie chcą się bić o cudze cele. Dopóki masz jakikolwiek program (czyli wierzenie, przekonanie), zawsze będzie Cię coś boleć, gnieść, niepokoić… Załóżmy że lubisz mnie czytać, zgadzasz się z większością, albo nie daj Boże ze wszystkim co opisuję. Powstaje program „Kotoński jest guru”. Od tej chwili ten program będzie w Twojej głowie, gdzie wszystkie złe informacje na mój temat (pijak, dziwkarz, nieudacznik, leń) będziesz ignorować, a piewców tych kalumni (niestety prawd), potraktujesz miotłą. Polecisz mnie innym, będziesz bronił i gloryfikował – zresztą tak się dzieje. Mam niejednego zwolennika, ludzie mi płacą pieniądze, są dla mnie mili, słuchają mnie… działają w imię programu. Czy ja się skarżę? Nie, to przecież jest przyjemne. Program to okulary, które pozwalają na jeden, określony typ patrzenia, a całej reszty nie widzisz. Niestety, ona istnieje, ale że zaprzecza interesom programu, ten ją wytłumia, zamazuje.
Mielone
Zagadałem się… wróćmy do tych naszych nieszczęsnych Pań. Program który Panie noszą w swych pięknych główkach, to bajki i zalecenia mam i babć, nakazy religijno państwowe (rozmnażajcie się, by miał kto płacić na tacę i iść na mielone w trakcie wojny), społeczna presja.
Program ma następujące nakazy:
Mieć dzieci (mięso armatnie w wypadku wojny z ludźmi opanowanymi przez inne programy, płatnicy zwiększający zasobność i wielkość danej struktury programu,
Mieć męża (większa szansa na utrzymanie dzieci, wychowanie ich godnie i uczciwie, czyli tak aby pracowały na rzecz struktury, a nie swoją)
Program ma wbudowane bezpieczniki, na wypadek gdyby jego nosicielka nie chciała działać tak, jak on jej każe:
Strach przed opinią innych ludzi
Strach przez byciem na dnie społecznej hierarchii, plotkami, obgadywaniem rodziny i znajomych, fałszywemu współczuciu innych „biedna, w życiu jej nie wyszło bo nie ma dzieci i chłopa, nikt jej nie zdradza, nie bije, jest pochłonięta swoimi pasjami zamiast stać przy garach”.
Strach przed tym, że nikt jej nie poda szklanki wody wtedy, gdy będzie stara.
Strach że bez rodziny i dzieci, nie zazna „prawdziwej miłości”. Piękny stan miłości, który może być odczuwany w każdej chwili bez niczego z zewnątrz, został tu ograniczony i ukierunkowany w jednym kierunku – posiadania rodziny.
Program ma gotowe szablony, gdy ktoś próbuje go podważyć, np. ja swoimi felietonami:
Powstaje emocja gniewu, buntu, złości – zostaje wyrażona w różny sposób. Osoby prostackie zachowują się agresywnie, te z klasą próbują w miły, serdeczny sposób przekonać do swoich przekonań. Prostackie, agresywne i napastliwe próby obrony programu, to:
Jesteś żałosny, pusty, płytki
Zraniła Cię jakaś kobieta
Wierzysz stereotypom, jestem inna!
Jesteś niedojrzały emocjonalnie, głupi, żałosny
Nieśmiertelne „żal mi Cię”
Jesteś nieszczęśliwy
Jesteś zakompleksiony
Palant! 🙂
Fałszywy bóg
Umysł wierny programowi się buntuje – ktoś kto nie wierzy w mój program, jest zły, głupi – próbuje to wyartykułować, co dla wprawnej osoby jest groteskowe i w sumie śmieszne, a trochę też smutne. Ktoś żyjący programem, nie żyje jak chce, a jak zmusza go program. Staje się klonem, baranem ze stada, traci swą unikalność i niepowtarzalność, na rzecz bycia jak inni z niewolników stadka pasionego kłamstwami ku chwale programu. Służą fałszywemu Bożkowi, nie dostrzegając piękna i magii otaczającego ich świata – nie widzą i zobaczyć nie mogą, gdyż wtedy nie chcieliby walczyć i żyć dla cudzych celów (programu), a zaczęli by się cieszyć życiem. Twoja radość i szczęście, to koniec służby dla programu – dba on więc o to, byś ciągle, bezustannie miał problemy. Stara się, byś bezustannie miał w głowie chaos myśli, nie mógl się prawdziwie odprężyć, zrelaksować, poczuć cudownie bez lęków i stresu.
W dobie rozwoju internetu, programy mają niesamowitą przestrzeń do ekspansji, stąd tylu ich pracujących za free akwizytorów. Wystarczy napisać jakąkolwiek bzdurę, a jeśli przeczyta ją milion ludzi, z tej masy zawsze znajdzie się ktoś, komu się ona spodoba. Im więcej takich „fanów”, tym większę siłę oddziaływania ma program. Ludzie dzięki którym się replikuje, rozmnaża i zwiększa swą siłę, niestety tracą szansę na beztroski, radosny żywot. Albo idziesz za Boskim głosem w sobie, albo za programem i jego pragnieniem rozrośnięcia się, spuchnięcia.
Lubi swoich, nienawidzi obcych
Program ma taką cechę, że lubi ludzi, którzy go podzielają. Można więc po dowiedzeniu się jaki ktoś ma program, spróbować go naśladować, udawać. Ale to na dłuższą metę nie wypali. Dlatego jedyną sensowną radą, jest znaleźć kogoś, kto podziela nasz program. To nie gwarantuje wcale szczęścia – program się wzmocni, wmawiając wam obojgu, że szczęście będzie dopiero wtedy, gdy wszyscy nawrócą się na (tu pada nazwa jakiejś religii, ideologii itd.). Wtedy wy podejmiecie działania w interesie tej struktury, a co za tym idzie tracicie swoje życie na spełnianie jej celów. Wasze pozostają skryte pod głośnym, krzykliwym i wiele obiecującym programem. Dopiero spełnianie własnych celów daje spełnienie – ale program tę wiedzę zakłóca, oprotestowuje – nazywając egoizmem, nienawiścią, satanizmem i wszystkim tym, co może ją obrzydzić. Walczy o swe istnienie… Panie mają program, że dzieci i mąż dają szczęście. Ich wizje wspólnego chodzenia do kościoła, dają wielką nadzieję na szczęście. Niestety! Szczęścia nie zaznają… pozostanie życie nadzieją na nie.
Jeśli chcesz mieć piękną Panią, musisz… zarazić ją swym pragnieniem (ale tylko nim!). Będziesz miał seks i związek, ale szczęścia wiele nie zaznasz. Teraz – w tej chwili gdy Twe jądra są nabrzmiałe, pełne, wydaje Ci się że ich opróżnienie da szczęście, ale to niestety nie tak działa. Opróżnisz jądra, nakupujesz łachów, samochodów, Ipodów… a nadal coś w środku będzie gniotło i bolało. Porzuć wszelkie programy, w imię których działasz i myślisz, a dowiesz się czego naprawdę chcesz od życia. Póki wszelkiejś maści łachudry (programy) rządzą Twym życiem, utrzymujesz swym kosztem pasożyta, będąc święcie przekonanym, że działasz w dobrej, ba! nawet świętej wierze.
————————————-
Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@poczta.onet.pl
Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.