Redakcja bardzo nie lubi Klubu. Nie wiem dlaczego. Spuszczanie do klozetu jest naprawdę imponująco szybkie.
Ale my, jak te upiory przeszłości wracamy.
Dano zakładkę Niekonwencjonalne. Klubowi nie dano nic. Mimo obietnic. Ponad 200 felietonów pod logo Klubu. Na wszystkie tematy, z hasłem "No tabu".
Ogłaszam i przypominam, że dzisiaj minęło akurat pół roku od oficjalnego i statutowego istnienia Klubu Dyletanta na łamach Nowego Ekranu. Klub istnieje dużo dłużej, lecz działał w sposób niesformalizowany. Przyszło nam do głowy, że jak oficjalnie zaistniejemy, to dostaniemy jakieś wsparcie od Redakcji. Ale, gdzie tam!
Redaktor naczelny, dobry człowiek, ale widocznie zaganiany organizacją nowego ładu w Europie, Watykanie i generalnie na całym świecie, trzykrotnie, uroczyście obiecał (są twarde dowody) coś dla Klubu zrobić, ale obiecanki cacanki, a głupiemu radość. Tak sobie, stosunkowo łagodnie marzę, żeby za każdą złamaną obietnicę wyrastał czyrak, tam, gdzie już nie sięga maść na hemoroidy.
Więc dzień dzisiejszy wybrałem nieprzypadkowo. To dzień zdrady narodowej; zduszenia w zalążku prawdziwej demokracji; ostry atak postkomuny i jej nieoficjalnych sojuszników i rozwiązanie rządu Jana Olszewskiego. Dzień hańby. By było łatwiej, również dzień hańby Redakcji nE w stosunku do Klubu Dyletanta.
Trzeba być doprawdy ślepym, by nie widzieć wpływu, jaki KD wywiera na Ekran. Pióra są lżejsze, mniej zacietrzewienia i więcej dyskusji. Koledzy i koleżanki piszą już nie tylko o tym, co reżimówka im podrzuca, ale sami znajdują fantastyczne tematy. Pod logo Klubu przewinęło się ponad dwudziestu autorów – sama blogerska śmietanka. Mówię tylko o tych, co oficjalnie deklarują przynależność. Sympatyków jest znacznie więcej. Choć niektórzy, jak np. nasz poczciwy Dżipies, dobre pióro i otwarta głowa, widział w Klubie ścieżkę do szybkiej kariery, bo samo bycie w ekskluzywnym towarzystwie mu nie wystarczało, więc szybko zrezygnował i przeniósł się do hodowców jakiś wymierających zwierząt futerkowych, co pozwoliło mu błysnąć na chwilę. Klub nie ma ograniczeń tematycznych. Jednakże walczy z chamstwem, malkontenctwem, narzekaniem i trollingiem. Głównie chce propagować kulturę i dobre obyczaje w oparciu o piękną, polską i łacińską tradycję. Istotny jest również aspekt edukacyjny, nawet w satyrycznym ujęciu Commedie dell’arte.
Zdradliwa Redakcja i jej Rednacz, w międzyczasie otworzyła nowy dział, dając tam miejsce dla znanego fantasty i frustrata (niektórzy nawet mówią – hochsztaplera). Nam nic nie dano. Figa z makiem. Obiecanki, cacanki itd. Lecz, gdyby ktoś sumienny z pracowników nE zrobił analizę statystyczną, to okazałoby się, że wpływ Klubu na popularność jest nieprzeciętny.
Popatrzmy sobie chociażby na taki fenomen, chyba jedyny w całej polskiej blogosferze, jakim jest cykl „Jaja Bzdyklaczy”. To czysty pure nonsens, kontynuacja Gałczyńskiego, Witkacego i Kabaretu Starszych Panów na dodatek. Pierwszy odcinek, napisany przez sigmę 6 lutego br. miał 1850 komentarzy, ponad 40 autorów i ponad 10 500 odwiedzin. To ewenement. Kto z szanownych kolegów może się czymś podobnym poszczycić i to nie pisząc o bieżących wtopach naszych tragicznie nieudolnych przywódców? Ale były potem części II, III i ciągle aktywna IV. Zgromadziły one razem dodatkowo 2000 komentarzy i około 10000 odwiedzin. Zbywanie tego przez redakcję całkowitym milczeniem i traktowanie tego, jako nieszkodliwą zabawę paru zakręconych idiotów jest co najmniej nieporozumieniem. W tej groteskowej i surrealistycznej opowieści w odcinkach chodzi o przypominanie i oddawanie prawdy o najdalszych momentach, które w tym, nie takim starym jeszcze, życiu pozostały śladowo w pamięci. Ciągle jeszcze to pisze prawie 10 komentatorów (liczba jest oczywiście dynamicznie zmienna).
Ja sobie wyobrażam, co poważne gremium redakcyjne i może pan Opara myślą. Nie wypada poważnemu, narodowo- ojczyźnianemu portalowi, bo tak sobie pewnie wyobrażano na początku, dając twórcy KATA możliwość otwarcia nE, bawić się satyrą, tryskać humorem i dyskutować o sprawach błahych i nieistotnych.
A to błąd. To przecież składa się na kulturę i to kultura kształtuje postawy ludzi.
Gdyby kiedyś zadali sobie trud postudiowania jakże opiniotwórczego New Yorkera, to oczy by otworzyli, co się tam wypisuje.
Klub Dyletanta byłby zapewne na honorowym miejscu. A tysiące czytelników z niecierpliwością by czekało na następne odcinki Jaj Bzdyklaczy i brało udział we wspólnej zabawie.
Lecz my tylko pamiętajmy, jaki dzień dziś jest.
=======================
konra –