Przeczytałem właśnie p.Piotra Gontarczyka „Kłopoty z historią” („Arwil”, Warszawa, 2006). Zajęło mi to trochę czasu, bo Autor styl ma solenny – a treść nie jest banalna.
P.Piotr Gontarczyk jest osobą nad wyraz sympatyczną. Siedzi (chyba nadal?) w IPN i wyciąga w celu publikacji ciekawe dokumenty – czyli wykonuje dobrą, rzetelną robotę. Wydał m.in. (wraz zp.Sławomirem Cenckiewiczem) grubaśny tom p/t: „SB a LECH WAŁĘSA; przyczynek do biografii” która przekonała mnie do p.Lecha Wałęsy. Do tej pory podejrzewałem mocno, że w 1976 roku został przejęty przez WSI. Po przeczytaniu książki nabrałem przekonania, że w 1976 roku zerwał z SB i potem grał z bezpieką własną grę, licząc się oczywiście z realiami ówczesnej sytuacji politycznej.
Bardzo pouczająca lektura.
P.Gontarczyk raczył nawet w tej książce raz wspomnieć o mnie – z okazji zgłoszenia Uchwały Lustracyjnej. Szkoda, że nie pofatygował się zadzwonić i dowiedzieć na ten temat nieco więcej – albo chociaż przeczytać coś z tego, co na ten temat napisałem – ale: trudno! Tak nawiasem: w tekście nie jest również podany „Najwyższy CZAS!”, który jako pierwszy ogłosił „listę Macierewicza” – tylko „Gazeta Polska” – co niewątpliwie wiąże się z pro-pisowskim zaangażowaniem Autora.
Ale pisać będę o książce „Kłopoty z historią”. Jest to zbiór tekstów na ogół już publikowanych. Autor wyraził nadzieję, że jej lektura będzie doświadczeniem przyjemnym, kształcącym i ciekawym”. I miał rację. Ja nie czytuję prasy partyjnej (czyli praktycznie żadnej – poza „Najwyższym CZAS!”-em…) więc nie czytałem również Jego tekstów – a już pierwszy, o działaniu BeTaru – młodzieżówki syjonistów w latach 30.tych – był dla mnie szokiem. Ta organizacja liczyła 40.000 ludzi (ONRy liczyły 4000 – i w zasadzie popierały BeTar!) , popierana była przez rząd II RP, wychwalała „Marszałka”… I nic o niej do dziś nie było wiadomo!
Większość tekstów jest dla mnie trochę nudna, bo na temat PZPR na ogół wiem więcej od Autora. I wiele mógłbym dopowiedzieć – ale też i dowiedziałem się rzeczy, o których wtedy nie wiedziałem. Bo co dokumenty – to dokumenty.
Jednak drażni mnie jedno: to, że młodzi ludzie, jak On, wypowiadają się na temat tamtych czasów na podstawie dokumentów właśnie – nie znając kompletnie realiów. Jak to ująłAleksy de Tocqueville (cytuje z pamięci) : „Czytając dekret o karze śmierci za głoszenie ateizmu we Francji ktoś mógłby pomyśleć, że wróciło Średniowiecze; nie: to były czasyWoltera”…
Otóż Autor wierzy dokumentom – nie mając pojęcia o tym, jak to było naprawdę. Ale taki punkt widzenia jest bardzo, bardzo cenny. Dziękuję więc Autorowi!
————–
Książka jest dostępna w naszej księgarni internetowej ksiegarnia.korwin-mikke.pl
gdzie można kupić i inne książki tegoż Autora np. Nowe kłopoty z historią", a takze inne o tematyce ekonomicznej, historycznej oraz moja publicystykę. Zapraszam!