Luteranizm był jednym z poważnych czynników sekularyzacji społeczeństwa Zachodu, a dzisiaj doświadcza przedśmiertnych drgawek, co spowodowane jest konsekwencją, z jaką rozwinął ziarna swojego własnego zniszczenia, obecne u samych jego początków. Kraje skandynawskie, od dawna uważane za wzory naszej przyszłości, stały na pierwszej linii sekularyzacji. Jednakże Szwecja, po tym, jak przekształciła się w kraj multikulturalizmu i praw homoseksualistów, jest dzisiaj krajem, w którym praktykuje… 2% luteranów. A 10% ludności wyznaje islam!
Kościół katolicki natomiast znajduje się w kryzysie samozniszczenia, co jest wynikiem porzucenia swojej tradycji, by przyjąć proces sekularyzacji współczesnego świata, dokładnie w chwili, kiedy następuje jego dezintegracja. Luteranie szukają w ekumenizmie tchnienia życia, a Kościół katolicki nie zdaje sobie sprawy z wynikającego z tych uścisków tchnienia śmierci.
„To, co nas jednoczy, jest dużo większe od tego, co nas dzieli” – powtarzano ponownie na ceremonii w Lund. Jednak, co dokładnie jednoczy katolików i luteranów? Nic, nawet chrzest – jedyny z siedmiu sakramentów, który uznają luteranie. W rzeczywistości dla katolików chrzest usuwa grzech pierworodny, podczas gdy zdaniem luteranów nie może on być anulowany, bowiem według nich natura ludzka jest „radykalnie zepsuta”, a grzech „niezwyciężony”. Formuła Lutra „grzesz mocno, ale jeszcze mocniej wierz” rzeczywiście streszcza jego myśl. Człowiek jest niezdolny do dobra i nie może zrobić nic innego, jak grzeszyć i ślepo zdać się na Bożą łaskę. Bóg decyduje w arbitralny, nieodwołalny sposób, kto zostaje potępiony, a kto zbawiony. Wolność nie istnieje, tylko surowa predestynacja wybranych i potępionych.
Protestanckie zawołanie „tylko wiara” idzie w parze z „tylko Pismo”. A przecież według katolików istnieją dwa źródła Bożego Objawienia: Pismo Święte i Tradycja. Luteranie wykluczają Tradycję, gdyż twierdzą, że człowiek musi nawiązać bezpośrednią relację z Bogiem, bez żadnego pośrednictwa. Jest to zasada „wolności badania” Biblii, z której wyrasta indywidualizm i współczesny relatywizm. Zasada ta zakłada zakwestionowanie Kościoła i papieża, którego Luter nazwał „apostołem szatana” i „antychrystem”. Oprócz papieża, Luter szczególnie nienawidził katolickiej Mszy, którą chciał zredukować do zwykłego „upamiętnienia”. Jak? Poprzez zakwestionowanie ofiarnej natury transsubstancjacji chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. A przecież dla katolików odnawianie bezkrwawej ofiary Chrystusa, którą jest Msza Święta, jest jedynym źródłem Bożej łaski. Czy jest to proste nieporozumienie i niezrozumienie?
Papież Bergoglio oświadczył w Lund: „My także musimy spojrzeć z miłością i uczciwością na naszą przeszłość, uznać błąd i prosić o przebaczenie”. I jeszcze: „należy przyznać z tą samą uczciwością, że nasz podział był odstąpieniem od pierwotnej intuicji ludu Bożego, który w sposób naturalny dąży do pozostawania w jedności, a podział ten został spowodowany bardziej przez światowych ludzi władzy, a nie wolę wiernych”.
Kim są ci ludzie władzy? Czy to papieże i święci, którzy od samego początku walczyli przeciwko luteranizmowi? Czy to Kościół, który przez pięć wieków go potępiał? Sobór Trydencki wygłosił wszak stanowcze słowa o niezgodności wiary katolickiej z wiarą protestancką! Nie możemy podążać za papieżem Franciszkiem po innej ścieżce.
Roberto de Mattei
Pierwszy raz opublikowano w „Il Tempo” 1 listopada 2016
tłum. Jan J. Franczak