Mój czwartkowy tekst, poświęcony pewnej Adzie i jej koledze Piotrkowi – współorganizatorom tzw. urodzin Chucka Norrisa spotkał się z dość dobrym przyjęciem ze strony czytelników, zarówno na stronach Ekranu, jak i na naszym blogu. A co najważniejsze, z niemal pełnym zrozumieniem moich intencji. Dla przypomnienia, powiem tylko króciutko, że po obejrzeniu zdjęć tych dzieci na Facebooku, pomyślałem sobie, że to jest okropna szkoda, że droga, którą wizerunek polskiego bohaterstwa przeżył tak dramatyczny upadek od czasów zatłuczonego przez milicjantów na śmierć Grzegorza Przemyka do jakiś maturzystów z prywatnych warszawskich liceów, opowiadających sobie dowcipy o Chucku Norrisie, tak fatalnie się skiepściła. Pisząc swój tekst, wychodziłem z założenia, że owa Ada, a może przede wszystkim ten Piotrek, to dzieci mniej […]
Mój czwartkowy tekst, poświęcony pewnej Adzie i jej koledze Piotrkowi – współorganizatorom tzw. urodzin Chucka Norrisa spotkał się z dość dobrym przyjęciem ze strony czytelników, zarówno na stronach Ekranu, jak i na naszym blogu. A co najważniejsze, z niemal pełnym zrozumieniem moich intencji. Dla przypomnienia, powiem tylko króciutko, że po obejrzeniu zdjęć tych dzieci na Facebooku, pomyślałem sobie, że to jest okropna szkoda, że droga, którą wizerunek polskiego bohaterstwa przeżył tak dramatyczny upadek od czasów zatłuczonego przez milicjantów na śmierć Grzegorza Przemyka do jakiś maturzystów z prywatnych warszawskich liceów, opowiadających sobie dowcipy o Chucku Norrisie, tak fatalnie się skiepściła.
Pisząc swój tekst, wychodziłem z założenia, że owa Ada, a może przede wszystkim ten Piotrek, to dzieci mniej więcej takie same, jak niegdysiejszy Przemyk, tyle że bardzo fatalnie przeżarte przez czasy, w których przyszło im żyć. I że chyba najbardziej charakterystyczną cechą tych własnie współczesnych czasów jest to, że one tak strasznie mało wymagają od młodych ludzi z ambicjami. A przez to tak strasznie tę ambitną młodzież korumpują. Jednocześnie jednak – jak dziś się z prawdziwym bólem i wstydem dowiaduję – pisząc ten tekst z tym właśnie założeniem, popełniłem fatalny błąd, sądząc, że Piotrek i Ada to te tak zwane dzieci „lepsze”. Dzieci, jak to określiłem, które nawet jeśli dziś mające kompletnie pomieszane w głowie, to przez swoją ambicję i pracowitość, w końcu znajdą swoją drogę i staną się lepsze.
Ów błąd, który mogę oczywiście częściowo usprawiedliwić swoja chroniczną wiarą w człowieka, spostrzegłem dziś, kiedy nagle zgłosił się z serią komentarzy na moim blogu sam Piotrek. Jak się okazało, Piotrek albo znał ten blog, lub może ktoś z jego znajomych mu o nim powiedział, więc przyszedł i postanowił trochę ze mną porozmawiać. I od razu pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, to to, że Piotrek pisze tak, jak dotychczas nie pisał – przynajmniej tu – nikt. Nawet najbardziej zawzięty troll. I nie chodzi mi nawet o jakiś niezwykły poziom agresji, czy choćby niegrzeczności. Tu akurat wszystko jest w jak najlepszym porządku. Piotrek jest grzeczny. Chodzi o to, że Piotrek posługuje się językiem bardziej pasującym do ucznia technikum fryzjerskiego w Działdowie, niż do politycznie zaangażowanego warszawskiego inteligenta.. A więc mam na myśli te wszystkie „imprezki”, tego „ziomala”, czy jakieś „nie piszta”, a wszystko w dramatycznym połączeniu z tymi „jam”, czy „acz”.
A zatem, to był dla mnie oczywisty szok. I pewnie nawet bym go jakoś przeżył, gdyby Piotrek na koniec – bo dla mnie to już jest koniec – nie odstawił kolejnego popisu. Otóż poinformował mnie, że ponieważ jego facebookowe zdjęcie mnie zmyliło, to on je zamienił na coś „niegrzecznego”. Zajrzałem więc pod wskazany adres i zobaczyłem, że Piotrek pomalował sobie twarz pastą do zębów, osiągając taki ani nie bardzo zaczęty, ani też na dobre skończony efekt pod popularną nazwą KISS. Gdyby ktoś nie wiedział, powiem ogólnie bardzo, że KISS to taki stary, niby heavymetalowy zespół grający taką gładziusieńką muzykę dla mniejszych dzieci, i występujący w maskach jak z jakiegoś tandetnego komiksu. Że niby to kiedyś, jeszcze w latach 70., miało być takie szokujące. A więc Piotrek, ponieważ chciał mi pokazać, że on wcale nie jest grzeczny, ale jak najbardziej zły i upiorny, zrobił sobie ten makijaż i zaprosił mnie do oglądania.
I oto więc, ja się nagle dowiaduję, że moje wszystkie wcześniejsze kalkulacje biorą w łeb. Bo te dzieci, które z tym discopolowcem Tarasem organizują się na Krakowskim Przedmieściu, by się powydzierać, to przede wszystkim jego wierni kumple i drużyna, a nie – jak mi się wydawało – przypadkowi pasjonaci, którzy się dowiedzieli z Internetu, że coś się będzie działo i można się będzie wykazać obywatelską aktywnością. No a poza tym, to w żaden sposób nie są „te lepsze” dzieci, ale zwykła prowincjonalna durnota na wyjeździe do Warszawy, dla której nie dość że ‘obciachowość’ Chucka Norrisa to świetny temat do żartów, to jeszcze w dodatku KISS to prawdziwa groza i najczarniejszy metal.
Biorę pod uwagę, że, mimo iż staram się być bardzo komunikatywny, tak by te moje refleksje były jak najbardziej przejrzyste, może się okazać, że wciąż jestem nie do końca zrozumiały. Powiem może inaczej. Proszę sobie wyobrazić kogoś, kto ma dwadzieścia lat i uważa, że po to by uzyskać wyższy społeczny status, i zasłużyć sobie na szacunek kolegów, powinien spędzać więcej czasu w centrach handlowych, jedząc pizzę i popijając z papierowych kubków kawę.
Cały wpis dostępny na www.toyah.pl
"Gdy tylko zobaczysz, ze znalazles sie po stronie wiekszosci, stan i pomysl przez chwile" - Samuel Langhorne Clemens"