Kilka cytatów o Niemcach i nie tylko
06/12/2011
488 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
I po co oni ciągną nas w to gówno? Ale czy oni potrafią coś innego niż wykazywać się na wyścigi posłuszeństwem wobec władzy radzieckiej, która teraz nazywa się inaczej.
Wypada zacząć od najważniejszego cytatu. A w najważniejszym znajdą się „mądrości” Radka Sikorskiego pełniącego kuriozalną funkcję ministra spraw zagranicznych, kuriozalną no bo jaką Polska prowadzi politykę zagraniczną? Do podporządkowywania się Niemcom i podlizywania Rosji nie trzeba przecież ministerstwa spraw zagranicznych i tak wszyscy wiedzą, z której strony jest chleb posmarowany.
„Mniej się obawiam niemieckiej siły, zaczynam bać się niemieckiej bezczynności” – powiedział Sikorski na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej w Berlinie.Dodał, że największym zagrożeniem jest „nie terroryzm, nie talibowie, z pewnością nie niemieckie czołgi, (…) nawet nie rosyjskie pociski, których rozmieszczeniem w pobliżu granic UE groził prezydent (Rosji) Dmitrij Miedwiediew. Największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i dobrobytu Polski byłby upadek strefy euro”.
Równie dobrze mógłby powiedzieć, że władzom III RP nawet do głowy nie przychodzi dbanie o interesy Polski i, że już martwią się tylko tym, czym metropolia. A ta niemiecka bezczynność, to nic innego, jak zachęta, żeby Niemcy tą naszą biedną Polskę bez żadnego skrępowania wzięły pod but. Nie spotkają się z oporem, wręcz przeciwnie władze i tzw. elita będzie piała z zachwytu, że im dobrze i, że przed ewentualnym gniewem społeczeństwa (w którego to wybuch nie bardzo wierzę) będą mogli schronić się pod solidnymi niemieckimi skrzydłami. Nie trzeba było wiernopoddańczych deklaracji Sikorskiego, żeby wiedzieć, że folksdojczów gotowych na każdą nikczemność w III RP nie zabraknie. Ale też minister spraw zagranicznych zdaje się sugerować, że teraz jest jakiś wyjątkowo dogodny moment dla otwartego podporządkowania Polski Berlinowi. Może i jest biorąc pod uwagę stopień degeneracji tych co na górze i stopień apatii społeczeństwa. Najwyraźniej Sikorski chce być tym, który przyniesie Niemcom dobre wieści, takich spotykają przecież nagrody, a pieniądz jak wiadomo nie śmierdzi.
Z wypowiedzi ministra spraw zagranicznych dowiedziałem się też, że w Polsce jest dobrobyt. Komu dobrobyt temu dobrobyt, taki Sikorski na pewno żyje nie tylko z „strefie zdekomunizowanej” ale i w dobrobycie, ale nie wszyscy tak mają. Definicja ubóstwa absolutnego przewiduje, że osobnik, aby nie stracić tego zaszczytnegomiana „może wydać na swoje utrzymanie mniej niż równowartość jednego dolara dziennie” (jest to cytat ze stron Wikipedii, a definicja tam zamieszczona powstała pewnie na podstawie jakiegoś psu na budę potrzebnego dokumentu ONZ). Jakby nie patrzeć wysokość moich dochodów sytuuje mnie wśród ludzi absolutnie ubogich. Ale wiemy już dzięki Jerzemu Urbanowi, że rząd wyżywi się sam, tym bardziej teraz, gdy w Polsce działa tyle różnego rodzaju fundacji finansowanych przez Berlin. Kiedyś Centrum im. Smitha opublikowało jakiś raport czy coś podobnego, z którego wynikało, że bogactwo obywateli zależy od jednego czynnika, od obowiązującego prawa. W końcu można i kopalnie złota obłożyć tak wysokimi podatkami, że wydobycie tego kruszcu stanie się nieopłacalne. Zamiast zająć się rozwiązaniami prawnymi, które umożliwiłyby ludziom godne życie ze swojej pracy, te skurwysyny martwią się „strefą euro”.Wiem więc komu podziękować, za to, że na nic mnie nie stać. Dziękuję więc ci III RP i tobie „wspólna Europo”! Nich cię szlag trafi!
Teraz o „mądrościach” komisarza UE Janusza Lewandowskiego „Propozycja, by Unia kontrolowała budżety krajów członkowskich, to taki kaftan bezpieczeństwa groźny tylko dla grzeszników, tylko dla tych państw, które będą się zadłużać”. I dalej:„Słyszę histeryczne okrzyki w Polsce, że jest to zabranie suwerenności. Chwila na ten temat jest potrzebna jako refleksja trzeźwa, a nie nietrzeźwa. Chcemy wspólnoty energetycznej, bo to też jest wspólnota losu. Chcemy, żeby kraje się nawzajem informowały o przedsięwzięciach energetycznych, które mogą zagrażać sąsiadom. Taką wspólnotą losu w jeszcze większym stopniu jest wspólna waluta. Ma siedemnastu udziałowców, z których jeden może pogrążyć wszystkich innych. To, że mogą sobie patrzeć w ręce, patrzeć na swoje plany budżetowe, nie jest utratą suwerenności. Natomiast sankcje grożą tylko grzesznikom – tym, którzy przez niefrasobliwość własną, niszczą dobrobyt innych. Jeżeli Polska wyobraża sobie siebie jako kraj, który zadłuża się na poczet przyszłych pokoleń, to wtedy może się lękać tego kaftana bezpieczeństwa”.
Ci ludzie potrafią wszystko wytłumaczyć, nawet, że w ZSRS jest dobrobyt, a Polska nie zadłuża się na poczet przyszłych pokoleń. A swoją drogą komu potrzebny jest kaftan bezpieczeństwa? Chyba ludziom, którzy tracą kontakt z rzeczywistością i są zagrożeniem dla innych. Zdaje się, że wśród dygnitarzy UE pełno takich i stąd pewnie takie a nie inne porównanie przyszło do łepetyny Janusza Lewandowskiego.
I ostatni cytat tym razem z Wirtualnej Polski: „60% Niemców uważa, że wprowadzenie euro nie było dobrym pomysłem – takie dane przynosi sondaż dla tygodnika "Focus", który opisuje w niedzielę agencja AFP. Według tego badania 85% Niemców sądzi, że wprowadzenie euro pociągnęło za sobą wzrost cen. O tym, że dawna waluta narodowa – niemiecka marka, była bardziej stabilna względem obcych walut niż jest dziś euro, przekonanych jest 75% Niemców – wynika z sondażu”.
I po co oni ciągną nas w to gówno? Ale czy oni potrafią coś innego niż wykazywać się na wyścigi posłuszeństwem wobec władzy radzieckiej, która teraz nazywa się inaczej.