Nadal jestem pełen podziwu dla mocy sprawczej Prezesa Kaczyńskiego. Gdy ostatnio odwiedził on osiedlowy sklepik, to nazajutrz cukier kosztował tam o złotówkę mniej. Pomyślałem sobie, że teraz mógłby on poodwiedzać stacje benzynowe. Ach, tak płacić za 95-tkę 4 złote za litr. Czujecie to?
Ale to jeszcze i tak nie koniec cudów. Przy okazji tych zakupów Prezes Kaczyński powiedział, że w Biedronce zakupy robią najbiedniejsi. Natychmiast zagrzmiał głos sprzeciwu. No jak to, przecież ileż to pań w futrach i bystrzaków w płaszczykach od Armaniego i garniturach od Versace pomyka między półkami w Biedronce? Jak można tak kłamać Panie Prezesie? Był Pan kiedykolwiek w ogóle w Biedronce?
W tym samym czasie ani miejsca ani towaru już nie wystarczyło niestety dla najuboższych, ale i tak nie szkodzi. Przecież oni nie robią zakupów w Biedronce, bo im to uwłacza, dlatego też non stop siedzą w sklepach Piotr i Paweł oraz w Delikatesach BOMI, kupując sobie polędwiczki w śliweczkach oraz paszteciki z libijskich zajączków.
Debata w Polsce znowu zeszła na tor sztucznie stworzony przez tych, którym nie zależy wcale na tym, by przyjrzeć się konkretnie mechanizmom, dzięki którym ceny produktów cały czas wzrastają. W niektórych przypadkach można mówić o podwyżkach drastycznych, choćby w przypadku cukru czy benzyny. Rząd broni się, twierdząc że to nie jego wina, że mamy wolny rynek a wolny rynek rządzi się swoimi prawami.
Cóż, dlaczego zatem w Niemczech, gdzie też jest wolny rynek, cukier kosztuje 1/3 tego co u nas? A takie paliwo, które jest drogie i rząd też wcale nie jest temu winny?. To dlaczego z tych pięciu złotych, które płacę na stacji benzynowej, mniej niż połowa to koszt paliwa, jego wyprodukowania i dystrybuowania a ta większa część ceny, to koszty podatkowe i akcyzowe?
Rząd coraz bardziej zaczyna tłumaczyć się jak niegdyś komunistyczni dygnitarze i pierwsi sekretarze partii, którzy nigdy za nic złego nie odpowiadali, bo winni byli zawsze bumelanci, spekulanci, niewidzialna ręka czarnego rynku i notorycznie zrzucana przez Amerykanów stonka. Teraz też są spekulanci i bumelanci a Amerykanów zrzucających stonkę, zastąpił zły Kaczyński zrzucający Biedronkę.
Ja kupuję w Biedronce, choć wcale nie uważam się za najbiedniejszego. Być może dlatego, że kupuję w Biedronce, nigdy nie będę najbiedniejszy, bo otwarcie przyznaję, że na zakupach tam dużo oszczędzam. Ale nie czuję się obrażony, gdy słyszę, że w Biedronce kupują najbiedniejsi, bo wiem że tak właśnie jest. No chyba, że ktoś nagle zaczął się uważać za bardzo zamożnego, tylko po to by dokopać Kaczyńskiemu i pokazać mu, jak bardzo się on myli.
Ceny idą mocno w górę, płace już niekoniecznie symetrycznie mocno do wzrastających cen. Nieustannie coraz mocniej przychodzi nam się łapać za kieszeń. Tylko dlaczego za każdym razem w tej naszej kieszeni znajdujemy a to rękę Tuska a to rękę Rostowskiego?
Piotr Cybulski