Bez kategorii
Like

Kiedy zaatakują nas rządowi Anonymous?

22/01/2012
387 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Czy rzeczywiście ACTA jest taka niewinna? Czy nie ma nic tutaj do „ugrania” dla obecnej władzy?

0


Część blogerów komentujących zamieszanie wokół sprawy ACTA zdecydowanie stwierdza, zę w ustawie nie ma nic, co może budzić obawy. Drwiącym uśmiechem traktują wszystkich tych, którzy wątpią, wyzywając ich aby w gąszczu legalistycznych formułek znaleźli jakiekolwiek sformułowania potwierdzające ich podejrzenia.  Kłopot w tym, że kiedy rzadko ustawodawcy są takimi ignorantami, aby zdradzać swoje intencje w niewinne brzmiącym z pozoru akcie prawnym. Rzut oka na ustawę jednak pokazuje, że dopuszcza ona spore możliwości do ingerencji w poufne informacje dotyczące jednostek, wobec których zaistnieje podejrzenie podejmowania niezgodnej z prawem działalności „pirackiej” .  Któż tak naprawdę będzie w stanie udowodnić władzy, że naruszyła prawa jednostki? Czyż tak trudno jest sfingować takie zarzuty?  Czy już wszyscy zapomnieliśmy o AntyKomorze?

Oczywiście, ktoś może zarzucić mi, że moje słowa wynikają z patologicznej nieufności wobec obecnego regime’u.  Owszem. Ale czy zupełnie nie mam podstaw? Wiemy o kontrowersjach, jakie budzi od pewnego czasu przygotowywany projekt o ograniczeniu  zgromadzeń, sygnowany przez pana Komorowskiego.  Dodajmy do tego ustawę z 30 sierpnia 2011. Kiedy ją czytam zastanawiam się, po co właściwie ta ustawa? Pozwala na ogłoszenie stanu wyjątkowego, wojennego lub klęski żywiołowej, lub w razie cyberataku. Tę ustawę reklamowano jednak oficjalnie wymogami NATO i europejskiego i światowego bezpieczeństwa. Pomijam fakt, że w obecnej sytuacji, po katastrofie smoleńskiej nasza wiarygodność wojskowa, i tak nie za duża od wstąpienia do NATO, spadła tragicznie. „Próba samobójcza” pana Przybyła wywołała ironiczne uwagi w kręgach brytyjskiego wywiadu i gazet Albionu, którzy nijak nie chcieli uwierzyć w słowa o obronie „honoru Wojska Polskiego”.  NATO dokładnie zna sytuację w Polsce, wie kim są oficerowie w stylu gen. Parulskiego i Dukaczewskiego. I na pewno nie pokładają w naszych siłach zbrojnych i naszych władzach wielkich nadziei na zmianę i dostosowanie  do standardów NATO.  A oto jak ma się ustawa do realiów bezpieczeństwa RP. Kilka tygodni po hucznie odtrąbionej przez Kancelarie Prezydenta informacji o ww. ustawie z 30 sierpnia 2011 r.  zabawiono się kosztem m.in. Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Otóż jeżeli dobrze pamiętam dziennikarze GW ( tak, czasem przez pomyłkę zrobią coś niekoniecznie pożytecznego) stworzyli adresy  e-mailowe łudząco podobne do adresów polskich służb specjalnych, różniących się detalami, np. brakiem kropki. W ten sposób przechwycono kilkadziesiąt wiadomości o zróżnicowanym stopniu tajności – przynajmniej tyle doniosły media w wersji oficjalnej. Jeżeli w tak prosty, amatorski sposób można zagrać na nosie polskim służbom, to słowa pana Grasia są jeszcze jednym głupiutkim kłamstewkiem rządowego oficjela. To pokazuje, jak jesteśmy przygotowani na atak cybernetyczny.  Istotą cyberataku, jeżeli się mylę,  jest  przede wszystkim zdobycie informacji tajnych, co m.in. spotkało m.in. USA na przełomie 2006 i 2007. To spowodowało całkowita reorientację cyber polityki USA i zaowocowało m.in. włączeniem kwestii cyber bezpieczeństwa w agendę prezydencką przez prezydenta elekta – Barraca Obamę. Drugi ważki przypadek to sparaliżowanie działania instytucji państwowych, co uwidocznił atak na Estonię w 2007 r. – atak przypisywany Rosji.  Swoją drogą, nie do końca rozumiem, kto mógłby dokonywać zewnętrznego cyberataku w Polsce, gdy praktycznie wszystkie informacje mogą być zdobyte przez odpowiednie  kontakty z oficjalnymi lub nieoficjalnymi reprezentantami cywilnych i wojskowych grup lobbystycznych.  Tymczasem pan Graś stwierdził autorytatywnie : „To nie był atak hakerów, na atak hakerów Polska jest przygotowana”. Ano, jak cholera. Nato i USA dokładnie zdają sobie z tego sprawę.

Dlaczego przypominam te sprawę? Bo tak jak nie ufam obecnie rządowym enuncjacjom w sprawie ACTA, tak  nie ufam panu Prezydentowi i jego doradcom z Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Niestety BBN odzwierciedla „wschodni kierunek polityki’, zgodny z wytycznymi Prezydenta Komorowskiego. BBN jednak traktuję jako gremium niekoniecznie reprezentujące  interesy polskie, szczególnie  od czasu, gdy to szacowne gremium wydało Białą Księgę  związaną ze strategii bezpieczeństwa Polski, w której wydanej bez żadnej żenady wypowiadano się o potrzebie bliższych polityczno-gospodarczych związków z Rosją.  Ustawa z sierpnia 2011 r. stanowi, że można będzie wprowadzić jeden z trzech stanów nadzwyczajnych w razie zewnętrznego zagrożenia, np. przez wrogie działania w cyberprzestrzeni. Cóż przeszkodzić może prezydentowi RP uznać za grożące bezpieczeństwu państwa polskiego działania blogerów, którzy w niewybredny sposób wyrażą się o głowie państwa?  Nic. Zawsze można także takiego blogera lub hakera sobie sprokurować tuż np. za którąś z granic i będzie wszystko legalne.  Zagrożenie będzie na tyle „silne”, że spowoduje to zamknięcie wszystkich nieprzychylnych władzy portali i dokonanie aresztów tymczasowych na osobach wykazujących szczególną zajadłość wobec rządzących. Przesada, ktoś zakrzyknie?  Być może.  Ale któż zabroni odpowiednim służbom stworzyć sobie oddział „Anonimous” i zaatakować „prawicowo” serwery rządowe któregoś dnia?  

 

0

AlexanderHamilton

36 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758