O tym czy można liczyć na kibiców i jak w istocie powinna przebiegać współpraca polityków z tymiż kibicami przekonamy się w czasie najbliższym
Wszyscy pamiętamy dokładnie złudzenie w jakie wprowadził nas Donald Tusk swoim postępowaniem wobec kibiców. Wszystkim się zdawało, że oto dysponujemy wreszcie siłą, zamanifestowaną przez niezadowolone masy, jedyne masy, które nam zostały, wierzyliśmy, że siła ta obróci się przeciwko politykom takim jak Donald Tusk właśnie. Nie zauważyliśmy pułapki i nie dostrzegliśmy swojej naiwności. Oto latem, przed wyborami trwał w najlepsze festiwal wściekłości, w wykonaniu kibiców, a my cieszyliśmy się z tego jak dzieci. Aresztowano Starucha, a GP ogłosiła, że będzie on miał stały felieton w tym periodyku jak tylko wyjdzie z więzienia i wybory będą wygrane. I dalej nie dostrzegaliśmy pułapki, wydawało nam się, że inicjatywa jest po naszej stronie. I tak aż do momentu kiedy grupka prowokatorów wywiesiła ten nieszczęsny transparent. I wtedy było już pozamiatane. Tak się skończył romans kibolskiej masy z polityką. Choć niektórzy wierzą, że nadal może on trwać. Nie może, bo cele kibiców są inne niż cele polityków. Kibice mogli być najwyżej przez polityków wykorzystani i to się stało na naszych oczach, ale wykorzystali ich nie ci politycy, o których my myśleliśmy. To jest poważna nauczka na przyszłość, ale jak sądzę nie zostanie ona potraktowana z należytą uwagą.
O tym czy można liczyć na kibiców i jak w istocie powinna przebiegać współpraca polityków z tymiż kibicami przekonamy się w czasie najbliższym. Apogeum tej współpracy zaś przypadnie na czas mistrzostw EURO 2012. Przewiduję, że dobry wujek Donald przygarnie pod swoje skrzydła wszystkie zbłąkane owieczki i być może nawet zagra z nimi jakiś mecz na stadionie Lechii, czy gdzieś tam. Kibice to łykną z kilku powodów. W przeciwieństwie do polityków prawicowych, narodowych, pisowskich – nie liczę tu Jarosława Kaczyńskiego, ale tych którzy kontakt z kibicami mogliby zaaranżować – są kibice ludźmi przewidującymi i praktycznymi. Dobrze już wiedzą, że żadna oferta ze strony PiS nie jest dla nich korzystna, bo doświadczenia przed wyborcze ich tego nauczyły. Politycy PiS nie wzbiją się zaś nigdy poza taniochę polegającą na próbie wprzęgnięcia mas kibolskich w machinę wyborczą. Wyborów bowiem nie będzie póki co, więc i machina nie jest potrzebna. Na co dzień zaś PiS kibiców nie potrzebuje. Nie ma dla nich żadnej oferty, tak jak nie ma oferty dla uczniów, licealistów, dla studentów, posiadaczy i innych grup. Politycy PiS nie myślą bowiem kategoriami sukcesu innego niż wyborczy. Nie myślą kategoriami promocji swojej i naszej, co tu dużo mówić idei. Działają doraźnie, szybko, bez planu. To się zawsze kończy klęską i tak będzie nadal. Czy to znaczy, że kibice są już straceni. O ile Donald Tusk będzie miał lepszą ofertę – tak. Mamy jednak dobry moment na osiągnięcie małego, ale znaczącego sukcesu.
Zmieniono oto wygląd koszulek narodowej reprezentacji. Nie ma już orła w koronie, jest logo PZPN z wplecionym ponoć małym orłem, ale kto go tam dostrzeże. Teraz jest czas na kampanię przeciwko tym koszulkom i teraz jest czas na to, by wygrać z Donaldem Tuskiem batalię o godło. Proszę Państwa, od kilkunastu już lat symbole narodowe są systematycznie usuwane z przestrzeni publicznej. Nie ma na ulicach żołnierzy, a jeśli są to wyglądają jak ostatnie ofiary losu, nie ma mundurów kolejarskich bo zastąpiły je jakieś uniformy poszczególnych spółek. Koszmarne. Kierownik pociągu TLK wygląda jak ruski bagażowy z Odessy. Wielka czapka, jakiś chałat do ziemi i głupia mina. Groza. Teraz pora na orła reprezentacji. To nie są przypadkowe działania, nie liczcie na to. Przywrócenie godła na koszulki to jest dobra akcja na powyborczego kaca. Gdzie są nasze media? Gdzie są ludzie zadający pytania tym bucom z PZPN, gdzie jest Jan Tomaszewski i gdzie są sondy uliczne na ten temat. Można zrobić jeszcze kilka filmów o godle reprezentacji. Carcinka do boju. Na to wszystko jest czas właśnie teraz. I to jest dobry powód do walki. Idą mistrzostwa, nie lamentujmy, tylko walczmy o orła. Ukraińcy na pewno będą mieli na piersiach wielki, żółty tryzub, nikt im go nie odbierze, a niechby spróbował. A u nas co? Gdzie są kibice? Już coś dostali od Tuska czy dopiero dostaną? Co mają obiecane? Czy w ogóle są Polakami?
Wszystkich serdecznie zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie można kupić moje książki. Są tam opowieści o prawdziwych Polakach, także o prawdziwych polskich sportowcach, o bokserach z roku 1953, z których żaden – choć czasy były inne – nie wystąpiłby bez orła na koszulce.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy