Kibicowi Legii Warszawa, Kajetanowi Rysiewiczowi
Przepraszamy za Auschwitz! Przepraszamy za Baumana! Ukarać winnych za burdy na Uniwersytecie Wrocławskim! Przepraszamy za indagowanie Braci Śpiących! Przywrócić ludziom Dzierżyńskiego! Przywrócić do szkół książki Wandy Wasilewskiej! Przepraszamy za Hitlera! Przepraszamy za obsikanie bramy, w której załatwił się Karol Świerczewski! Przepraszamy za Himmlera!
Tłum skandował. Nienawistne twarze. Rozbiegane oczy!
Dziękujemy za Noblistów! Dziękujemy za sędziego Tuleję! Dziękujemy za TVN! Dziękujemy za Andrzeja Wajdę! Dziękujemy! Dziękujemy! Dziękujemy!
Nie działo się to w Berlinie, ale w Warszawie w kolejną rocznicę sierpnia. Przy Placu Narutowicza. Tego Narutowicza, którego śmierć wywołała antylitewskie pogromy mające obecnie miejsce i w akcjach afiszowych Lecha Poznań i w moim własnym domu.
Ostatnie skandowane hasło nawiązywało do odkrycia, że mieszkający w Wilnie i domagający się pozostawienia w centrum miasta pomnika wdzięczności dla Armii Czerwonej, Chersonskij, jest osobą światłą i niepamiętliwą. Tolerancyjna, podobnie jak i ta część posłów do Dumy, która przeforsowała ustawę o budowie nowego skarbca sztuki radzieckiej dotychczas skrywanej przed publicznością. Armia Czerwona niosła przecież wyzwolenie z wiekowej niewoli i jako pierwsza dała nura w kierunku Łaby, celem zinwentaryzowania tego, co ukrywał w piwnicach Człowiek Degrengolada. Człowiek Zachodu.
Karetą zmierzającą do placu, gdzie odbywała się demonstracja, jechała Wielka Trojka: Urban, Michnik i Kwaśniewski (syn spowiednika Żołnierzy Wyklętych, za co odpowiedzialny przecież nie jest, bo dzieci niczemu nie są winne, nawet jak będą dziedziczyć – jak w przypadku Jaruzelskiego – zakradzione domostwa). Powozem prowadził Oleksy ubrany w złotawy surdut i bure podkolanówki. Lis i Olejnik jechali w tyle z nowym numerem „Newsweeka” pod pachą, kolaska, zaprzęgnięta w sześciu kibiców złapanych w ramach resocjalizacji i zaprzęgniętych do dyszla przez samego Tomasza Turowskiego pełniącego obowiązki Naczelnika Państwa (taki spadek po innym, znanym niegdyś, Naczelniku). Z okładki tygodnika spozierała kaprawym okiem ubrana w inkwizycyjny czarny kaptur twarz Antoniego Macierewicza, oskarżonego o wysyłanie na stos w minionym okresie tysięcy ofiar. W tym kalek i Cyganów. Włącznie z byłą posłanką Sawicką na czele.
W każdej dzielnicy miasta otwierano spontanicznie i legalizowano Kluby Samobójców, dobieranych odpowiednio z partii opozycyjnych. Planowano też otwarcie Wielkiego Pieca w którym symbolicznie miano dokonać spalenia akt znajdujących się w kazamatach IPN-u, jak i dowodów osobistych tych, którzy domagali się referendum. Tłum zelektryzowała wiadomość, ze syn Leppera stanowczo domaga się uznania ojca winnym w sprawie popełnienia przez niego samobójstwa. Jak twierdził w wywiadzie udzielonym jednej z gazet, podobnie jak i generał Petelicki, ojciec przeżywał rozczarowanie z racji nie zapraszania go do wiodących programów telewizyjnych, prowadzonych przez Kubę Wojewódzkiego, a poprzedzających kolejne emisje odcinków serialu Tyle zysku, co w pysku opiewającego heroiczny czyn budowniczych Stadionu Narodowego.
Zdelegalizowana okresowo partia Polecieli i Spadli judziła do odwetu.
TVN prowadziła tymczasem transmisje na żywo z pogrążonego w półżałobie domu generała, którego oficjalnie nazywano już Autorytetem Wieku Odnowy. Dlaczego na żywo? Ano, generał zasapał się po otrzymaniu informacji, ze emigranci z USA chcą ścigać go za wydanie rozkazu zamordowania Piotra Jaroszewicza.
Rozczytany w „Wybranej dla Kulturalnych” edycji dnia nie zauważyłem, że Egle zbliżyła się do mnie na niebezpieczną odległość dwóch pogrzebaczy. Profilaktycznie uprzedziłem jej zamiar i zaczęła się straszna walka wręcz.
Nie było w niej pardonu. Nie było przecież mowy, żeby któraś ze stron zrezygnowała ze swej części potrawy zwanej z cudzoziemska kugelis.
Następnego ranka wysłałem do redakcji „Wybranej” list z przeprosinami za me czyny, wsparty podpisami kilku moich amerykańskich sąsiadów. Oni także słyszeli litewsko-polskie zmagania. Też nie dawali się przekonać, ze nazizm nie (dwukrotna negacja jest potwierdzeniem) zadomowił się na dobre w Europie środkowej od chwili, gdy ktoś dal w pysk niepokornemu dziennikarzowi, a następnego dnia kibice Polonii wywiesili nienawistny napis: Miecugow, przeproś za ojca!
Z Węgier także napływały straszne wiadomości. Dyktator Orban skąpany we krwi bankierów, którzy próbowali obywatelom wyjaśniać, na czym polega demokracja, krok po kroku wprowadzał na ulice symbole faszystowskie. Dzięki to niemu właśnie w Budapeszcie faszyzm przeszedł i na dobre zadomowił się w łonie gościnnej niegdyś, węgierskiej rodziny. Jak słusznie zauważył któryś z dziennikarzy, „oni nie czytają tam nawet Pilcha, ani Gretkowskiej”. Oto do czego prowadzi wolność w stylu Marlona Brando, myślałem bawiąc się okrwawionym biczem ukręconym z kilkunastu szczuk włosia pokazywanego tu właśnie Pokłosia.
Merkel i Putin zgłosili akces do dokonania – jeśli społeczeństwo tego sobie zażyczy – piątego, historycznego już, rozbioru kraju, który nic nigdy do światowej kultury nie wniósł i wnieść nie może, czego przykładem są kibice, zwani potocznie przez sympatyków rządu, narracja SS wymieszana z nazistowskim potem.
Egle zajęta w tym czasie wymalowywaniem hasła: Przepraszamy za Tuskulany (Rosjanie zamordowali tam blisko tysiąc osób, groby odkryto niedawno) i domagamy się wyższych emerytur dla byłych pracowników KGB nie tylko na Litwie! – nie zwracała na mnie uwagi. Groza konfliktu polsko-litewskiego na chwilę obecną została zażegnana.
Oboje domagamy się teraz śledztwa w ONZ-ecie, kto oferował po tysiąc złotych osobom, które za wiedzą służb porządkowych wniosły na stadion poznańskiego Lecha prowokacyjny napis. Czy śledztwo w tej sprawie będzie tez umorzone, czy tez nigdy nawet nie wszczęte?
NIECH ŻYJE ARMIA CZERWONA! NIECH ŻYJE SOJUSZ BRATNICH NARODÓW UTWIERDZONY ZIEMIĄ SMOLEŃSKĄ! Dobranoc!
Od autora
Żoną pisarza jest Egle Juodvalke, urodzona w Ameryce poetka litewska, przez ponad dwadzieścia lat korespondent litewskiej sekcji radia Wolna Europa, początkowo w Nowym Jorku, a następnie w Monachium. Ostatnia jej książka poświęcona jest mordom KGB na Litwie w okresie od 1944 do 1953 roku, gdzie działała w tym czasie partyzantka antykomunistyczna.
Henryk Skwarczyński, urodzony w 1952 w Felicjanowie koło Koluszek – polski pisarz i podróżnik. Na emigracji w Stanach Zjednoczonych od 1980 r. Współpracownik Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki. Autor książek „Z Różą i Księżycem w Herbie” , „Majaki Angusa Mac Og”, „Uczta głupców”, „Zabiłem Piotra Jaroszewicza” i innych.
3 komentarz