Obserwuję żenującą dyskusję na temat definicji ludobójstwa w kontekście Katynia. Niektórzy w Polsce z dziwnym uporem bronią rosyjskich interesów i rosyjskiej interpretacji prawnej zbrodni katyńskiej.
Zażarcie dowodzą w różnych mediach, że nie było to żadne ludobójstwo, ot po prostu zwykłe zabójstwo, co się na wojnach zdarza. Niektórzy z nich, jak np. Tadeusz Iwiński (SLD) powołują się przy tym, nie wiedzieć czemu, na prawo kaduka, na autora pojęcia „ludobójstwo” Polaka, Rafała Lemkina, który skądinąd sporą część kariery zawodowej spędził w USA.