Katastrofy IŁ-ów 62 i chamstwo na NE.
09/05/2012
488 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Szanowni blogerzy NE….
Szanowni blogerzy NE.
Piszemy posty na NE. Pojawiają się komentarze innych.
OK. – i tak powinno być.
1. Każdy z nas pisząc post może czegoś nie wiedzieć, coś źle zinterpretować – jesteśmy tylko i aż ludźmi.
Sprostowanie faktów, zwrócenie uwagi na inne argumenty itd. – należy robić w sposób z pewnym szacunkiem dla autora , nie używając wyzwisk. One nigdy nie są oznaką racji a są raczej oznaką urażonego EGO. Czyli wewnętrznych problemów komentatora.
Bo to niby ja wiem wszystko najlepiej a jak ktoś się z tym nie zgadza – to komunista, matoł, dureń itd.
Dyskusja ma sens gdy podważamy czyjeś zdanie używając sensownych (najlepiej udokumentowanych) argumentów.
Najlepszym przykładem tych zachowań jest reakcja na post blogera Andy-aanndy:
Pod postem jest zamieszczony film z Youtube. Warto na niego tylko zerknąć.
Bo rozpoczyna się on słowami: „ W lesie kabackim rozbił się IŁ-62 – noszący nazwę „Gen. Sikorski”.
To podstawowa sfałszowana informacja. Jakoś nikt tego nie zauważył.
Samolot nosił nazwę „Tadeusz Kościuszko” !!!!!
Tak fatalny błąd z podaniem nazwy s-tu dyskwalifikuje w mojej opinii autora tego filmu.
2. Ostatnio na NE pojawiło się sporo postów o katastrofach używanych w Polsce samolotów produkcji radzieckiej – IŁ-62. I do tych postów mam kilka uwag:
2.1.Zionie z nich wielką niechęcią (a czasami i nienawiścią do radzieckich producentów samolotów. Proszę mi jednak uwierzyć, że poziom biur konstrukcyjnych ZSRR i zakładów produkujących samoloty pasażerskie (żeby nie wspomnieć o wojskowych i statkach kosmicznych) – to przepaść między technologiami ZSRR a polskimi (ograniczającymi się do samolotów rolniczych, TS-11 Iskra (rewelacyjnego s-tu prof. Sołtyka) – Wilgi, świetnych szybowców z Bielska Białej itd.)
2.2.Każde biuro konstrukcyjne bazuje na swojej wiedzy i doświadczeniu i nie działa z założenia (jak i zakład produkcyjny) w celu tworzenia konstrukcji lotniczych mających w efekcie zabić setki lub tysiące pasażerów i załóg,
3. Błędy zarówno w projektowaniu jak i w procesie produkcyjnym samolotów i silników lotniczych zdarzają się wszystkim ich producentom,
4. Rozsypanie się nawet połowy z ilości silników – nie jest bezpośrednią przyczyna katastrofy a pośrednią wobec innych błędów w ich projektowaniu. Przyczyną bezpośrednią katastrof obu IŁ-ów 62 były skutki awarii silników– tzn przecięcie przez rozlatujące się z ogromną prędkością łopatki turbin instalacji sterowania – głównie sterami wysokości. Tu były główne popełnione błędy, ponieważ min 2 instalacje sterowania sterami wysokości przebiegały obok siebie miast być oddzielonymi – tzn przebiegającymi w różnych miejscach kadłuba bądź skrzydeł.
5. W jednym z przypadków katastrofy polskiego IL-62 był przyczyną był również brak instalacji sygnalizującej pożar w części ładunkowej samolotu.
6. Po tych katastrofach IŁ-ów 62 wprowadzono wiele poprawek (np. sygnalizację pożaru oraz sygnalizację nadmiernych drgań turbin silników).
7. Co wydaje się być może dzisiaj dziwnym w czasie rządów Pana Tuska, – po tych 2-ch katastrofach IŁ-ów 62, mimo, że byliśmy wówczas w Układzie Warszawskim i w RWPG Rosjanie uznali swoje błędy wynikające zarówno z błędów w wykonaniu silników jak i błędów w projektowaniu instalacji sterowania samolotami.
A w roku 2010 – w kwietniu? Od razu zwalono winę na pilotów, alkohol u gen. Błasika, próbę lądowania za wszelką cenę. Potem stwierdzono karygodny błąd załogi z tytułu posługiwania się wysokościomierzem radiowym a nie barometrycznym – co okazało się po ponad roku nieprawdą. Leciał prezydencki TU-154 na wysokości 100 m przez ok. 4 sek. i załoga podjęła decyzję o odejściu od manewru lądowania. I tu zaczęły się dziać dziwne zdarzenia do dzisiaj nie wyjaśnione.
8. Okazuje się, że powolny (jakby sterowany przez kogoś) wyciek informacji z toczącego się śledztwa – pokazuje nam powoli coraz to inne ciekawe informacje – jak choćby te związane z odszukaniem tak szybko telefonu komórkowego Prezydenta Kaczyńskiego – zanim to zlokalizowano jego zwłoki,
9. 25 maja 1979 r doszło do największej katastrofy lotniczej w USA. Lot American Airlines 191, z lotniska O’Hare skończył się śmiercią 271 osób. Kapitanem samolotu był Walter Lux – to jeden z najbardziej doświadczonych pilotów linii American. W kokpicie towarzyszyli mu: II pilot – James Dillard (10 tysięcy godzin) i inżynier pokładowy – Alfred Udovich (15 tysięcy godzin).
„Godzina 14.58. Załoga samolotu jest gotowa do kołowania na pas nr 32R. Minutę później piloci ruszają w stronę miejsca startowego.
Godzina 15.01. DC-10 zatrzymuje się, by przepuścić właśnie lądującą maszynę. Chwilę później zajmują miejsce na pasie nr 32, oczekując pozwolenia na start.
Godzina 15.02.40 Samolot zaczyna się rozpędzać. Po pięćdziesięciu sekundach, 170-tonowy odrzutowiec osiąga
prędkość decyzji. Jednak zanim wzbije się w powietrze, kadłubem targa silna eksplozja. W tym momencie nadzorujący start kontrolerzy obserwują
, jak pięciotonowy silnik nr 1 po prostu wybucha, koziołkuje nad lewym skrzydłem i upada na pas startowy, wzbijając tumany kurzu i pyłu. Ale piloci nie mogą już przerwać startu i po chwili – na 1,8 kilometrze pasa – ważąca ponad 170 ton maszyna odrywa się od ziemi. Załoga szybko dostrzega brak mocy w jednym z silników. Piloci postępują zgodnie z procedurą zmniejszając prędkość maszyny podczas wznoszenia do minimalnej granicy – 153 węzłów (283 km/h). Niestety – w tym przypadku zniszczenie pylonu z silnikiem spowodowało dalsze uszkodzenia techniczne odrzutowca: zerwanie metrowego fragmentu
skrzydła i przerwanie dwóch obwodów systemu hydraulicznego”
Przyczyną bezpośrednią tej największej w USA katastrofy lotniczej nie było urwanie tylnego sworznia mocowania silnika a fakt, że obie instalacje sterowania poprzecznego samolotem znajdowały się w przednim kesonie skrzydła, które zerwany silnik rozerwał. Wystarczyło by jedna z instalacji sterowania poprowadzić np. za przednim dźwigarem.
Tyle mojego komentarza.
Poza tym proszę o konkrety – gdybym się gdzieś mylił – a nie o wyzwiska od „takich tam różnych”.
A góry dziękuję J