Dzisiaj o godz.11 Pan Grzegorz Miecugow zaprosił do studia tvn24 najpierw polityków, a następnie dziennikarzy, aby omówić wraz z nimi raport przygotowany przez komisję Millera.
Skoncentruję się w tej notce na politykach. Redaktor rozpoczął program od zaprezentowania wyników sondażu, SMG/KRC dla tvn24, jak Polacy przyjęli ten raport:
1. Czy raport komisji Jerzego Millera jednoznacznie wyjaśnił przyczyny katastrofy smoleńskiej?
TAK – 24 % Przyczyny wciąż nie są znane – 49 %
2. W jakim stopniu raport wyjaśnił przygotowania lotu polskiej delegacji do Smoleńska?
Wystarczającym – 51 % Niewystarczającym – 26 %
3. W jakim stopniu raport wyjaśnił zachowanie i decyzje pilotów w ostatniej fazie lotu?
Wystarxczającym – 37 % Niewystarczającym – 31 %
4 W jakim stopniu raport wyjaśnił współodpowiedzialność strony rosyjskiej za katastrofę?
Wystarczającym – 50 % Niewystarczającym – 24 %
Następnie, w celu wywołania dyskusji, Pan Miecugow zadał pytanie, czy to, że 49 % społeczeństwa uważa przyczyny katastrofy smoleńskiej za niewyjaśnione, jest porażką tego raportu.
Pan Eugeniusz Kłopotek zaliczył siebie do tej grupy 49 % Polaków, których raport nie przekonał. Dlaczego? Wątpliwości u niego wzbudziła znana nam wszystkim "pancerna" brzoza, ktora została ścięta na wysokości 5 m, a system zasilania "podobno" przestał działać na wysokości 15 m. Ponieważ takie wątpliwości nie mogły pozostać nie rozwiane, na natychmiastowy ratunek posłowi rzucił się sam redaktor Miecugow, który powołał się na… Białą Księgę Antoniego Macierewicza, twierdząc, że samolot się rozbił "15 m od podstawy pasa i to jest w nawiasie, że to jest na wysokości gruntu". Pan Kłopotek tego stwierdzenia Pana redaktora nie skomentował, natomiast wyraził kolejną wątpliwość, że "jak to mozliwe, żeby doświadczeni piloci nie skorzystali z wysokościomierza barometrycznego (…) Potracili głowy wszyscy?".
Zanim redaktor Miecugow zdążył się ponownie rzucić na pomoc najwyraźniej niedoinformowanemu posłowi Kłopotkowi, który zdążył tylko "przejrzeć" raport, głos zabrał Pan Adam Hofman. Jego zdaniem jedną z kluczowych spraw jest kwestia, dlaczego Moskwa na pytanie wieży Smoleńsk Sieviernyj, czy zamykać lotnisko, odpowiedziała "nie", czego nie ujęto w raporcie, a o czym mówił sam minister Miller – czyli kwestia odpowiedzialności strony rosyjskiej. Poseł Hofman postanowił również wyjaśnić sprawę "15m", co wyraźnie nie podobało się redaktorowi prowadzącemu program, ale posłowi PiS udało się dokończyć swoją wypowiedź stwierdzeniem, że "dokument (komisji Millera – dop. autora) nie jest raportem; raport to dopiero musi powstać.Żeby to był raport, to musimy mieć dostęp do wszystkich istotnych dowodów, chociażby do wraku, do oryginałów skrzynek, ale także do innych istotnych dowodów, które ma strona rosyjska no i musi wskazać odpowiedzialność (…) głównych polityków".
Pani Piekarska, odnosząc się do sondażu przedstawionego na początku programu stwierdziła, że "opinia publiczna to bardziej czuje, niż wie", po czym dodała, że "każdy ma swoją prawdę smoleńską i bez względu na to, ile jeszcze pracowałoby komisji i co by te komisje ustaliły, to każdy pozostanie przy swoim zdaniu".
Pan Nałęcz…
Może przytoczę po prostu dwa cytaty z jego wstępnej wypowiedzi:
"między odczuciem opinii publicznej, którą przecież musimy szanować, bo trudno jest dyskutować z obiektywnym stanem ludzkich umysłów, a rzeczywistym faktem, wcale nie musi być takiego ścisłego, bezpośredniego związku"
"ekperci są jednomyślni: ta, udało się, przy niepełnej bazie dokumentacyjnej, bo przecież nie mamy w Polsce wszystkich dowodów, ale są pełni uznania dla komisji, że przy niepełnej bazie dokumentacyjnej udało się polskim ekspertom źródło katastrofy rozszyfrować"
Dodam, że doradca Prezydenta Komorowskiego wspominał również , że "bardzo niewielki odsetek osób (pytanych w sondażu – dopisek autora) wysłuchał tej wielogodzinnej konferencji" oraz, że gdy "biegał" po różnych kanałach, nie spotkał żadnego poważnego eksperta, który by tezy tego raportu zakwestionował.
Pana Miecugowa interesuje jednak, co dalej: przecież trzeba coś zrobić z tymi 49 % społeczeństwa, przynajmniej wg SMG/KRC dla tvn24…
Pan Kłopotek zasugerował rozmowy dyplomatyczne z Rosją, aby "we współpracy z Rosjanami, którzy mają dowody, których my nie posiadamy, żeby jednak próbować dochodzić dalej". Jak rozumiem, posłowi Kłopotkowi chodziło o "dochodzenie" jako dalsze prowadzenie śledztwa czy też badań przyczyn "katastrofy".
Redaktor prowadzący zaprezentował po tej wypowiedzi posła PSL materiał z "faktów po faktach", w którym podobnie wypowiada się minister Jerzy Miller:
"jest możliwe doporowadzenie do tego, aby ekperci rosyjscy i eksperci polscy wspólnie usiedli nad naszymi analizami i jeżeli ze strony rosyjskiej otrzymamy pakiet wskazań, że ten czy inny aspekt naszych badań można by uzupełnić o dane, które Rosjanie posiadają, z miłą chęcią wspólnie podyskutujemy"
Zwracam Państwa uwagę na te zacytowane wyżej słowa ministra Millera (wytłuszczone przez autora tekstu), bo jak widać, nie tylko poseł Hofman wie, że strona polska nie tylko nie ma dowodów do swojej dyspozycji, ale być może również jakichś ważnych dokumentów, mających związek z Tragedią, która wydarzyła się 10.04.2010. Mało tego: najwyraźniej jest o tym przekonany również poseł Kłopotek, doradca prezydenta Pan Nałęcz oraz… przewodniczący komisji Millera, czyli sam minister Miller we własnej osobie.
Co w takim razie możemy sądzić o zaprezentowanym nam "raporcie", skoro "istnieją jeszcze jakieś dane, które Rosjanie posiadają"?
Wracając do programu, który prowadził Pan Miecugow, kolejną szansę wypowiedzi otrzymał poseł Hofman,który zarzucił ministrowi Millerowi, że jest "sędzią we własnej sprawie" i osłania przed odpowiedzialnością BOR, znajdujący się jakby nie było w gestii MSWiA, a którego zadaniem była i jest m.in. ochrona Prezydenta RP.
Poseł Hofman poszedł jeszcze krok dalej, mimo natychmiastowych prób "prostowania" jego poglądów przez Pana Miecugowa, szczególnie jeśli chodzi o obiektywność komisji Millera i stwierdził, że faktyczną odpowiedzialność za raport ponosi premier Tusk, który oddał śledztwo Rosjanom. Zdaniem posła Hofmana, "jedynym dobrym rozwiązaniem pozostaje umiędzynarodowienie końcówki tego dochodzenia i śledztwa (…) zwrócenie się po pierwsze do Komisji Europejskiej i do NATO, po drugie".
Pan Miecugow od razu rezolutnie zapytał, czy zdaniem posła Hofmana w takim razie "do Rosjan się nie zwracać, tak?"
Adam Hofman wytłumaczył redaktorowi z tvn24, że Rosjanie sami pokazali w raporcie MAKu, o co im chodziło: "swoją odpowiedzialność schować, przerzucić winę na stronę Polski. Niestety, raport pana Millera, czy dokument pana Millera, opracowanie ministra Millera, nie odnosi się właściwie do tych rosyjskich spraw, do najważniejszej: nie zamknięto lotniska, bo Moskwa się nie zgodziła".
Pani Piekarska w odniesieniu do pytania redaktora Miecugowa "Co dalej?" główny nacisk położyła na sytuację w polskim wojsku, a szczególnie w 36SPLT:
"ten bałagan; to była taka gangrena, która trawiła ten pułki musiało się zdarzyć coś strasznego, bo takie nonszalanckie podchodzenie do procedur, w zasadzie łamanie prawa, naginanie tego prawa…"
W tym momencie redaktor Miecugow wszedł w słowo Pani Piekarskiej, stwierdzając: "nie tylko, nie tylko (…) ambasador ostrzega, że lotnisko jest nieprzygotowane. Ktoś się spóźnia z zamawianiem samolotu. Ktoś inny…"
"rezygnuje z lidera rosyjskiego" – tu włączył się na chwilę Pan Kłopotek.
"Bałagan jest nie tylko w wojsku" – dodał redaktor Miecugow. – "Bałagan jest powszechny"
Na początku myślałem, że się przesłyszałem, ale ponieważ pozwoliłem sobie nagrać ten program, przewinąłem nagranie do tyłu i odsłuchałem jeszcze raz:
"Bałagan jest powszechy".
Jak na te słowa zareaguje PO, po takim ciosie w plecy od "zaprzyjaźnionej" przecież telewizji?
Dodam jeszcze, że Pan Miecugow powinien dokładnie sprawdzić, KOMU była zwracana uwaga na temat stanu lotniska Smoleńsk Sieviernyj, KTO się spóźnił z zamówieniem samolotu i DLA KOGO oraz JAK doszło do rezygnacji z rosyjskiego "lidera" na pokładzie samolotu TU154M?
Pani Piekarska zwróciła także uwagę, że 36SPLT był kontrolowany w poprzednich latach również przez… vice-przewodniczącego komisji, która badała przyczynę "katastrofy". Wróciła również sprawa CASY, z której, wg Pani Piekarskiej, nie wyciągnięto żadnych wniosków. Wtórował jej poseł Kłopotek, że "takie zdarzenie (w domyśle – jak Tragdia Smoleńska – dopisek autora) stałoby się prędzej czy później".
"Jak mogliśmy dopuścić jako państwo do doprowadzenia do takiego bałaganu?"– ponownie zapytał redaktor tvn-u, Pan Miecugow
Przecierałem oczy ze zdumienia:
czyżby redaktor tvn24 zapomniał, że od prawie czterech lat pełną odpowiedzialność za nasz kraj wziął na siebie osobiście premier Donald Tusk, o czym wielokrotnie nas zresztą informował?
No, ale zamiast odpowiedzi na to pytanie, Pan Nałęcz zaczął opowiadać o… "stonowanej reakcji Rosjan" na raport komisji Millera. Dodał jeszcze, że "Rosjanie mają kłopot, ponieważ, w cudzysłowiu rzecz jasna, stan fachowości, kompetencji polskiego tekstu gruntownie kontrastuje z ich tekstem i oni się muszą do tego odnieść".
Nie wiem, do czego ten cudzysłów w zasadzie powinienem odnieść: może Państwo mi to podpowiedzą? W każdym razie Pan profesor Nałęcz z raportu komisji Millera był, czy też jest,.wyraźnie zadowolony.
Niestety, zawsze znajdzie się jakaś czarna owca, która nie podziela zadowolenia Pana Nałęcza. Tym razem w tej roli wystąpił poseł PiS Adam Hofman, który odpowiedział doradcy Prezydenta Komorowskiego (przy okazji zarzucając mu, że wcześniej on i jego koledzy nieco inaczej opisywali winnych tej Tragedii, m.in.za pomocą teorii "nacisków"), że zadowoleni z tego raportu będą przede wszystkim Rosjanie, "bo ten raport de facto ich odpowiedzialności nie wskazuje".
Adam Hofman na tym nie poprzestał, wskazując, jego zdaniem, inne poza "bałaganem" istotne przyczyny Tragedii, do której doszło 10.04.2010 r:
– obniżanie autorytetu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
– walka z nim za wszelką cenę
– rozdzielenie wizyt
– "palikoty" itp.
– zmiana załogi samolotu na dwa dni przed wylotem Prezydenta na uroczystości w Katyniu
Na te słowa Adama Hofmana zaprotestował poseł Kłopotek, który stwierdził: "nie można powiedzieć wprost, że o winie rosyjskiej w raporcie Millera nie ma ani słowa". Poseł kłopotek uważa, że "jest" (ta wina – dopisek autora), ale on widzi zasadniczy problem w tym, "co się działo na wieży kontrolnej. Tu nie mamy żadnego dokumentu, nie mamy żadnego rejstratora, nie ma monitoringu." Dodał jeszcze, że "wizyta Prezydenta została przez nasze służby potraktowana nieco po macoszemu".
No proszę, czyżby gen. Janicki, "perfekcyjny" dowódca BOR, miał się zacząć bać?
Pani Piekarska również uważa, że Rosjanie są współodpowiedzialni za tę "katastrofę", co jest w świetle raportu "oczywiste": "Kontrolerzy podawali niewłaściwe parametry naszym pilotom, lotnisko było nie przygotowane". Jednak, jej zdaniem, TU154M "nie powinien ani wystartować tamtego dnia, ani lądować na tym lotnisku (…) czy też przygotowywać się do lądowania, bowiem przyszła notatka, że w związku z likwidacją jednostki wojskowej obsługującej lotnisko w Smoleńsku nie ma technicznej możliwości wyladowania samolotu specjalnego. To jest marzec 2010 r." Pani Piekarska nawiązała również do porozumienia, podpisanego w grudniu 2004 r. pomiędzy Kancelarią Prezydenta a Kancelarią Premiera, które czyniło szefa tej ostatniej odpowiedzialnym za koordynację tego typu lotów.
"To też zawiodło" – powiedziała Pani Piekarska.- "Co zrobić na przyszłość, aby do tego (więcej) nie doszło?" – zapytała.
Pan Arabski, szef Kancelarii Premiera, zawiódł? Zdaje się, że Premier Tusk nie podziela tych opinii…
Pan Kłopotek przytomnie na to zauważył, że trzy dni wcześniej na tym samym lotnisku lądowali… Premierzy Putin i Tusk. No właśnie. Czyżbyśmy mieli o tym nie pamiętać?
Tu nastąpiła intensywna wymiana zdań pomiędzy redaktorem Miecugowem a posłem Hofmanem na temat możliwości lub niemożliwości zamknięcia lotniska Smoleńsk Sieviernyj w dn. 10.04.2010 r. Jak Państwo myślicie, kto twierdził, że lotniska w Smoleńsku nie można było zamknąć?
Dodam dla podpowiedzi, że argumentem zwolennika niemożliwości zamknięcia lotniska w Smoleńsku było to, że "Moskwa się bała tego, co by się stało, gdyby zamknięto lotnisko". To w końcu nie zamknęła, bo się bała, czy też nie zamknęła, bo był jakieś inne powody, np. przepisy to umiemożliwiające?
No bo co mogło się wydarzyć, Państwa zdaniem? Bo wg mnie usłyszelibyśmy natychmiast komunikat, że nieodpowiedzialny Prezydent Polski próbował wymusić lądowanie samolotu w złych warunkach pogodowych, ale na szczęście rosyjskie służby kontroli lotów w porę powstrzymały ten skandaliczny akt powietrznego bandytyzmu, zamykając lotnisko i odsyłając samolot na lotnisko zapasowe, czym uratowali życie lecących nim pasażerów. Czyż nie byłoby właśnie tak?
No bo kto by niby miał podnieść ten "krzyk", że specjalnie uniemożliwiono Prezydentowi udział w uroczystościach w Katyniu? TVN? Gazeta Wyborcza? Autorytety moralne? Dziennikarze największych mediów komercyjnych i państwowych? Którzy?
Zdaniem profesora Nałęcza, nauka z tego raportu jest jedna: "aby politycy nie mówili ekspertom lotniczym, jak latać". To ciekawe, bo już myślałem, że w naszym kraju, jak również w naszym wojsku, jest "bałagan", jak to zauważył redaktor Miecugow i ktoś właśnie powinien "ekspertom lotniczym" powiedzieć, jak mają latać…
A może mamy na myśli różnych "ekspertów"?
No, ale to był tylko wstęp do zdecydowanych, mocnych słów doradcy Prezydenta Komorowskiego w stronę posła Hofmana :
"w świetle obowiązującego prawa strona przyjmująca samolot, jeśli chodzi o lot państwowy, nie ma prawa zamknąć lotniska. Pilot podejmuje decyzję, w każdych warunkach może wylądować" –z aczął krzyczeć Pan Nałęcz.
Niestety, poseł Hofman się nie przeraził i odesłał Pana Nałęcza do "opracowania ministra Millera" w celu roztrzygnięcia tej kwestii, co spowodowało ogólny harmider, zakończony przez Panią Piekarską stwierdzeniem, że i tak nikt nie powienien siadać za sterami tupolewa, ponieważ nikt nie miał do tego stosownych uprawnień.
W tym momencie do akcji wkroczył redaktor Miecugow i zaprezentował wypowiedź… minstra Bogdana Klicha:
"Zdecydowałem się na ten krok, bo uważam, że tak trzeba, bo tak powinno się uczynić. Uważam też, że mógłbym być niepotrzebnym obciążeniem przy wprowadzaniu niezbędnych rekomendacji i wytycznych ze względu na swoje emocjonalne związki z armią po czterech latach wspólnej pracy i wspólnego wysiłku.Zdecydowałem się też to zrobić teraz dlatego, ponieważ nikt nie będzie mógł powiedzieć, że w takiej trudnej sytuacji zabrakło mi odwagi".
Doprawdy? Czy tylko o to chodzi w Pana podaniu się do dymisji, Panie Ministrze Obrony Narodowej? Czy też może chodzi o to, aby faktycznie nie był Pan "obciążeniem" dla swojej formacji, Platformy Obywatelskiej, w obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych?
"15 miesięcy za późno" – skwitowała Pani Piekarska.
"Honorowa decyzja ministra Klicha byłaby wówczas, gdyby podjął taką decyzję po tej katastrofie pod Smoleńskiem" – wtórował jej poseł Kłopotek.
Pan Nałęcz…
Pan Nałęcz nie potrafi jednak zapomnieć, że Minister Klich "cudem uniknął śmierci w katastrofie pod Smoleńskiem". Zwrócił też uwagę "jak innym tonem mówimy o odpowiedzialności Dowódcy Sił Powietrznych, bezpośrednio odpowiedzialnego za sytuację w pułku, bo zginął, i jak innym tonem mówimy o Ministrze Klichu".
Tu mnie Pan, Panie profesorze, zaskoczył. "Mówimy"? To znaczy kto konkretnie mówi? Bo ja pamiętam, jakim "tonem" mówiono przez wiele miesięcy o generale Błasiku. Pamiętam również, KTO tak mówił. A Pan już zapomniał?
"Za rozdzielenie wizyti walkę z Prezydentem i przede wszystkim za podjęcie gry z Rosją przeciwko Prezydentowi, Donald Tusk ponosi, jako szef rządu, odpowiedzialność. Minister Klich – już go nie ma. Minister Arabski, oczywiście Minister Sikorski, którego to ludzie, dyplomacji ludzie, mieli odpowiadać za zabezpieczenie także tej wizyty; już nazwisko Pana Turowskiego jest dość dobrze znane, ale także grę przeciwko Prezydentowi prowadził Minister Spraw Zagranicznych. No i szef kancelarii Arabski, gen. Janicki (…) – powiedział Adam Hofman, komentując kwestię odpowiedzialności za Tragedię Smoleńską.
Tu wtrąciła się Pani Piekarska komentując, że "była tak silna wola, żeby tam polecieć, za wszelką cenę wylądować i to niestety kosztowało zycie 96 osób".
To jak to w końcu było? Chcieli za wszelką cenę wylądować? Czy Pani Piekarska w takim razie w ogóle słuchała, co mówili członkowie komisji Millera podczas prezentacji swojego dokumentu?
No dobrze, idźmy dalej.
"Czy PiS nie mogło zaczekać chociaż dwóch dni z tym filmem, który był już gotowy w dniu prezentacji dokumentu Pana Ministra Millera?" – tak o najnowszy spot PiS zapytał posła Hofmana redaktor prowadzący program, którego ton głosu wyraźnie świadczył o tym, że tak bezczelne postępowanie największej partii opozycyjnej nie przypadło mu do gustu.
"Chodzi o to, żeby przypomnieć sens i wagę tej historii, historii o tym, jak Prezydent i część elity wojskowej, społecznej, zginęła, bo to największa katastrofa od drugiej wojny, to jest nasze wspólne zadanie, Sejmu i Senatu i dobrze, byśmy w szczegółach gdzieś nie zgubili sensu i my uważamy, że ci ludzie zasługują na prawdę (…) Ja sądzę, że ten samolot, który spadł, będzie istotnym determinantem wyborów dlatego, że to jest opowieść o stanie naszego Państwa. I te samoloty spadają w różnych dziedzinach naszego życia (…) symbolicznie spadają, bo jak widzę matki, które muszą brać kredyt na to, żeby kupić tornister dziecku do szkoły, to to także jest dramatyczny stan naszego Państwa."
Film przygotowany przez PiS, o który zapytał redaktor Miecugow, Pani Piekarskiej się nie podobał, bo uważa, że "niemoralne jest granie na emocjach, granie tą wielką tragedią". Doradca Prezydenta Komorowskiego, profesor Nałęcz, podszedł do tej sprawy nieco inaczej: "(…)Trzeba akurat tutaj zbadać opinię Polaków."
Skąd my to znamy…
Zdaniem Pana Nałęcza, ten film jest co prawda "wzruszający przez przypomnienie Pary Prezydenckiej", ale jest równocześnie "obrzydliwy" ze względu na nie wypowiedziane sugestie czy też niedomówienia, kto jest winny zaistniałej 10.04.2010 r. Tragedii.
Odpowiedział mu natychmiast Adam Hofman, precyzując, o kogo chodzi w tym filmie:
"Donald Tusk nie miał hornoru i odwagi (…) żeby podać się do dymisji".
I na w zasadzie tym zakończę, choć nie był to jeszcze koniec programu, prowadzonego przez redaktora Grzegorza Miecugowa. Ostatnie trzy minuty zajęła jednak dyskusja o "bałaganie w 36 SPLT", który miał miejsce również za rządów PiS (Piekarska); o tym, że "wszyscy juz zdążyli rządzić" i polskiej "bylejakości, która jest naszą wadą dość powszechną" (Kłopotek); o powszechnym nie przestrzeganiu przepisów, chociażby drogowych przez obywateli (Miecugow); o jakości państwa, które stworzyli przeciez sami obywatele naszego kraju (Miecugow); świadomości i edukacji obywatelskiej, o którą nie zadbali politycy przez ostatnie 20 lat (Piekarska); o wspólnej winie klasy politycznej i mediów, nagłaśniających sporadyczne wypadki złego postępowania polityków, które zniechęcają porządnych obywateli do akytwnego w niej udziału (Kłopotek); o tym, czy ostatnie cztery lata nie są przykładem braku działań, przy ich nieustannym, werbalnym deklarowaniu przez rząd PO oraz przykładem pracy na rzecz dobrego wizerunku rządu, a nie rzeczywistego dobra kraju (Hofman); o dezawuowaniu państwa polskiego przez PiS, które neguje wartość dokonań raportu komisji Millera, nawołując do umiędzynarodowienia śledztwa w sprawie Tragedii Smoleńskiej (Nałęcz)…
W zasadzie, bo powinienem jeszcze napisać, co sam o tym wszystkim sądzę. O tych politykach i tych mediach, którzy nie kryją niezadowolenia z ponoć 49 % Polaków, którzy nadal uważają, że sprawa Tragedii Smoleńskiej nie została wyjaśniona przez doskonały, rzetelny i obiektywny dokument, opracowany przez komisje Millera na podstawie niepełnej dokumentacji otrzymanej od rosyjskich władz oraz nie otrzymanych dowodach rzeczowych.
Jednak ciekawsze będzie dla mnie Państwa zdanie.