„Katafalki uliczne nadchodzą… zapowiada je od dawna seryjny samobójca… samobójca, którego nikt nigdy nie widział, i w którego nikt nigdzie nie wierzy. Znakiem krzesła przepowiedziano, że Kat będzie siedział!”
Starzec patrzył ze wzgórza… zaczyna się:
Po mszy świętej w intencji ofiar w królewskiej katedrze patrzyłem ze stoku na flagi łopoczące poniżej… wódz zbierał swoje chorągwie… nabrał sił po zdradzie… nowi sojusznicy dołączyli do szeregów… sporo ich, ale nie są w stanie zastąpić w tym momencie tych, co padli… Ta zdrada jednakże wyłuskała prawdziwe oblicza większości fałszywych przyjaciół i zagończyków hojnie płacących za poparcie ambasad. Z góry wyglądali jak zbierające się przed bitwą chorągwie konfederacji… słowa były pełne dumy i gniewu… siła ich była wielka, lecz większość dzierżących je dłoni, to dłonie starców i kobiet… nie utrzymają drzewca innego niż sztandar… w najlepszym wypadku pomogą opatrywać rany, przygotują posiłek przed… pogrzebią po… katafalki uliczne… Kat już wie… obiecał zapewnić wszystkim spokój… obiecał spokój i bezpieczeństwo… on potrafi zapewnić spokój i bezpieczeństwo… taki spokój, jaki miały ciała ofiar zdrady po… i bezpieczeństwo zakopane kłamstwem na metr w głąb… bezpieczeństwo ofiar przed… Kat już wie… niewidzialny seryjny samobójca wychodzi na ulice i opętańczym głosem wyzywa wszystkich niedowiarków od zdrajców, a jego poplecznicy wtórują mu pogardliwym odwróceniem pojęć… złapani za rękę łapią drugą ręką łapiących i zakrzykują ich głos oskarżeniami… Katafalki uliczne… On już wie… Oni już wiedzą… W panice szykują zastępstwa dla nowego nibyniekata, co go zastąpi, aby jego kacią robotę w białych rękawiczkach kontynuować… Kat już wie… wie, że będzie siedział… dostał swoje krzesełko… Naród już też wie… Naród już wie, że kat nie utożsamia się z narodem… Kat jest emanacją tego, co będąc poza narodem, narodem tym rządzi i rzuca go na kolana… Katafalki uliczne nadchodzą poprzedzone dance macabre seryjnego samobójcy… Niezależnie od tego, co Ci zarzucają Łazarzu… a nawet jeżeli portal północny wschód jest kanalizacją blogosfery – złotym akwarium wolnego słowa, gdzie różnorakie akwedukty leją wodę mieląc słowa w zależności od stopnia zagrożenia, to za opowieść o kacie, która pokazała perfidię polowania z nagonką zakończoną wyrżnięciem stada, owczarków i przewodnika, Ci niniejszym dziękuję. Chorągwie wodza są piękne, ale to chorągwie starców i staruszek… jeżeli w Imię walki ze wspólnym wrogiem… jeżeli w imię pomsty za obrzydliwą zdradę kata i jego popleczników chorągwie wodza nie zostaną wsparte przez młodzież wszechpokoleń, to wódz pięknie padnie… a kat zatriumfuje raz kolejny z oddali… on ucieknie… schowa się do dziury mysiej wielu języków… schowa się do współczesnego babilońskiego molocha i stamtąd przeczeka gniew narodu… młodzież może iść swoją ścieżką, ale byłoby lepiej by poszła nią w momencie, gdy kat będzie już siedział… gdy znak krzesła stanie się ciałem. Bez wsparcia młodzieży wyrżną liderów, zamkną znających prawdę i zakłamią resztę. Cała nadzieja w młodych, i w wiecznie wiernej Polonii… Nie wierzcie doradcom… Wierzcie sercu. Serce Ojczyzny bije głosem Zygmunta z wawelskiego stoku… bije szmerem Bałtyku i chlupotem Wisły. Białokrwawe barwy nie zmieniają się w zależności od ideologicznego bełkotu propagandy. Złożyliście już swoją przysięgę? Kto będzie pierwszym sprawiedliwym wśród tych co z urzędu pięczęcią zanegują kłamstwo? Dziś? Jutro? Pojutrze? Kto pierwszy trzaśnie drzwiami ze słowami:
"dosyć kłamstw i pogardy!"
znak krzesła – będzie siedział!
gdzie jesteście Orły sieci?
gdzie jesteście Orły na stanowiskach we własnym samomniemaniu?
gdzie jesteście Orły na urzędach?
czy tylko kurica wyhodowana przez nadzorców przez ambasadę opłacanych została we starych granicach?
pięknie te chorągwie łopoczące na wietrze wyglądały pod wawelskim wzgórzem… ale te dłonie innego drzewca nie uniosą… kiedyś będziecie mieć o to do siebie pretensje młode Orliki…
Kto ich zastąpi?
Kto pójdzie śladami rotmistrza Pileckiego i kapitana Raginisa w czasach komercji i powszechnego skurwienia?
Czasów w których żyjemy nie zmienimy sami… siebie możemy zmienić zawsze.
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.