Kanton. Metropolia chińskiego południa
19/07/2013
1478 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Na początek wypowiem zdanie, które tak naprawdę stało się już truizmem: Chiny to z jednej strony kraj o niebywale bogatej kulturze, historii i tradycjach, a z drugiej strony kraj bezprecedensowego w dziejach sukcesu gospodarczego, który od końca lat 70. ub. stulecia wydźwignął z ubóstwa setki milionów ludzi. A więc Chiny to tradycja i nowoczesność, pagody i drapacze chmur, hutongi i nowoczesne apartamentowce. Tylko to oczywiste stwierdzenie rodzi pewną wątpliwość: Jak oni, tam w Chinach, godzą jedno z drugim? Jak wygląda koegzystencja dawnych, statecznych, klasycznych Chin i tych nowych – Chin dynamicznych, pewnych siebie, żądnych sukcesu?
Widok z Canton Tower w stronę Guangzhou IFC. Fot. Nisa + Ulli Maier, Flickr
W praktyce odpowiedzi jest chyba tyle, ile chińskich miast. Są one różne, tak jak zróżnicowanym z racji swego ogromu krajem są Chiny. W jednych miastach dostrzegamy harmonię, w innych architektoniczny chaos. Dużo zależy od miejscowych włodarzy, bo jak to mówią – „jaki pan, taki kram”. Do miast mających sporo szczęścia do włodarzy naleźy chyba Kanton (Guangzhou). To ponad 11-milionowe miasto, stolica prowincji Guangdong, a zarazem największe miasto chińskiego Południa, położone niedaleko ujścia Rzeki Perłowej do Morza Południowochińskiego, w fasynujący sposób łączy stare z nowym, godzi naruszoną zębem czasu (i monsunami) starą substancję budowlaną z błyszczącą nowoczesnością. Na portalu skyscrapercity.com ktoś napisał o dwóch z najwyższych wieżowców w Kantonie, że jest są tak wkomponowany w miasto, jakby tam stały od zawsze. To tu doszło do pierwszych kontaktów Chin z Zachodem, najpierw tym bliższym – islamskim, a potem dalszym – europejskim. Tu też Biali przybysze zakładali swoje faktorie kupieckie, tu rozpoczęła się brytyjska agresja wobec Chin, zwana potem pierwszą wojną opiumową (pisałem o tym ongiś na blogu). Tędy też przenikały do Kraju Środka idee, których nosicielami byli ludzie tacy jak wybitny syn tej ziemi, ojciec Republiki Chińskiej – Sun Jat-Sen.
Mauzoleum Sun Jat-Sena. Fot. Daniel Berthold, Creatice Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license, Wikimedia Commons
Ale jak wygląda dzisiejszy Kanton? To tętniąca życiem, barwna metropolia, konkurująca o palmę gospodarczego pierwszeństwa w regionie z pobliskim Hongkongiem i Shenzhen. Nad Kantonem górują megakonstrukcje, z których już 6 przekracza wysokością 300 metrów. Najwyższe z nich: Canton Tower oraz Guangzhou International Finance Centre (Guangzhou IFC) liczą odpowiednio 600 i 440 metrów. Ciekawostką jest 310-metrowy Pearl River Tower, o którym mówi się, że to najbardziej proekologiczny wieżowiec świata, a to za sprawą zastosowania turbin wiatrowych i kolektorów energii słonecznej. Obecnie w budowie są kolejne 4 takie kolosy, w tym mający liczyć 530 metrów Chow Tai Fook Centre. Ponadto stoją lub są w budowie dziesiątki wieżowców o wysokości ponad 200 metrów, a także nowatorskie budowle, jak Opera Kantońska czy nowy budynek Biblioteki Kantońskiej. Imponuje tutejsza infrastruktura komunikacyjna, w tym połączenia lotnicze z całym światem oraz superszybka kolej łącząca Kanton z innymi chińskimi metropoliami. Poza tym o zawrót głowy przyprawia mnogość położonych w obrębie miasta i w okolicy zakładów przemysłowych, produkujących najrozmaitsze artykuły, zarówno na rynek wewnętrzny jak i na eksport. I nic dziwnego, to w okolicach Kantonu, a konkretnie w Shenzhen i sąsiednich miastach między Kantonem a Hongkongiem rozpoczęły się ponad trzy dekady temu chińskie reformy i otwarcie na świat. Zgodnie z planami Deng Xiaopinga to tu eksplodowała chińska przedsiębiorczość, którą potem „zaraziły sie” inne regiony tego kraju. Swoistym podkreśleniem związków Kantonu ze światem są Targi Kantońskie (Canton Fair) – jedna z największych imprez targowych w świecie, a zarazem wyśmienita okazja do nawiązania kontaktów z chińskimi kontrahentami.
Z drugiej strony Kanton, w przeciwieństwie do sąsiedniego Shenzhen (jeszcze trzy dekady temu małej rybackiej mieściny), jest miastem o bogatej historii i wielu zabytkach architektury, o lokalnych tradycjach i specyficznej kuchni, silnie różniącej się od tej znad Jangcy, z okolic Pekinu czy z Syczuanu.
Zapraszam Was, Drodzy Czytelnicy, do obejrzenia dwóch filmów o Kantonie, które znalazłem w YouTube. Pierwszy ma pięć minut, a pochodzi z końca ub. r., czyli jeszcze nie całkiem się „zestarzał” (o co w wypadku Chin przecież nietrudno). Drugi filmik to opcja dla odważniejszych, mianowicie 5- i półminutowa wizyta w pewnej kantońskiej restauracji, gdzie przyrządza się węże – na oczach klientów.
„De gustibus non est disputandum” – mawiali Rzymianie. Nie wiem, czy wszyscy mieszkańcy Kantonu gustują w wężach. Jeśli nawet – ich prawo. My, którzy nie lepiej obchodzimy się ze zwierzętami w „nowoczesnych” ubojniach, nie mamy żadnego prawa nikogo pouczać. Wiem natomiast, że kantońska kuchnia uchodzi za zdrową. Zapewne dlatego, że obfituje w świeże owoce i warzywa, ryby i owoce morza. Kuchnia kantońska dominuje nie tylko w prowincji Guangzhou, ale także w sąsiednim Hongkongu i Makao.