Kandydatura Donalda Tuska na stanowisko szefa Komisji Europejskiej i nagroda Walthera Rathenaua
15/09/2012
622 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
W niemieckim tygodniku „Der Spiegel” ukazała się informacja, że Donald Tusk jest poważnym kandydatem na stanowisko, dotychczas obsadzone przez Jose Manuela Barroso.
Znaczy się opłaca się być zdrajcą narodu polskiego i człowiekiem o krzywym kręgosłupie, bo takich ludzi pcha się w górę niezależnie od ich wartości, merytorycznej wiedzy i moralności. To już standard. Premier, który doprowadził kraj do bankructwa, który nie dotrzymał w żadnym punkcie obietnic przedwyborczych, który wmieszany jest w szereg do dziś nie wyjaśnionych afer, zamiast zostać postawiony przed Trybunałem Stanu, jest awansowany na wyższe stanowisko.
To nic, że defacto z punktu widzenia całej bezzasadności powstania Unii Europejskiej, takie stanowisko możemy uznać za śmieciowe, ale dla tych oprawców to jest jednak awans i wspinanie się po szczeblach „kariery”.
Szanujący się polityk z takim podejrzanym od początku do końca dosieu i z takimi „zasługami” dla własnego narodu, powinien podać się do dymisji i wycofać się na stałe z życia politycznego. Tymczasem praktyka wskazuje na zupełnie coś odwrotnego. Nawet przyparci do muru, w sytuacji, gdy udowodni im się kłamstwa, matactwa, i malwersacje, a nawet działania ludobójcze, poważne wykroczenia przeciwko prawu i łamanie praw Konstytucyjnych, te psychopatyczne osobniki nawet nie powiedzą słowa przepraszam. Mało tego najczęściej stwierdzają, że niczego, w czym czynnie uczestniczyli, nie żałują.
Donald Tusk kompletnie skompromitowany w oczach opinii publicznej, nadal bryluje bezczelnie na salonach i przyjmuje chętnie wszystkie pochwały swoich współsprawców destabilizacji narodu, a także chełpi się nagrodami, które też są wątpliwego pochodzenia.
Ostatnio ten „genialny” polityk, który nie wstydzi się podkreślać swojej uniżonej postawy wobec Merkel, odebrał w Berlinie nagrodę im. Walthera Rathenaua za zasługi na rzecz pogłębienia integracji europejskiej podczas przewodnictwa Polski w Radzie UE.
Oczywiście kanclerz Niemiec uznała zasadność tej nagrody, podkreślając zasługi Tuska jako „dalekowzrocznego Europejczyka” oraz człowieka, który wniósł istotny wkład w zbudowanie pozycji Polski „w środku Europy”.
Kanclerz Merkel uderzyła pompatycznie w te słowa do Donalda:
„Wymiar europejski twojego wczesnego europejskiego działania, na przykład w ramach ‚Solidarności’, stał się dopiero ex post w pełni widoczny. Chyba nie jest przesadą, jeśli stwierdzę, że masz istotny udział w tym, że Polska zajęła miejsce w środku Europy…. Drogi Donaldzie, pozwól, że dokonam tutaj porównania. Również twoje polityczne działanie wyrasta z woli zwalczania bezprawia, utorowania drogi postępowi społecznemu oraz przeforsowania i wdrażania odpowiednich reform politycznych….. Twoje niestrudzone zaangażowanie europejskie sprawia, że ty, szanowny Donaldzie, jesteś godnym laureatem tej nagrody”.
Przyjrzyjmy się zatem samej nagrodzie, a właściwie osobie, której nazwiskiem jest firmowana czyli Waltherowi Rathenaua.
Otóż ten Rathenau 16 kwietnia1922 o godzinie 1:15 we włoskim mieście Rapallo zawarł układ skierowany przeciwko Polsce. Był to układ pomiędzy Rzeszą Niemiecką a RFSRR.
Tajne, po układowe rozmowy przedstawicieli Reichswehry z przedstawicielami Armii Czerwonej, 11 sierpnia 1922 roku, doprowadziły do podpisania porozumienia o współpracy wojskowej. Celem tego porozumienia było dostarczanie przez Reichswerę broni i amunicji oraz pomocy niemieckich specjalistów i inżynierów wojskowych dla Armii Czerwonej, celem rozbudowy przemysłu zbrojeniowego ZSRR.
Na mocy tego układu, Niemcy zobowiązały się również do udzielenie wysokich kredytów na zbrojenia, w zamian za udostępnienie Niemcom radzieckich poligonów zlokalizowanych nad rzeką Wołgą i Kamą dla zakazanych traktatem wersalskim rodzajów broni pancernych, lotniczych i gazowych.
W ramach tej „cudownej współpracy”, oba kraje wymieniały także miedzy sobą wojskowych wykładowców. Na przykład, w niemieckich uczelniach wojskowych wykładali dowódcy radzieccy z wojny polsko-bolszewickiej; jak Michaił Tuchaczewski, dowódca XIV Armii Hieronim Uborewicz i August Kork, dowódca XV Armii, która szturmowała w sierpniu 1920 roku pozycje polskie na północ od Warszawy.
Z kolei ze strony niemieckiej rosyjskie kadry oficerskie szkolili Walther von Brauchitsch, Walter von Reichenau, Wilhelm List i Heinz Guderian.
Generałowie tacy jak; Hans von Seeckt, Kurt von Schleicher oraz Werner von Blomberg, układali regulaminy dla Armii Czerwonej.
Jakie czasy, takie nagrody i tacy nagradzani.Że też Ci politycy za grosz wstydu nie mają. Zresztą chyba już nie mają wyjścia, wzgardzeni przez lud, otoczeni ludźmi o wątpliwej reputacji, pozbawionymi empatii, którzy w każdej chwili mogą uznać ich za persona non grata, a wtedy adieu, bo albo jakiś koleś „się powiesi”, albo „sobie strzeli w łeb”, albo go „TIR niechcący potrąci”, albo „będzie miał wypadek”. Wypadki i samobójstwa się zdarzają i to nawet dość często w ostatnim czasie.