Kafejka w Astrachaniu
25/03/2012
394 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
CZTERY STRUNY ŚWIATA (11) Proponuję świat orientalnego jazzu: Anouar Brahem Trio i jeden z jego najlepszych utworów w kilku aranżacjach pochodnych.
Tunezyjski muzyk Anouar Brahem (czasami można spotkać angielską transkrypcję Anwar Ibrahim), uczeń mistrza Alego Sriti, jest jednym z największych współczesnych oudzistów, czyli wirtuozów wschodniej lutni oud. Od tego arabskiego słowa, poprzedzonego rodzajnikiem określonym, a więc w formie al-ud pochodzi też europejskie słowo ‘lutnia’, a od niego ‘lutnik, lutnictwo’ itp. Widać z tej etymologii, że lutnia to instrument najstarszy i najbardziej klasyczny, właściwie matka wszystkich gitar, skrzypiec, mandolin itp. O lutni i o innych utworach Anouara Brahema przyjdzie mi jeszcze nie raz napisać, tu skupię się na jednym z najlepszych jego dzieł, wykonanym przez Anouar Brahem Trio, pt.Astrakhan Cafe.
Anouar gra profesjonalnie już ponad 25 lat, zarówno w Tunezji jak i w innych krajach świata. W roku 1990 zaczął nagrywać dla niemieckiej wytwórni jazzowej ECM koncertując z takim znanymi muzykami jazzowymi jak Jan Garbarek, Dave Holland czy John Surman. Astrakhan Cafe to nazwa jego szóstej płyty w ECM, nagranej przez jego Trio, zdecydowanie najlepszej, w której bardzo silnie akcentuje orientalny charakter swojej muzyki.
Jazz, czyli improwizowany a natchniony dialog muzyków i ich instrumentów nie jest dla muzyki Wschodu niczym nowym. Tak naprawdę był to tradycyjny sposób wschodniego grania, który ostatnio powraca i bardzo się ożywia, a muzyka Brahema w wpisuje się w obecny nurt odnowy tej tradycji. Jego trio to właściwie takht, tradycyjny mały zespół zgranych i improwizujących muzyków. Słowo takht znaczy dosłownie ‘tron’, a w tym przypadku wspólne podium, na którym muzycy razem zasiadają wygodnie „po turecku”, dobrze się widzą, słyszą i dobrze ze sobą ‘gadają’ na różnych instrumentach.
W skład Anouar Brahem Trio, oprócz samego mistrza z lutnią, wchodzi turecki Cygan Barbaros Erkose, genialny klarnecista, którego mistrz poznał już w roku 1985 oraz Lassad Hosni, perkusista (bendir, darbuka), też Tunezyjczyk z którym już w 1991 zadebiutował swą pierwszą płytą Barzakh (trzecim był wtedy tunezyjski skrzypek Bechir Selmi).
W muzyce Anouar Brahem Trio można rozpoznać całkiem kosmopolityczny bukiet elementów i motywów, ale cechą tego utworu i całej płyty wydanej w roku 2000 pod tym samym tytułem jest nawiązanie do Azji Środkowej – irańskiej, tatarskiej, turkmeńskiej itp. Astrachań, rosyjskie miasto u ujścia Wołgi do słonego jeziora zwanego Morzem Kaspijskim, było stolicą chazarskich i tatarskich chanatów, zanim w XVI wieku nie zostało ostatecznie włączone do Rosji. Do dziś pozostaje miejscem niezwykłym, bardzo specyficznym, różnorodnym etnicznie i o bogatej tradycji, raczej mało znanej zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie. Utwór Astrakhan Cafe trochę tajemniczo jakby do tego nawiązuje.
Choć wykonanie oryginalne nie ma sobie równych, utwór robi tak ogromne wrażenie w świecie muzyki, że ciągle znajdują się naśladowcy, którzy próbują wydobyć jego klimat w innych aranżacjach. W tekst tego wpisu wplecione są więc kolejno następujące wykonania:
(1) Anouar Brahem Trio (oryginał 2000)
(2)Zeff Orchestra
(3)Próba arabsko-skandynawska (głównie dęte)
(4)Kwartet z World Music Project
CZTERY STRUNY ŚWIATAto otwarty cykl na moim blogu, w którym zajmuję się tematyką muzyczną. Piszę o muzykach, zespołach, utworach, instrumentach, stylach itp. Dotychczas ukazały się w tym cyklu:
(01) Skradzione pieśni: Jovano, Jovanke, (12.02.2012)
(02) Skradzione pieśni: Hajastan, (12.02.2012)
(03) Porompompero, (17.02.2012)
(04) Ayub Ogada, (21.02.2012)
(05) Sielanka nad Bosforem, (3.03.2012)
(06) Nagumomo na odkażenie (5.03.2012)
(07) Pocztówka z Algierii (10.03.2012)
(08) Buranowskie Babuszki (11.03.2012)
(09) Siboney (22.03.2012)
(10) Cielito lindo (23.03.2012)
Ponadto do większości postów na moim blogu dodaję deser muzyczny w postaci jednego utworu, możliwie dopasowanego do poruszonej tematyki, zwykle z krótkim omówieniem. Zawsze słucha sie lepiej tego, o czym sie coś także wie. Zapraszam do delektowania się muzyką.
Bogusław Jeznach