Już widzimy naocznie, że PiS ma coraz większy problem z odnalezieniem swojego miejsca w polityce. Nie mogą wciąż grać tylko kartą smoleńską, a narodowcy przez pozornie radykalne podejście zepchęli ich do narożnika. Kaczyński więc zagrał „niemcami”.
Ogłoszonej w Opolu wizji zmiany traktowania mniejszości niemieckiej w Polsce nie należy odbierać zbyt dosłownie. Kaczyński po prostu musiał zrobić coś radykalnego, by na nowo zdefiniować PiS, powalczyć o młodzież i zapewnić sobie darmowy marketing w mediach. Wypowiedź o Niemcach należy zestawić z inną, Wrocławską, pomijaną, na którą zwrócił na Nowym Ekranie bloger Ewidentny Oszust, tą w której Prezes Jarosław Kaczyński w skandaliczny sposób zarzuca Ruchowi Narodowemu antysemityzm, sięganie do tradycji nazistowskich i niemal współpracę z Niemcami w czasie II Wojny Światowej. To nie jest przypadek, bo w poważnej polityce nie ma przypadków. Jarosław Kaczyński i jego spindoktorzy musieli się bacznie przyglądać jak tzw. ostre hasła (dla tych co nie wiedzą co to prawdziwy radykalizm) Zawiszy, Winnickiego i Holochera wypowiedziane na Marszu Niepodległości przyczyniły popularności ONR i Młodzieży Wszechpolskiej. A przy tym wywołały sraczkę zaciekawienia wśród Olejnik, Morozowskiego oraz mniej lub bardziej prompterowych gaduł z telewizorów. Musiało być to groźne zjawisko, ponieważ z jednej strony Kaczyński nie odważył się walczyć na całość z narodowcami – mimo, że do tej pory podskakujących zwyczajnie rozdeptywał – a z drugiej natychmiast główna część PiSu odcieła się od Marszu Niepodległości i de facto wzięła stronę atakującej policji. Wszyscy mieli okazję zobaczyć Posła Wiplera jak wespół z Krytyką Polityczną krytykował nieudolność Straży Marszu, albo Posła Tomka "goły maciek" Kaczmarka, który dziękował policjantom w kominiarkach za wspaniałą postawę podczas MN.
Dziś już wiemy, że nie brało się to z niczego. Ta strategia została zaplanowana i rozpisana na rolę. Najpierw zdystansowanie do obcej formacji, potem zorganizowanie własnego marszu na 13 grudnia, następnie pogonienie z niego MW i ONR, a na koniec marchewka dla przyciągnięcia radykalnej młodzieży. Kaczyński kombinuje prosto: jeżeli nic nie zrobimy, to z miesiąca na miesiąc, z roku na rok PiS będzie mniej atrakcyjny dla radykalizującej się w kryzysie młodzieży i gdy u nich (Winnicki, Holocher) będą bitne, zdolne do przewrotu tłumy, a u nas będzie rozmemłana banda modlących się staruszków. Taka wizja zdecydowanie się musiała Kaczyńskiemu nie podobać. Jeżeli kibiców, młodzież ploretariacką, radykalnych narodowców przyciagnął tupot butów w Wilnie i Lwowie, jeżeli są za "narodową siłą" to PiS musi im cos takiego też zaproponować. Przyciagnąć czymś tą ostrą młodzież na swój Marsz. "Bij Niemców", "Jak Niemcy Polakom tak Polacy Niemcom" jest w wykonaniu PiS cynicznym i nie szczerym, ale być może jedynym możliwym konsekwentnym działaniem. Zwłaszcza, w tej trudnej sytuacji braku potencjału intelektualnego i myśli kreatywnej, a przy widocznej desperacji oraz permanentnym zagubieniu. Ot takie: wyprodukujmy ładniejsze, cieplejsze buty, wypełnijmy je ciasteczkami i postawmy w widocznym miejscu, a być może przechodzący obok kibol się skusi. Przy okazji Kaczyńśki przedobrzył, bo postanowił zohydzić Ruch Narodowy tym, których chce im wyrwać, nazywając ich hajlujacymi faszystami i antysemitami. Czyli przejąć młodzież narodową, na hasło narodowe ubliżając i szkalując młodzież narodową. Doprawdy, Prezes pokazał co to znaczy urwać się z choinki.
Tej desperacji nie ma jednak co się dziwić, PiSowi nie rośnie w spodniach już dawno. Kto ma jaja i głowę na karku tę partię opuszcza, gdyż nikt nie chce stawiać na ciapulkowatą, coraz bardziej uwikłaną w system wieczną opozycję. Podczas gdy obok już rośnie coś z nowego, ciekawego, z powerem, a za chwilę być może wyrośnie jeszcze coś, czy też coś innego się zmieni. Albowiem sytuacja jest niesłychanie dynamiczna.
Prezes Kaczyński też był ostatnio jakby starszy, bardziej schorowany, niewidoczny i mniej zachęcający – to nie rokowało dobrze. A PiS wie, że jeśli czegoś nie zrobi, to może się okazać, że podczas spodziewanej wiosny ludów to nie Kaczyński będzie naszym Orbanem.
Więc robi, ino wtórnie i głupio.
Kibole to nie niezależni żurnaliści, nie sprzedadzą się dla ciasteczek.
Koniec i bomba, kto uwierzył ten trąba.
ŁŁ
Ps. jest wiele pytań do tego postu więc odpowiadam: Tak, interesy niemieckie trzeba w Polsce przeciąć. Ale tego sie nie robi gadaniem, a zwłaszcza gadaniem o eliminacji posłów mniejszości z Sejmu bez możności zmiany Konstytucji. Dlatego oceniam inaczej przyczyny tej wypowiedzi JK
Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl