Anastazja Dzieduszycka
WARSZAWA
Drukiem Władysława Dębskiego, ulica Senatorska. Nr. 20
1878
JESZCZE
O WYCHOWANIU I POWOŁANIU
KOBIETY
Nie ulega żadnej wątpliwości, że gdyby kobieta stosowne odebrała wychowanie?na jakiem jej dzisiaj zbywa, podniósłby się świat w postępie, o drugą połowę rodzaju ludzkiego, dźwigniony siłą tyloręczną, tylonóżną, tylojęzyczuą, tylogłową.
Libelt—Humor i Prawda
Od lat kilku nie pojawiło się u nas żadne poważne dziełoopowołaniu i wychowaniu kobiety; nie jest to objaw przypadkowy. W roku 1869 pisze p. Adam Goltz swą cenną broszurkę: „Reforma w wychowaniu kobiet i użyciu ich czasu i pracy“ w 1871 r. ukazują się jednocześnie: Odczyty publiczne: „O wychowaniu kobiet“przez p. Józefę ze Śmigielskich Dobieszewską i Dzieduszyckiej: „Kilka myśli o wychowaniu i wykształceniu niewiast naszych“ W 1872 r. tejże—„Gawędy Matki.“ W 1873 r. p. Elizy Orzeszkowej — „Kilka słów o kobietach“ i Edwarda Prądzyńskiego — „O prawach kobiety". I tak, jak naraz to pytanie zajęło piór i umysłów tyle, tak potem tylko w artykułach dzienników, mniej lub więcej polemicznych, podnoszono je jeszcze, jakby ogólnie uznając, źe w teoryi pytanie to wyczerpano i rozstrzygnięto, a należy czekać, czy przez ogół przyjęte i w życiu zastosowane zostaną nowo postawione pewniki, i jaki przyniosą owoc.
Dziś p. Stanisław Bronikowski, w dziele poważnem i treścią i rozmiarem p. t. „Emacypacya i równouprawnienie kobiet“ na nowo pytanie to rozbiera, a praca jego tem bardziej zasługuje na uwagę, że jest ona pierwszą pracą poważną, występującą przeciw dążnościom wszystkich, wyżej przytoczonych pisarzy, przeciw całemu prądowi, który tak nagle a jednomyślnie objawił się u nas, jak zwykle objawiają się tylko prądy, mające swe źródło w istotnej jakiejś i ważnej społecznej potrzebie.
Sądzimy przeto, że nie od rzeczy będzie przebiedz przyczyny, które, pióro do ręki włożyły przedstawicielom tak zwanej „Kwesty i kobiecej" i główne ich poglądy; a następnie przekonawszy się, o ile ich żądania w życie wprowadzone zostały i jakie przyniosły owoce, poznać wreszcie, co do zrobienia, albo do zmienienia pozostaje. Sądzę, że przegląd taki będzie i odpowiedzią na prace p. Bronikowskiego i cennym drogowskazem dla tych, którzy nie mogąc w tej kwestyi bibliotek całych odczytywać, pragną jasno sobie zdać sprawę ze stanu wykształcenia, wychowania i losu kobiet u nas.
Przy końcu XVIII w. zepsucie bezbrzeżne skaziło społeczeństwo nasze, niewiasty nasze nie mówiły i nie pisały o równouprawnieniu kobiet, nie upominały się o żadne prawa; one, o prawach ludzkich i boskich zapominając; łamały je, ścierając ze swego czoła znamię kobiecości, tak jak ogół narodu przez chwilę zapomniał o najświętszych obowiązkach obywatelskich. Gdy na samym schyłku zeszłego stulecia i na początku naszego poczet ludzi poważnych, czynami i piórem okazywać zaczął zwrot do pojęć zdrowych, kobiety opamiętały się zaraz, ale zerwawszy z tradycyą, nie wiedziały czego się imać i na jaką wstąpić drogę. Wtedy napisała pani Tańska swoją: „Pamiątkę po dobrej Matcie“ w 1820 r.
Była to chwila, w której społeczeństwo nasze po ciężkich ciosach, po chwilach wielkich nadziei, weszło na tor życia, nie takiego wprawdzie, o jakiem marzono» ale przecie życia, otwierającego pole wszelkiej zacnej działalności, a więc dającego społeczeństwu pewien poważny nastrój. Kraj był wycieńczony, ale wymagania ogółu były jeszcze tak małe, żądania tak skromne, że nędza była prawie nieznaną, a umiarkowany dobrobyt udziałem był ogółu. Mężczyźni kształceni w szkole rycerskiej, w zakładzie pijarów, w szkołach krzemienieckiej i wileńskiej; a lepiej jeszcze w szkole dziwnych wypadków, których od łat 30 mogli być świadkami, lub uczestnikami, dorośli do miary swych obowiązków, niewiast przeto zadaniem było wrócić na dobrowolnie a lekkomyślnie opuszczone stanowisko w rodzinie, zająć się zaniedbanem wychowaniem dzieci, tchnąć w rodzinę tchnieniem wiary prostej a gorącej, miłości wiernej a obowiązkowej, przywrócić jej dawną godność i powagę, wracając dawną .czystość obyczajów. Pani Tańska pojęławyborniepotrzeby chwili i skreśliła z niezrównaną prostotą obraz obowiązków kobiety w „Pamiątce po dobrej matce.“ Dzieło to rozchwytano, czytano, wedle niego wychowano kilka pokoleń niewieścich, gdyż pani Tańskiej udało się wypowiedzieć jasno i przystępnie to, czego wszyscy pragnęli, o czem marzyli, a sformułować nie umieli. Kobietom, chcącym wrócić do swych obowiązków, zdało się to rzeczą nader trudną. P. Tańska dała im w kilku słowach nić przewodnią. Chwyciły się jej i trzymały długo — do dziś dnia.
Kobiety zbyt dosłownie zrozumiały słowa p. Tańskiej. Nie pojęły, źe jedna część tylko jej pisma stawi ideał niezmienny, a mianowicie — część moralna, część zaś o ukształceniu mówiąca, z czasem rozszerzaną być musi. — Nie pojęły, źe w granicach działalności, przez nią zakreślonych, coraz nowe pola pracy odkrywać mogą i jakiś niesmak je opanował: teraźniejszość nie wystarczała im; niezadowolone z niej, nie umiały jej opromienić wyższością duchową; zaczęły szukać czegoś nowego; i wpadły im w ręce powieści,będące echem socyalnych dążeń francuzkich.
Więc jedne wyobraziły sobie, źe już są miejsca na ziemi, w których nowy obyczaj ludzkość uszczęśliwia, i smętne i roztkliwione żalić się na swój los zaczęły słowem i postacią, zniechęceniem i nieczynnością; inne, czujące w sobie nadmiar życia, sądziły się powołane do wprowadzenia do nas tego uszczęśliwiającego porządku i przyjęły stroje i postać tak zwanych emancypantek— ich słowo stanowcze i głośne. Czynu— czynu nie było.
W tej chwili p. Ziemięcka napisała swoich: „Kilka myślio wychowaniu kobiet.“ Zrozumiała ona wybornie, czego kobiecie potrzeba, i śmiało powiedziała, źe jej potrzeba ukształcenia; ale dzieło jej nie upowszechniło się i mały wpływ wywarło, bo zawiera niejednę sprzeczność, nie uwzględnia praktycznego zastosowania i odstręcza zawiłym, nieprzystępnym stylem.
I znowu mijały lata a „Pamiątka po dobrej Matce" i późniejsza praca ,,o Powinnościach Kobiet“ były zawsze zdrowym pokarmem i drogowskazem. Dziewczęta, chowane w szczerej a głębokiej religijności w uszanowaniu i posłuszeństwie dla rodziców, w miłości i czci głębokiej a żywej dla przeszłości społecznej, urastały na istoty pełne serca i poświęcenia, oddane rodzinie, a w jej braku dobrym uczynkom; mało wykształcone wprawdzie, niepraktyczne, ale zastępujące uczuciem i dobrą wolą inne swej duchowej istoty braki.
Chwila była zbyt ważna, zbyt bolesna, by emancypacya, w złem tego słowu znaczeniu, w myśli piszących postać mogła. Emancypacya — to złamanie więzów obowiązku i sromu niewieściego; tej dopuszczają się u nas jednostki ale nie znane jednostki nawet, któraby jej pióro swe poświęciła. W nizkich warstwach społecznych zwą ją zepsuciem, i gorzej jeszcze; i niewiem dla czego i w wyższych nie mianoby zwać jej po imieniu; dla tego chyba, źe przybiera powabniejsze pozory, choć tu nawet niema wymówek nędzy i niewiadomości!
Czegóż więc ci, tak zwani szermierze emancypacyi żądają dla kobiet? Żądają, aby kobiety mogły się kształcić o tyle, o ile zapragną; aby im wolno było oddawać się rzemiosłom i chlebodajnym zajęciom, jakim się oddać zechcą; aby wreszcie nie stawiano przeszkód ich chęci nauki i działalności. Przeciwnie, aby im otwierano źródła wiedzy, a uzdolnione na równi z mężczyznami, aby były dopuszczane do zajęć ich właściwych.
Wreszcie przypuszczają, że w dalekiej przyszłości może im trzeba będzie przyznać i prawo głosowania, lecz natychmiast dodają, źe dla naszego społeczeństwa zadania te przedwczesne; a zawsze głoszą, źe wszelkie prace i zawody kobiet, o tyle im są właściwe, o ile z ich obowiązkami rodzinnymi się zgadzają.
Cóż w tem zdrożnego? Dla czego ze strony przeciwnego obozu wy krzyki zgrozy? Co temu nowemu kierunkowi zarzuca to stronnictwo, którego najpoważniejszym przedstawicielem niewątpliwie jest p. Bronikowski.
Wykształcenie, jakiego dla kobiet pragniecie — mówi p. Bronikowski — rozstroi i tak wątłe siły kobiece, spotęguje ich nerwową draźliwość, częstych chorób umysłowych i samobójstw będzie powodem, a pożytku nie przyniesie, bo umysł kobiecy niezdolen tworzyć; nadto, wdzięk cały niewieści — to jej uczucie, skromność, poświęcenie, to ten odwieczny na świat pogląd, czę« sto nie logiczny, zawsze odsłaniający skarby miłości; dziś już — mówi— widzimy kobiety zimne, do dóbr materyalnych jedynieprzywiązujące cenę, lekceważące swe rodzinne obowiązki, a skutek tych to zmian w ich ukształceniu.
Chcecie ułatwiać kobietom przystęp do rzemiosł, do zawodów różnych — dodaje — a niewidzicieź, że tym sposobem odrywacie je od domowego ogniska? Zapominacie, że zarabiają wprawdzie trochę grosza, lecz zaniedbują wychowanie swych dzieci, a dusze ich — to skarby nad skarbami. Zaprawdę, jest się nad czem zastanowić; zarzutów podobnych lekceważyć nie można; a choć sam ten pisarz zaprzecza słowem swoim, w niejednem miejscu, niejmniej wtedy dopiero spokojni będziemy, gdy te zarzuty gruntownie odeprzemy, a żądanie pracy i wiedzy dla kobiet uzasadnimy, nie jako chorobliwą mrzonkę kilku spaczonych umysłów, ale jako konieczny wytwór postępu, jako nową fazę urządzenia społecznego, która, jeżeli dobrze pojętą zostanie, nie będzie chaosem i rozstrojem, lecz nowym krokiem naprzód w pochodzie ludzkości.
Rozdział II
Rozdział III