Napisałem ten tekst w trakcie trwania turnieju eliminacyjnego, pewne sformułowania są zatem już nieaktualne, ale ze względu na ogólną ideę problematyki polskiej siatkówki zdecydowałem się go wysłać choć z opóźnieniem. Powód jest oczywisty: – popularność tej dyscypliny w Polsce, która niezależnie od sukcesów prezentuje najwyższy poziom ze wszystkich polskich gier zespołowych, szczególnie intelektualnie. Ze względu na fakt że sam kiedyś uprawiałem siatkówkę wyczynową, ale nie zawodową, obserwuję bacznie jej rozwój, wzloty i upadki i uważam że wszystkie okoliczności wskazują na jej szanse wieloletniego utrzymywanie się na najwyższym światowym poziomie, co nie wyklucza również wielu niedociągnięć na które chciałbym zwrócić uwagę.
Wywalczenie awansu na olimpiadę w Rio jest w zasięgu ręki, jeżeli nawet przegramy z Iranem to wystarczy wygrać ze słabeuszami Wenezuelą i Australią, a nawet chociażby z jednym z nich.
Dla mistrzów świata sam start w tym turnieju to mała satysfakcja, poza Francją gra w nim sama druga liga światowa, polska reprezentacja powinna przewodzić zespołowi złożonemu z Brazylii, Stanów Zjednoczonych, Rosji i Włoch, a nie grać w rywalizacji z Wenezuelą.
Są to niestety skutki błędów szkoleniowych, a raczej całej polityki kadrowej PZPS.
Niezależnie od sukcesów obecnej reprezentacji będę podtrzymywał swoje zdanie wyrażone w kilku moich enuncjacjach na ten temat.
Po pierwsze, reprezentacja wymaga znacznie bardziej doświadczonego trenera aniżeli Antiga nie ujmując mu zasług i to trenera polskiego. Dość mamy miernych trenerów zagranicznych w klubach.
Powstaje pytanie dlaczego odeszli polscy trenerzy, którzy mogli poszczycić się dużymi sukcesami, jak choćby Wspaniały, Mazur, Ryś czy wielu innych wymienionych na liście 11 najlepszych polskich trenerów.
Na pewno kilku z nich jest jeszcze w stanie znieść kondycyjnie trudy trenerskiej pracy z reprezentacją.
Problem chyba leży nie w kondycji fizycznej, a psychicznej ze względu na znacznie większy stres powodowany atmosferą panującą w polskich związkach sportowych, nie tylko siatkówki.
Reprezentacja polskich siatkarzy, jak dotąd, przegrała po mistrzostwach świata wszystko co tylko dało się przegrać, nawet memoriał Huberta Wagnera.
W obecnych rozgrywkach też nie wykazuje najwyższej formy ratując się jak w meczu z Francuzami, zmiennikami.
I to dla mnie jest objawem optymistycznym, posiadamy bowiem bardzo dobre zaplecze siatkarskie, ale go nie wykorzystujemy.
Największym darem polskiej siatkówki są polscy kibice, pod każdym względem przodujący zarówno na forum krajowym jak i międzynarodowym. Dla takich kibiców warto się wysilić na osiągnięcie odpowiedniego poziomu.
Niestety polityka klubów ligi wyraźnie dyskryminuje polskich zawodników w relacji do częstokroć bardzo przeciętnych siatkarzy zagranicznych.
Po odejściu z reprezentacji zawodników najwyższej światowej klasy jak Wlazły, Zagumny, Winiarski, Ignaczak nie znaleziono równorzędnych następców.
Wprawdzie Kurek siłą uderzenia przewyższa Wlazłego, ale ciągle mu brakuje odpowiedniej precyzji i zmysłu taktycznego. Konarski po dość przeciętnej postawie błysnął w meczu z Francją, tylko nie wiemy czy to tylko jednorazowy występ czy też można liczyć na dłuższe utrzymanie takiej formy.
Z ogromnego zastępu młodzieży do reprezentacji trafiło tylko dwóch: -Bieniek i Szalpuk, to stanowczo za mało, ale jak to już wspominałem mają oni utrudnioną drogę gdyż miejsca w najlepszych drużynach blokowane są przez nadmierny udział dość miernych cudzoziemców.
Byłoby wskazane na ograniczenie naboru wyłącznie do graczy na najwyższym światowym poziomie. Warunki finansowe takich zawodników spowodują że nie będzie ich wielu, ale za to z pewnością mogą oni wpłynąć na poziom gry i stworzyć określone wzorce.
Najlepszym przykładem może służyć Zenit Kazań zatrudniający polskiego obywatela Leona. W obecnej sytuacji polskiej reprezentacji siatkarskiej jego udział z pewnością by się przydał, ale najwyraźniej nie bardzo na tym zależy polskim władzom siatkarskim skoro tak długo wloką sprawę jego wpisu na listę kadry reprezentacyjnej.
Siłą polskiej siatkówki jest jej popularność w Polsce jak mało w których krajach.
To pozwala na utrzymywanie względnie silnej ekstraklasy i niezłego zaplecza.
Brakuje wprawdzie ciągle warunków technicznych, ale obserwujemy znaczną poprawę, a chętnej i zdolnej młodzieży mamy dostatek.
Niestety nie otrzymuje ona warunków szkoleniowych gwarantujących szybki i prawidłowy rozwój, mamy za mało dojrzałych zawodników w przedziale wiekowym 20 – 25 lat, a jest to przecież gwarancja stabilizacji drużyny reprezentacyjnej na wiele lat.
Sukcesy drużyn juniorskich będą zmarnowane jeżeli nie przełożą się na znaczący dopływ zawodników do kadry seniorskiej.
Mimo zalewu ligi zawodnikami zagranicznymi / niekiedy z trudem można doszukać się na boisku Polaków/ polskie kluby nie dorównują sukcesom reprezentacji.
Może warto zrezygnować na jakiś czas z walki o czołowe miejsca klubowe w światowym rankingu, na rzecz podniesienia poziomu szkolenia własnych wychowanków.
Jest to też pewniejsza droga do sukcesów niż kupowanie na sezon czy dwa zawodników którzy przyjeżdżają tylko dla zarobku.
Wydaje się że zakupami zajmuje się wpływowe lobby czerpiące z tego procederu spore zyski i dlatego kluby są zapychane nadmiarem obcokrajowców. To zjawisko znamy z innych dyscyplin z piłką nożną i koszykówką na czele.
Traktując ten problem na zasadzie prawa pracy, wydanie zezwolenia na podjęcie pracy uzależnione jest od możliwości pozyskania pracownika na miejscowym rynku.
Na ten temat miarodajne opinie powinien wydać wydział szkolenia PZPS dbający o pozyskanie miejsc pracy przede wszystkim dla polskich zawodników.
Z obecnej sytuacji wynika wniosek że kluby, a raczej wspomniane lobby, mają znacznie większą siłę przebicia niż zarząd związku, albo zarząd znajduje się na pasku tego lobby, tertium non datur.
Przyznam szczerze że liczyłem na działania w tej mierze ze strony obecnego prezesa PZPS, ale się srodze zawiodłem.
/ W chwili kiedy wysyłam ten tekst Paweł Papke jest już byłym prezesem/.
Może nowe kierownictwo PZPS postara się o wyeliminowanie niedostatków polskiej siatkówki, ze szczególnym uwzględnieniem żeńskiej reprezentacji której obecny poziom jest dość żałosny.