Bez kategorii
Like

Jeszcze o interpretacjach podatkowych

12/09/2011
361 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Setki tysięcy wiążących interpretacji wydanych na wniosek podatników oznaczają, iż w każdej z tych sytuacji podatnik uzyskał pewność postępowania i swoisty glejt bezpieczeństwa ze strony urzędników skarbowych.

0


Temat wiążących interpretacji podatkowych stał się obecny w trakcie toczącej się kampanii wyborczej. Niestety, w sposób budzący zaniepokojenie z punktu widzenia praw i interesów podatników.

Przypomnijmy, iż wiążące interpretacje obowiązują w polskim systemie prawnym od 2004 roku. Wiem o tym dobrze, ponieważ byłem wówczas posłem składającym poprawki do wchodzącej w życie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz nowelizowanej Ordynacji podatkowej. Były to dwie rozbudowane poprawki fundujące system wiążących interpretacji. Jeżeli obecnie mówi się o dwustu tysiącach interpretacji, to mogę mieć satysfakcję, iż oparte są one na podstawie prawnej wóczas przyjętej przez parlament. Z biegiem lat przepisy dotyczące interpretacji były kilkukrotnie poprawiane, choć czasem w kierunku zwięszenia uprawnień podatników, a czasem w kierunku umocnienia pozycji aparatu skarbowego. Nota bene, wóczas całą rzecz miała swoją dynamikę oraz zgoła sensacyjny charakter.  Dość powiedzieć, że wprowadzenie wiążących interpretacji było jednym z kluczowych postulatów środowiska przedsiębiorców, ale projektu przepisów w tej sprawie ani nie zaproponował rządzący SLD, ani nie wspierały jednoznacznie ówczesne partie opozycyjne w postaci PiS i PO. Jako poseł PiS działałem zupełnie na własną rękę, bez porozumienia z przewodniczącym Klubu Parlamentarnego Ludwikiem Dornem, ale też dociskając rząd w pracach komisji nadzwyczajnej wprowadzającej ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Głónych kibiców w tej sprawie mieliśmy w osobach dziennikarzy działu prawnego "Rzeczpospolitej" i "Pulsu Biznesu", zaś całość działań opierałą się na cichym porozumieniu między MInisterstwem Gospodarki działąjącym bez upoważnienia całego rządu i mną, także działąjącym wedle osobistego rozeznania.

Setki tysięcy wiążących interpretacji wydanych na wniosek podatników oznaczają, iż w każdej z tych sytuacji podatnik  uzyskał pewność postępowania i swoisty glejt bezpieczeństwa ze strony urzędników skarbowych. Wiążący charakter interpretacji jest korzystnie jednostronny, bo wcale nie obowiązuje podatnika, który może w danej sprawie sądzić się z fiskusem w trybie prawnoadministracyjnym, ale za to w pełni obowiązuje aparat skarbowy, który wydając interpretację, zapewnia podatnikowi pełne bezpieczeństwo prawnopodatkowe, jeżeli działa on według uzyskanej interpretacji. Śmiejąc się, powtarzałem, że byłbym milionerem, gdybym pobierał procent od każdej kwoty zaoszczędzonej przez podatników dzięki wprowadzeniu wiążących interpretacji.  To doprawdy wielkie osiągnięcie ruchu obywatelskiego, organizacji podatników i środowiska przedsiębiorców, iż obywatel płacący podatki może uzyskać oficjalny dokument chroniący go dowolnymi i wydawanymi post factum interpretacyjkami poszczególnych urzędników skarbowych. Gdyby zresztą było inaczej, setki tysięcy podatników nie korzystałyby z tego wygodnego i dającego realne oszczędności instrumentu, jakimi są wiążące interpretacje podatkowe. 

Piszę o tym wszystkim dlatego, iż w trakcie kampanii wyborczej podniosły się głosy przeciw funkcjonowaniu wiążących interpretacji. O tyle to jednak zaskakujące, że wcześniej ich likwidację chciano uzasadniać interesem państwa. Argumentowano, iż chore jest państwo, w którym zamiast wystarczająco jasnych przepisów tak bardzo potrzebne są dodatkowe interpretacje. Oczywiście zgadzam się z tym, że lepszy byłby świat bez koniecznych interpretacji. Jednak póki przepisy są zawikłane i nieczytelne dla podatnika, to interpretacje pozostają aktem samoobrony podatników przez krwiożerczym fiskusem.

Jednak w tej kampanii wyborczej podniesiono argument, iż na dwustu tysiącach interpretacji cierpią jakoby podatnicy. Muszę przyznać, iż ten argumnet zwalił mnie z nóg, bo doprawdy nikt nie wskazał, w jaki to sposób podatnicy mieliby być poszkodowani przez instytucję prawną, która powstała na ich korzyść. Sprawa jest o tyle poważna, że za tym niedopowiedzianym argumentem kryje się realny postulat polityczny likwidacji wiążących interpretacji. Gdyby wprowadzić go w życie oznaczałoby, że każdy podatnik i przedsiębiorca pozostaje bezbronny w starciu z żarłocznym aparatem skarbowym. To byłaba klęska zaróno symboliczna, jak i kosztowna dla ludzi.   

 

 

0

Artur Zawisza

"absolwent polonistyki i filozofii KUL, posel na Sejm w latach 2001-07, przewodniczacy Komisji Gospodarki oraz tzw. bankowej komisji sledczej, obecnie przedsiebiorca i menedzer oraz wspólzalozyciel Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek"

53 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758