Jak to się stało? Dla niektórych śmieciem byłem od dawna, jednak mnie to nie przeszkadzało do czasu gdy nie wkraczało to w moją wolność. A nie mówię jedynie o wolności myśli i słowa, bo tego na szczęście nie da się zdelegalizować.
Jak to się stało? Dla niektórych śmieciem byłem od dawna, jednak mnie to nie przeszkadzało do czasu gdy nie wkraczało to w moją wolność. A nie mówię jedynie o wolności myśli i słowa, bo tego na szczęście nie da się zdelegalizować. Moje słowa i moje myśli zawsze, ale to zawsze, będą jedynie moje. Hurrraaa! Jestem zatem szczęśliwy! A jednak…
W 2008 roku w związku z prowadzeniem działalności gospodarczej zostałem ukarany grzywną przez Państwową Inspekcję Pracy. W mniemaniu PIP słusznie. Pisma, odwołania i …wyrok w trybie nakazowym. Argumentacja przedsiębiorcy nie była zbyt przekonująca lub po prostu płytka i nikczemnie kłamliwa, chociaż oficjalnie oczywiście nikt nie wyraził takiego zdania. Urzędnicy i sąd mieli rację. Kwota 2500 złotych miała zasilić aparat urzędniczy.
Czas mijał, koła wymiaru sprawiedliwości mieliły wolno aż nakazały stawienie się w areszcie na 25 dni w związku z brakiem wpłaty grzywny. Dał jednak sąd klauzulę wpłata = WOLNOŚĆ. Wybrałem wolność i wpłaciłem całą kwotę grzywny bez wniosków o rozkładanie na raty, umorzenia etc. A mogłem wnioskować. Nie jestem prawnikiem, dlatego „kruczków” nie wykorzystuję, bo ich zwyczajnie nie znam. Czasem myślę, dlatego działałem tak jak sobie wykoncypowałem. Przecież mogę to robić w kraju prawa i demokracji bez szkody dla jednostki jak i społeczeństwa. Wpłaciłem jednak jednorazowo grzywnę by owym szkodom zadośćuczynić. Trudno, zamiast przeznaczyć pieniądze na rodzinę, firmę czy ekstrawaganckie przyjemności działalności społecznej zapłaciłem grzywnę, mając wciąż w pamięci urywek zdania zawartego w postanowieniu o wyznaczenia terminu stawienia się w zakładzie karnym … „do zapłaty pozostają jeszcze koszty w kwocie 350,00 zł ”.
Myśl, oczywiście wolna, zrodziła mi się, że chodzi o koszty sądowe i wolność wyboru pozostawiłem Sądowi, czy o takie koszty zechce z obywatelem „zawalczyć”. To było w lutym 2011 roku.
Wpłaty, zawiadomienia, nakazy stawienia się w ZK były w lutym.
Dziś zostałem zatrzymany w związku z wydaniem nakazu doprowadzenia do ZK za „nieuiszczenie grzywny w kwocie 350 złotych” .
Nie zostałem wcześniej poinformowany o przymusie zapłacenia „kosztów”.
Sprawdziłem korespondencję od lutego i żadnej informacji na ten temat nie mam. Oprócz tej informacji, iż „do zapłaty pozostają jeszcze koszty w kwocie 350,00 zł ”.
Na szczęście – oczywiście dla mnie, obywatela – nakaz zatrzymania i umieszczenia w ZK na 3,5 dnia ustał w momencie uiszczenia całej kwoty 350 złotych.
Dzięki przychylności lokalnej Policji i telefonowi wykonanemu do Teścia żeby w/w kwotę wpłacił na odpowiednie konto z odpowiednim dopiskiem sygnatury akt. Tylko teściu był w stanie zrobić to na tyle szybko bym nie trafił za kratki, a sam nie mogłem, byłem przecież zatrzymany.
Jak już wspomniałem nie jestem prawnikiem, dlatego zastanawiam się czy „koszty” są grzywną …? Zastanawiam się także dlaczego wtedy odpuściłem ?
Na pierwsze pytanie odpowiedzi nie znajduję…ale się dowiem.
Co do odpuszczenia,hmm, to nie tym razem.
A może jednak jestem "śmieciem", którego można bez poinformowania umieścić w ZK…choćby i na 3,5 dnia.
Na powyższe – skan protokołu zatrzymania
"Rzadko pisze, sporo komentuje. Kocham wolnosc - wydaje mi sie, ze umiem z niej korzystac :) "Moja wolnosc to zaden Twój grzech"