Tajemnicza poprawka w ustawie prawo lotnicze, zgłoszona przez PO w ramach prac komisji infrastruktury spowodowała, że do dziś prokuratura nie może uzyskać materiałów z prac rządowej komisji Jerzego Millera.
30 czerwca 2011 r. trzyosobowa podkomisja komisji infrastruktury zakończyła pracę nad nowelizacją prawa lotniczego.
Ku zaskoczeniu opozycji pod koniec prac nad ustawą PO zgłosiła do własnego projektu aż 160 poprawek. W legislacyjnym tłoku przemycono niegroźnie brzmiący ust.1a art. 134, który jak się później okazało, sparaliżował pracę prokuratury prowadzącej śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej.
Przepis dotyczy "udostępniania śledczym wyników badań przyczyn zaistniałych wypadków i incydentów lotniczych, zebranych podczas prowadzenia badania zdarzenia lotniczego". Podczas nowelizacji dopisano do tego warunek, że badania mogą być przekazane "wyłącznie na potrzeby postępowania przygotowawczego, sądowego lub sądowo-administracyjnego za zgodą sądu".
Poprawka została zgłoszona po 10 kwietnia 2010 r., a jej autorem był poseł PO.Konsekwencją zmiany jest fakt, że choć prokuratorzy zwrócili się o to już ponad rok temu, komisja Millera do dziś nie przekazała Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wszystkich materiałów prac.
http://fakty.interia.pl/prasa/w_kraju/news/po-utrudnila-prace-prokuraturze,1838146
I tu wydaje się jest właśnie wspaniała okazja, aby wykorzystać wiedzę i umiejętności bardzo znanego ostatnio agenta działającego w branży lotniczej o pseudonimie Józef Bąk.
Nie takie rzeczy, także objęte klauzulą poufne, przekazywał agent Bąk osobom nieuprawnionym, a cóż dopiero, jeśli chodzi o prokuraturę i w dodatku wojskową. Koszty "załatwienia" odpowiednich dokumentów nie powinny być wysokie (około 6 tysięcy brutto), a jak wiemy sam Józef Bąk nie musi obawiać się jakiejkolwiek odpowiedzialności z tego tytułu, bo jego powszechny system zakazów i nakazów nie obowiązuje.
W ten sposób śledztwo nareszcie ruszy z kopyta.
Prywatny przedsiebiorca z filozoficznym nastawieniem do zycia.