Po Smoleńsku była wielka kampania dezinformacyjna, to samo mamy po lądowaniu Wrony na Okęciu.
Wygląda na to, że komuś bardzo zależało żeby z awaryjnego lądowania robić sukces choć rzeczy samej może to być porażka. Okazuje się, że o usterce samolotu podobno wiadomo było już 30 minut po starcie. Nie ujmując umiejętnościom lotniczych kapitanowi samolotu, zachodzi pytanie o zasadność samego dalszego lotu nad wody Atlantyku z niesprawnym samolotem, skoro można było tak samo awaryjnie lądować w Newark?
Dlaczego pilot zdecydował się podjąć ryzyko, skąd miał pewność że awaria podwozia nie jest spowodowana czymś większym co może zaburzyć sam lot? Co gdyby musiał lądować gdzieś na wodach Atlantyku?
Póki co, nikt głośno w mediach wiodącego nurtu tego pytania nie zadaje, zamiast małyszomanii mamy wronomanię, igrzyska, wino i śpiew.
Gdy zdecyduje sie na nowy portal blogerski, podam tutaj linka do swojego nowego bloga. Póki co mozna mnie czytac i ogladac moje materialy tutaj: http://www.youtube.com/user/ewidentnyoszust https://www.facebook.com/EwidentnyOszust