Jerzy Owsiak aż prosi się z baśki.

Celebryta wodzirej widocznie uznał, że za mało o nim w mediach.

  Zaatakował więc tym razem Rzecznika Praw Dziecka (widocznie jest takie przyzwolenie, inaczej by się nie odważył) za pozostawienie na chwilę na lotnisku dziecka bez opieki. Nie że było głodne, obdarte, zaniedbane, jakich w Polsce jest tysiące, a ostatnio jakby więcej, choć jak wszyscy pamiętamy z niedawnych obietnic Tuska miało być mniej. Nie, że to dziecko owego rzecznika. Nawet rodzice chcieli wziąć je na drogą wycieczkę, ale z przyczyn obiektywnych nie mogli.
Więc o co chodzi?
Czyżby Jurkowi, jak się każe nazywać, zaczynało doskwierać zapomnienie? A może to taka akcja wyprzedzająca, aby przykryć kłopoty w koalicji?
W końcu już raz pognał z ratunkiem podczas wyborów prezydenckich.

 
   Wielkiemu, próżnemu Jurkowi w różowych portkach i okularach chcę przypomnieć, że to nie kto inny, tylko on od dwudziestu lat powtarza hasło "róbta co chceta" i właśnie rodzicami zostaje pokolenie tych, co od małego słuchali tego hasła stosując się do jego przesłania.
Więc jak to jest, do którego roku życia ono obowiązuje?

    Zaraz pojawią się głosy, że atakuje się Owsiaka , a przecież on sam pcha się na scenę. Że tyle dobrego zrobił dla dzieci. To przecież tylko zwykły chwyt marketingowy, gdyby zbierał dla leniwych pijaczków, to nikt nie dałby mu kasy, a od pomocy szpitalom jest państwo i nasze podatki.
Z tego wszystkiego skończyły mu się pomysły na co zbierać i zaczyna je już dublować, więc podpowiadam, w tym roku można zorganizować zbiórkę dla dzieci pozostawionych na lotniskach przez niedobrych rodziców.
Oby się tylko nie okazało, że ci rodzice, to jedno z pierwszych pokoleń wychowanków Jurka Owsiaka, którzy na poważnie wzieli jego hasło.

  A tak przy okazji, biznes okołoorkiestrowy dobrze się kręci ku zadowoleniu swego dyrygenta:

http://praca.wp.pl/title,Ile-zarabia-Owsiak,wid,14160182,wiadomosc.html