Media usilnie starają się nadać mu cechy nowego kultu – jak wiadomo sukcesów nigdy za wiele a i ojców sukcesu szybko znajdzie się sporo. Nie można też lekceważyć potencjału atrakcyjnego tematu zastepczego.
Włączam się więc i ja twórczo w nowe zjawisko kulturowe jakim jest JERZOMANIA. Zrobię to jednak nieco przekornie.
Jeżyk czyli uszczęśliwianie na siłę.
Pewnego razu jeżyk,
Maleńki, kolczasty zwierzyk,
Na spacer ruszył po parku!
Ach, co też mu odda w podarku
Natura łaskawa i szczodra?
Czy będzie to liszka modra?
Ślimak, żuczek, dżdżownica ?
Radosne jeżyka lica,
I węszy nosek ciekawy
Za kąskiem tłuściutkim wśród trawy.
Radosny i pełen zachwytu,
nad łąką kwiecistą w przepychu,
przebierał raźno nóżkami
gdy swymi podążał ścieżkami.
Wtem dzieci jeżyka spotkały!
Ach jaki słodziutki – wołały!
Więc zaraz, z dobrego serduszka,
na grzbiet mu nałóżmy jabłuszka!
Że w parku jabłka nie rosną,
w dodatku było to wiosną
To w sklepie trzy jabłka kupiły,
jeżowi na kolce nabiły.
A potem z uczynku dumne,
w mniemaniu swym dobre, rozumne,
rozeszły się dzieci do domu.
Nie przyszło do głowy nikomu,
że jeż na innej jest diecie
i jabłek nie lubi. Nie wiecie?!
Trzy ciężkie na plecach owoce
To ponad jeżyka moce.
Chciał zrzucić te jabłka od razu
Lecz nie mógł się pozbyć bagażu.
Choć wiercił się, sapał i fukał,
Daremnie sposobów szukał
By zrzucić niechciane prezenty,
Nareszcie wlazł między pręty
Gęsto rosnącej leszczyny
A później w ostre maliny.
Tam w końcu zrzucił ładunek
I skończył się jeża frasunek.
Refleksja natychmiast się budzi
Z nadzieją, że trafi do ludzi:
– Uszczęśliwianie na siłę
nieczęsto jest mądre i miłe
a przynieść może kłopoty
dla uszczęśliwianej istoty.