Zostało jeszcze parę miejsc w autobusie, którym w nocy z 16 na 17 marca wyruszymy do litewskiej stolicy.
Powstaje pytanie – po co jechać do Wilna? Odpowiedź najprostsza – bo to piękne miasto o wspaniałej historii, pełne zabytków i dzieł kultury. Bo to sanktuarium w Ostrej Bramie, to wreszcie kawał historii, która splata Polaków i Litwinów od XIV wieku. Ale nie tylko.
Związek pomiędzy naszymi narodami zaowocował powstaniem państwa, które przez kilka stuleci należało do największych i najznaczniejszych w Europie, a w wieku XVI było realnym, europejskim mocarstwem. Rzeczpospolita Obojga Narodów, bo tak nazywało się to państwo, została wymazana z mapy kontynentu pod koniec XVIII wieku. Rozkład wewnętrzny I Rzeczpospolitej zachęcił trzech sąsiadów do jej unicestwienia – do rozbiorów.
Moment zniszczenia wspólnego państwa, to również czas, w którym zaczęły się rozchodzić drogi Polaków i Litwinów. Gdy w drugiej połowie XIX wieku powstawały nowoczesne ruchy narodowe, doszło do pierwszych starć i nieporozumień, które zaowowały głębokim konfliktem po I wojnie światowej. Zasadniczą rolę w tym konflikcie odgrywało Wilno i rejon wileński, w którym większość mieszkańców stanowili Polscy.
Również i dziś, 20 lat po upadku komunizmu, dalej mamy do czynienia z problemami na tle narodowościowym w Wilnie i rejonie wileńskim. Miejscowi Polacy doświadczają różnego rodzaju przejawów dyskryminacji, począwszy od kwestii oświaty, aż po zwrot zagrabionego przez komunistów majątku.
17 marca odbędzie się wiec komitetów strajkowych szkół polskich, które protestują przeciwko niesprawiedliwej ustawie oświatowej. Zdecydowaliśmy kilka tygodni temu w gronie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, że zorganizujemy w tym dniu wyjazd do Wilna, by wesprzeć naszych rodaków.
W międzyczasie niektóre media na Litwie, opierając sie na zakłamanym obrazie wydarzeń z 11 listopada, kreowanym przez mainstremowe stacje w Polsce, zdołały odtrąbić naszą skromną inicjatywę jako "najazd zadymiarzy". Straszą swoich obywateli – zarówno Litwinów, jak i Polaków, zapowiedziami niebywałych ekscesów.
Powstało pytanie – czy w tej sytuacji jechać do Wilna mimo wszystko? I odpowiedź – jechać.
Jedziemy, żeby dać naszym rodakom na Litwie poczucie, że się od nich nie odwracamy, że nie pozostają osamotnieni – a przyznajmy, że w ciągu minionego dwudziestolecia mogli mieć często takie wrażenie.
Jedziemy, żeby zadać kłam propagandzie obecnej tak w Polsce, jak i na Litwie, że problemami Polaków na Wileńszczyznie zajmują się wyłącznie "oszołomy", dyszące z nienawiści do innych narodów.
Jedziemy wreszcie, żeby wyciągnąć rękę do Litwinów; żeby powiedzieć im: możemy normalnie razem żyć, tak w Polsce, jak i na Litwie, pod warunkiem jednak, że będziemy nawzajem szanowali swoją tożsamość i swoje prawa.
Wraz z nami będzie jechało troje dziennikarzy, w tym jeden z litewskiej gazety. Będzie kamera, która pokaże jakimi jesteśmy ludźmi, co tak naprawdę myślimy, czego chcemy. Być może ktoś napisze, że bujam w obłokach, ale ciągle wierzę, że Polacy i Litwini to bracia. Każdy zaś wie, że spory w rodzinie potrafią należeć do najbardziej zaciętych, najbardziej bolesnych. Tego właśnie dziś doświadczamy we wzajemnych relacjach. Wierzę, że to może się zmienić, pod warnukiem, że będziemy nawzajem szanowali swoją tożsamość narodową i prawo do jej kultywowania.
Zostało jeszcze parę miejsc w autobusie – wyjeżdżamy z piątku na sobotę, powrót w niedzielę. Zapraszam każdego, kto w tą szczególną podróż chciałby się z nami wybrać!
Szczegóły na profilu facebookowym: https://www.facebook.com/events/385921941425071/