Kiedy bezczynność owa przekracza granice śmieszności
Siadam przy porannej kawie leżą gazety lub czasopisma jak kto woli – ja wolę kawę gazety i czasopisma. Czytam, znaczy się popijam małymi łyczkami poranną kawę z ulubionego kubka i zerkam okiem na gazety lub czasopisma jak ktoś by wolał – ja wolą czasopisma i potem gazety, na samym szarym końcu zostawiam telewizję.
Jeśli już zahaczyłem temat telewizji, to tylko słów zaledwie kilka – mniej niż kropel w małym łyczku mojej ulubionej kawy, którą, że tak powiem, w międzyczasie kulturalnie siorbnąłem dla złapania równowagi w porannym przebudzaniu i dla uczty kubkom smakowym i zmysłom, które pędzą gdzieś tam w migdałowate ciało, by donieść – rozkosz.
Powtarzam – r o z k o s z , nie rokosz.
Telewizja, choć kolorowa, to i tak nie ma nic w swojej ofercie dla mnie: nawet nie interesują mnie panie (panowie wcale) w prognozie pogody – jeśli zechcę to sobie posłucham w radiu w samo południe jak zapodadzą stan wody na: Wiśle, Odrze, Sanie, Bugu i Widawie, lub wyjrzę przez okno, rękę wystawię, albo posłucham swego romantyzmu, który strzyka sobie w stawach przy każdym wahnięciu kursu na barometrze.
Ale nie o pogodzie chciałem, tylko o porannej prasie lub – no dobrze, już każdy wie, co mam na myśli (w tym popieprzonym kraju, kuźwa, każdy wie, co ktoś ma na myśli, nawet kiedy nie żyje ów ktoś, to ci, co wiedzą lepiej, i wszystko, są pewni, że nieżywy poparłby ich idę, za nią dałby się pokrajać lub pójść na piwo, aby wygłosić pean na cześć ukonstytuowanej prawem głupoty) więc przejdę dalej, do czasopism.
– Był pan kiedyś w Nicei?
– Nigdy
– To co pan pierdoli?
W tym kraju już przed Jego* śmiercią było ciulowo, po śmierci jeszcze bardziej się zamgliło i zrobiło się mętnie – zresztą jak może być inaczej skoro tym krajem (strefa buforowa między Rosją a Niemcami) od pokoleń rządzą męty właśnie.
– Strasznie nudno.
– Zabijmy Gomułkę.
– To wtedy przyjdzie jakiś Moczar.
– No i właśnie, będzie rozrywka
Gomułki i Moczara jakiś czas już nie ma Gierka też – został staruszek generał w okularach i Kiszczak, który za mordę trzyma towarzystwo od lewa do prawa strasząc ujawnieniem kwitów z pękatej biblioteki.
I tak sobie myślę, kończąc dopijać tę swoją poranną kawę małymi łyczkami (chyba zaparzę sobie zaraz drugą) i zerkając na czasopismo, z którego prowokacyjnie mruga do mnie tytuł Bohater republiki – Dziecko boomu, że czas to byłby już najwyższy, i odpowiednia na to pora, aby w końcu zszedł ów pan, który na sumieniu ma tysiące ofiar.
Niech w końcu mury runą, niech nowy powstanie świat, nich legną w ruinach mity, niech zgniją za kratami sprzedajne kurwy, którym okrągły stół nietykalność przysiągł.
Nie ma Gomułki nie ma Moczara – jest Jaruzelski i Kiszczak i ich spadkobiercy od lewa do prawa: kreatury udające ladies &dżentelmen…
A może Kiszczaka też napadną „w celach rabunkowych” oczywiście „nieznani sprawcy”, aby zapewnić constans tym, którzy siedzą w sejmowych ławach i na rządowych stolcach?
To by dopiero było, to byłoby prawie tak mocne jak zamach na prezydenta pod Smoleńskiem!
Ja (jednakże) optuję za wersją pierwszą – niech się w końcu szambo wyleje!
Nich każdy, kto dotąd głosował na zdrajców i idiotów, sam nim będąc, ujrzy wreszcie na własne oczy, że szambo to nie perfumeria, że gówno zawinięte w kolorowy papierek będzie nadal tylko gównem tyle, że w kolorowym papierku.
Wersja druga – ubiegłej nocy nieznani sprawcy napadli na dom generała Kiszczaka, zabili go okradli i uciekli – jest o tyle niebezpieczna, że dawałaby możliwość szambu robienia za perfumerię przez, co najmniej, kolejne ćwierć wieku.
Wtedy zostałoby jedno – depesza do Jarosława Kaczyńskiego: „Żadnych reform. Jedyne wyjście to trzydniowa, wygrana wojna atomowa”.
Myślę, że ludzi inteligentnych nie trzeba specjalnie wprowadzać w klimat zaczerpniętych z literatury cytatów. Tym, którzy się nie „zderzyli z tematem” – polecam owe zderzenie. Zapewniam – Warto.
Tymczasem popijam drugą kawę; tym razem czytam gazetę lub inne czasopismo o nocnej akcji – w okolicy rozszczekały się psy. Jeden z radiowozów zamknął wjazd od ulicy Krańcowej, drugi od Piaskowej. Trzy land rovery antyterrorystów, wyposażone we wzmocnione zderzaki, podjechały pod dom(…).
Jednak ta lektura nie jest tak zajmująca. W akcji w Magdalence dupy dało kilka osób, w tym eksperci: Petelicki, Polko, Kulczyński i Misztal, dla których śmierć czterech komandosów to: profesjonalizm planowania i dowodzenia operacją, oraz odwaga, determinacja i poświecenie biorących udział w szturmie policjantów, zasługujące na najwyższe uznanie.
____________________________________________
PS
W sprawie Adriana utknąłem na martwym polu – długi weekend. Od poniedziałku wyjazdy, urzędy, pisma i opłaty – tutaj nie ma zmiłuj!
Zatem polecam(y) się pamięci dobrym sercom i szczodrym…
Konto Deutsche Bank PBC S.A.
PL 27 1910 1048 2944 0414 3990 0001
Dla Adriana