Jedwabne
02/09/2011
405 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Nieznani sprawcy zbeszcześcili „w Jedwabnem (Podlaskie) pomnik upamiętniający mord dokonany 70 lat temu na Żydach przez ich polskich sąsiadów”, podaje onet*. O tym, że to nie „polscy sąsiedzi” byli sprawcami aktu barbarzyństwa, wie każdy.
Wobec przestępcy cywilizowany świat przyjmuje domniemanie niewinności aż do prawomocnego wyroku. Nowe Oświecenie każe jednak oskarżonemu udowodnić, że jest niewinny. Tym samym wracamy do okresu barbarzyństwa. Za morderców z Jedwabnego uważa się Polaków. W ich sprawie wyrok wydano bez procesu*.
In dubio pro reo
(zasada domniemania niewinności) nie ma zastosowania tam, gdzie potrzebny jest sprawca, bo taka jest wola polityczna. To rzuca cień na shańbiony pomnik w Jedwabnem. Co więcej – beszcześci ofiary zbrodni, zasługujące na traktowanie zgodnie z Prawdą. Wyrządza im krzywdę. Zakłóca wieczny odpoczynek. „Szef MSZ
Radosław Sikorski
wyraził głębokie ubolewanie i jednoznacznie potępił "przestępczą, obcą polskiej tradycji działania" – profanację pomnika upamiętniającego mord na ludności żydowskiej w 1941 roku w Jedwabnem”, donosi onet. Tak, Sikorski ma rację. Ale obce „polskiej tradycji działania” jest przepraszanie w imieniu narodu za
cudze grzechy*
w oparciu o powieść kontrowersyjnego pisarza, jakim jest Gross. Odnoszę wrażenie, że enuncjacje Grossa niebawem podniesione będą do rangi prawdy absolutnej, której negacja będzie zakazana. Znamy takie ideologiczne przepisy prawa z mrocznego średniowiecza. Działania Grosa reanimują zapomniany
antysemityzm
i wywołują chore emocje. Być może to on sprowokował środowe przestępstwo; tym łatwiej, że Polska ani nie prowadzi polityki historycznej, ani nie wychowuje młodzieży. To rząd p. Tuska odpowiada za bazgroły na tym pomniku. Przez zaniechanie społecznej edukacji. Na tym pomniku winien pojawić się wreszcie
napis
wskazujący jednoznacznie znanego sprawcę zbrodni w Jedwabnem. Czy to się podoba p. ambasadorowi Izraela, czy nie. Powstaje wrażenie, że w całej sprawie chodzi o obarczenie odpowiedzialnością za niepopełnioną zbrodnię Polaków w celu przygotwania przyszłych roszczeń odszkodowawczych. A to jest hucpa.
Post scriptum: nt mordu w Jedwabnem jest spora literatura przedmiotu, obalająca twierdzenia amerykańskiego powieściopisarza polsko-żydowskiego pochodzenia. Jeśli Gross utrzymuje, że w Jedwabnem zginęło „z rąk sąsiadów” 1600 osób, to znaczy, że musiano ofiary zwozić z innych miejsc, bo wg NKWD podczas rosyjskiej okupacji Jedwabnego w roku 1940 mieszkało tam 562 Zydów. A to wyklucza miejscowych Polaków z grona podejrzanych. Może to był powód, że od obchodów 10. rocznicy wzniesienia pomnika mieszkańcy Jedwabnego trzymali się zdala.
Zbrodnia w Jedwabnym mogła się natomiast spotkać z schadenfreude ze strony miejscowych Polaków, ofiar żydowkich kolaborantów podczas sowieckiej okupacji. Symbolem jest tutaj Brzostowica Mała.
Nie będę powracał tu do mordów żydowskich na Polakach. Było ich wiele i składają się one na Pożogę – ludobójstwo na narodzie polskim, trwającym od 1917 do 1956 roku. Ale tak, jak nie zgadzam się na to, by w moim imieniu przepraszano „za Jedwabne”, jak samo nie zgadzam się na bezczeszczenie pomników w moim imieniu. Mam nadzieję, że policji uda się ustalić sprawców. I że poznamy motywy ich działania. I że zostaną ukarani. Oczywiście, jeśli była to zamierzona prowokacja, dla rozprawy w wyimaginowanymi „neofaszystami” przed jesiennymi wyborami, to nie dowiemy się niczego.
* podkr. moje
* mistrzem w przepraszaniu ZSSR za wyimaginowane przestępstwa był PRL.
O Pożodze pisałem m. in. tu:
Wydaje się, że gdyby ktoś przeżył tę zbrodnię, to nie udałoby się jej przypisać Polakom. Ciekawe, jak podobna jest ona do niemieckiego pogromu w Krasnosielcu – też zaraz po wkroczeniu na terytorium wroga.
Ciekawy tekst: