Ledwo ogarnąłem swoją dzieciarnię wczoraj wieczorem (wiek 4 lata i 6 tygodni), ledwo zdążyłem wrócić z Kościoła, ledwo coś tam zrobiłem a wybiła już 21.00.
Postanowiłem więc zajrzeć do Internetu, bo cały dzień nie było na to zwyczajnie czasu, a telewizyjnych relacji z obchodów oglądałem w sumie z 30 minut.
Coż więc zobaczyłem? Na stronie niezawodnej "Gazety Wyborczej" stara śpiewka – Jarosław Kaczyński znów dzieli. Wiadomo, skoro dzieli to znaczy, że zły. Bo dobrze dzielić może tylko środowisko związane z Agorą.
Gdy Władysław Bartoszewski podzielił społeczeństwo na "bydło" i "niebydło’ to był to podział właściwy.
Gdy Adam Michnik podzielił Polaków na tych co chcą "krwi generała’ i na tych co mu wspaniałomyślnie wybaczają (choć ten wcale skruchy nie poczuł i zdaje się niczego nie żałuję), to było to ze wszechmiar uzasadnione.
Gdy Donald Tusk podzielił Polaków na tych "z NRD" i tych z "RFN" to był to podział jak najbardziej zasadny.
Gdy Donald Tusk postanowił podzielić rodziny smoleńskie na "lepsze" i "gorsze" (te gorsze to te, które nie wierzą, w zapewnienia premiera jak np. pani Kochanowska), to jest to podział jak zawsze oddający rzeczywistość.
Gdy TVN, "Wyborcza’, "Polityka’ dzieli ekspertów ws. katastrofy na tych "właściwych", którzy w ciemno biorą to co mówią Ruscy i na tych "spiskowych" (czyli tych co w Ruskie "dowody" nie wierzą i bo sami Ruscy udowodniają, że wierzyć im nie warto a domagają się po prostu rzetelnego dochodzenia i pracy na oryginałach) to jest to jak zwykle podział uzasadniony.
Gdy Donald Tusk podzielił obchody w Katyniu w 2010 roku, bo wolał obchodzić rocznicę uroczystości zbrodni katyńskiej z byłym KGB-istą (któremu ten teatr był chwilowo potrzebny), niż z demokratycznie wybranym Prezydentem własnego kraju, to był to podział – choć tragiczny w skutkach – ale zapewne politycznie uzasadniony (bo pierestrojka, głasnost, pojednanie z czekistami itp.)
***
Jeśli więc "Wyborcza" pisze, że:
Kaczyński dzieli albo
Kaczyński znów przegrał albo
Kaczyński się skończył albo
Kaczyński oszalał…
bo nie chce obchodzić rocznicy z Arabskim, Klichem, Tuskiem czy Komorowskim to ja się tylko cieszę.
Gdyby pan Tusk był byłym premierem (bo poddał się do dymisji i występował jako osoba prywatna – poseł, który nie boi się wziąć odpowiedzialności), pan Klich występował jako były minister a pan Arabski jako były szef Kancelarii – to być może sytuacja wyglądała by inaczej.
A tak pozostaje powiedzieć: Kaczyński dzieli? Hurra!
"Z zawodu analityk, milosnik historii, modelarz, dzialacz i moderator ruchu konsumenckiego "nabiciwmbank.pl"