Decyzja rządu Shinzo Abe jest w oczywisty sposób podyktowana konfliktem amerykańsko-chińskim dotyczącym Morza Południowochińskiego. Do akwenu, będącego jednocześnie kluczowym szlakiem handlowym, rości sobie prawo kilka państw – Chiny, Tajwan, Brunei, Malezja, Wietnam i Filipiny. Chiny budują tam sztuczne wyspy oraz bazę wojskową, a teren w promieniu 12 mil od obiektów uważają za swoje terytorium. Takiej polityce stanowczo sprzeciwiają się Stany Zjednoczone, powołując się na prawo międzynarodowe, według którego nie można w ten sposób wyznaczać granicy kraju. Napięcie na linii Pekin-Waszyngton rośnie, na Morzu Południowochińskim niezapowiedziane pojawiają się amerykańskie okręty wojskowe. Zmiana polityki Japonii, jednego z bardziej znaczących sojuszników USA w regionie, ma dla tych napięć duże znaczenie.
Premier Abe nie miał i nie ma wystarczającej większości w parlamencie, żeby dokonać zmiany konstytucji, postanowił ją więc “zreinterpretować”. Decyzja ta nie cieszy się poparciem japońskiego społeczeństwa. W ubiegłym roku, kiedy Sejm przyjął nowe przepisy, dochodziło do wielotysięcznych protestów a nawet jednej próby samospalenia. We wtorek na ulice Tokio i innych miast wyszły setki demonstrantów, jednak prawo weszło w życie. Od wczoraj, po 69 latach od przyjęcia pacyfistycznej konstytucji, Japonia może brać udział w działaniach wojennych.
Autorstwo: JS
Źródło: Strajk.eu
Jeden komentarz