Globalnie i Lokalnie
Like

JAKIE PRAWO, TAKI KRAJ – Z PRAWA NA LEWO

12/03/2016
724 Wyświetlenia
0 Komentarze
73 minut czytania
JAKIE PRAWO, TAKI KRAJ – Z PRAWA NA LEWO

Prawo, ze względu na wieloznaczność pojmowania, w tym różnice światopoglądowe wydających o nim opinie, jest pojęciem wyjątkowo trudnym do zdefiniowania. Prawo, a ściślej prawo w ujęciu przedmiotowym – system norm prawnych, czyli ogólnych, abstrakcyjnych i jednoznacznych dyrektyw postępowania, które powstały w związku z istnieniem i funkcjonowaniem państwa lub innego uporządkowanego organizmu społecznego, ustanowione lub uznane przez właściwe organy władzy odpowiednio publicznej lub społecznej i przez te organy stosowane, w tym z użyciem przymusu. W Polsce istnieje upolitycznienie prawa, co uważa się za niedopuszczalne. Przykładem upolitycznienia prawa w Polsce jest poprawność polityczna Trybunału Konstytucyjnego z jego prezesem prof. Andrzejem Rzeplińskim, pragnącym być nad władzą, przy trójpodziale władzy.

0


JAKIE PRAWO TAKI KRAJ
Z PRAWA NA LEWO

 

Oczywistym celem upolitycznionego Trybunału Konstytucyjnego, opozycji parlamentarnej i poza parlamentarnej jest obalenie rządu Beaty Szydło i stwarzanie atmosfery absolutnego niekonstytucyjnego bezprawia rządzących. W tej atmosferze blokowany jest każdy rządowy krok wprowadzenia tak koniecznych reform po ośmioletnich rządach  aferzystów PO – ZSL(PSL), przy pomocy banksterskiej Nowoczesnej, wspieranej przez łżemedia mozolące się by chłoptysia noszącego onegdaj teczkę anty Polaka Leszka Balcerowicza wykreować na głównego opozycjonistę i po zamierzonym obaleniu prezydenta Andrzeja Dudy i rządu Beaty Szydło wykreować na premiera lub prezydenta. Po przeciekach „wyroku” TK i „opinii” Komisji Weneckiej, tzw. Komitet Obrony Demokracji z tow. Mateuszem Kijowskim, Szetyną i przedstawicielami PSL przygotowują krwawy zamach stanu, mający na celu odzyskanie władzy przez pospolitych aferzystów, bandziorów gangsterskich, korupcyjnych i malwersantów społecznego mienia. Szetyna wygraża, iż wyprowadzi miliony na ulice. Władzę ma objąć wojsko – takie są pogróżki przygotowywanej wojny domowej. Ma się też polać krew na polskim majdanie, straszy Jerzy Stępień b. prezes TK.

 

UNIA EUROPEJSKA JAK III RZESZA

 

Przyzwolenia na upolityczniony wymiar sprawiedliwości absolutnie być nie może.

Do ataku na polską rację stanu bezpardonowo włączyła się Unia Europejska, jak uprzednio III Rzesza. W tym ataku brylują polscy parlamentarzyści Donald Tusk, czy Elżbieta Bieńkowska.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego niemiecki Żyd socjaldemokrata Martin Schulz ogłosił „polski zamach stanu”. Wtórują mu media niemieckie, amerykańskie i inne zagraniczne. Zlewicowany do szpiku kości Zachód, nie od dziś rozrywany bombami islamskich terrorystów ( i skażony podobnym duchem zachodni Kościół) największe zagrożenie widzi w chrześcijańskim funadamentaliźmie.

Lewakom zachodnim i lewicującej Unii Europejskiej nie podoba się publiczny chrześcijański mocny głos prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej dr Andrzeja Dudy. Nie ulega wątpliwości, iż 4 marca 2016 roku  nastąpił zamach na głowę państwa polskiego. Po udanym zamachu kodowcom udałoby się odzyskać władzę z Petru lub Szetyną prezydentem RP. Takie były zamierzenia a priori. Podobnie jak zamach stanu przygotował Bronisław Komorowski po oczywiście uprzednio zaplanowanej zbrodni smoleńskiej.

Przyglądając się bardziej szczegółowo polityce prowadzonej przez III Rzeszę, wyraźnie dostrzegamy znaczne podobieństwa do rozwiązań serwowanych przez Unię Europejską i rodzimą lewicę.

 

GRUBA KRESKA TADEUSZA MAZOWIECKIEGO

 

Po 4 czerwca 1989 roku Tadeusz Mazowiecki ogłosił słynną „grubą kreskę”, która praktycznie uniemożliwiła ściganie zbrodniarzy komunistycznych – „ludzi honoru” i ich tajnych współpracowników. Wobec takich decyzji, popartych dodatkowo brakiem dekomunizacji i lustracji elita intelektualna w Polsce przesiąknięta jest agenturą, np. dwudziestu pięciu tajnych współpracowników na UJ odkrytych przez dr Barbarę Nowak. W tym miejscu ze smutkiem potwierdzam, iż dr Barbara Nowak zmarła ( 08 stycznia 2013 roku).Rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Ceynowa i prof. Józef Włodarski – dziekan wydziału filologiczno-historycznego gdańskiej uczelni współpracowali z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa. Obaj profesorowie byli organizatorami antylustracyjnego buntu na polskich uczelniach. Włodarski wraz z Ceynową inicjowali uchwalenie przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich stanowiska potępiającego lustrację na polskich uniwersytetach. Prof. Ceynowa jest twórcą tzw. ” antylustracyjnego fortelu akademickiego”. Polegał on na tym, że profesorowie objęci lustracją na własną prośbę byli przenoszeni na funkcję asystentów, którzy nie podlegali lustracji. Jeden z najwybitniejszych polskich historyków prof. Andrzej Garlicki TW „Pedagog” pracujący na wydziale historii Uniwersytetu Warszawskiego był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL , zaś na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu z SB współpracowało co najmniej 25 naukowców. Inną sprawą jest lekceważenie istniejącego prawa wobec obowiązującej rzymskiej zasady prawnej – Dura lex sed lex ( łac. Twarde prawo, ale prawo ) i ignorowanie prawa, niekiedy w sposób wulgarny, np. prof. Jan Turulski napisał na oświadczeniu lustracyjnym „całujcie mnie w dupę pajace” , czy prof. Bronisław Geremek, szkalujący nasz kraj poza jego granicami, który w wywiadzie udzielonym polskiej dziennikarce i pisarce pochodzenia żydowskiego Hannie Krall w „Polityce” powiedział „…Polacy? Ja ich nienawidzę !”.
http://www.rodaknet.com/rp_art_3275_czytelnia_lysiak_tasmy_geremka.htm

Hanna Krall została przez Polaków ocalona w czasie transportu do getta. Dzięki Polakom zdobyła „aryjskie papiery” i ukrywała się do końca wojny u Polaków udzielających jej schronienia. W latach 1969 – 1981 pracowała w „Polityce”, której była korespondentem w ZSRS w latach 1966 – 1969. Na początku lat 90. szkoliła reporterów w „Gazecie Wyborczej”.
Kto pierwszy posłużył się nazwą Gestapo?

Hans Berndt Gisevius, niedoszły szef tego urzędu w Prusach twierdzi, że uczynił to na początku lat trzydziestych urzędnik pocztowy w Berlinie.
W celu ułatwienia sobie pracy nad korespondencją służbową dokonał praktycznego skrótu nazwy Ge / heime / Sta / ats / po / lizei – Tajnej Policji Państwowej.
Nikt wtedy zapewne nie przeczuwał, że formacja ta ogarnie wkrótce Europę i stanie się najostrzejszym narzędziem niemieckiego ludobójstwa, a Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze, osądzający po wojnie niemieckich paladynów, uzna Gestapo za organizację zbrodniczą, rejestr jego zbrodni zaś określi słowami: „wygląda tak, jakby układała go ręka szatana”.
Kiedy Gestapo powstawało, członkowie NSDAP sięgali już po władzę, wkraczali na arenę dziejową Niemiec, swej „tysiącletniej Rzeszy”. Ale historia NSDAP zaczęła się już o wiele wcześniej, wraz z powstaniem partii w 1919 roku, aby poprzez walkę, euforię zwycięstwa, zakończyć się klęską.
I była równocześnie historią działalności jednego człowieka – Adolfa Hitlera. Był on Niemcem austriackim, człowiekiem pozbawionym perspektyw życiowych, jakby z marginesu społecznego – bez wykształcenia, majątku, na dodatek nie w pełni wiadomego pochodzenia.
Jego ojciec Alois urodził się mianowicie jako nieślubne dziecko Marii Schicklgruber, która pracowała wówczas w domu wiedeńskiego Żyda Frankenbergera. Kim zatem naprawdę był dziadek Adolfa Hitlera?
Nazwisko: Hitler pojawiło się później, kiedy Maria Schiclgruber wyszła za mąż za Johanna Hitlera, który usynowił Aloisa. Alois Hitler dorósł, ożenił się i spłodził syna Adolfa. Człowieka, który miał wstrząsnąć światem.
1 września 1939 roku armia Hitlera napadła na Polskę, a 12 października tegoż roku Hitler dokonał ostatecznego unicestwienia państwa polskiego, podpisując dekret o utworzeniu Generalnego Gubernatorstwa, który wszedł w życie 26 tego miesiąca.
Gubernatorem generalnym uczynił Hansa Franka. Frank był towarzyszem partyjnym Hitlera już w latach dwudziestych w Monachium. Szczycił się zawsze tymi swoimi związkami z Führerem. Równocześnie był człowiekiem wykształconym, doktorem praw i w latach poprzedzających zdobycie władzy przez NSDAP bronił wodza i jego Parteigenossen przed trybunałem sprawiedliwości. Potem w nagrodę piastował wiele wysokich stanowisk – ministra sprawiedliwości Bawarii, Reichsleitera NSDAP, ministra Rzeszy i posła do Reichstagu.
W czerwcu 1934 roku założył w Monachium Akademię Prawa Niemieckiego ( Akademie fur deutsches Recht ) – placówkę naukową pracującą nad ukształtowaniem niemieckiego prawa zgodnie ze światopoglądem narodowo-socjalistycznym – i został jej prezydentem. Przyjeżdżał więc do Krakowa człowiek odpowiadający w pewnym sensie naukowej randze miasta, a także ktoś już tu znany.
Zadaniem Akademii Prawa Niemieckiego, której prezesem pozostawał do 1941 roku, było opracowanie podstaw hitlerowskiego ustroju prawnego – Frank oparł go na niedemokratycznej zasadzie wodzostwa (niem. Führerprinzip), która zapewniając Hitlerowi dominującą pozycję w systemie prawnym państwa niemieckiego, faktycznie potwierdzała totalitarny system sprawowania władzy w III Rzeszy.
W uznaniu zasług za dokonania na polu unifikacji prawa, Hitler powołał Franka w grudniu 1934 r. do gabinetu ministrów Rzeszy w charakterze ministra bez teki, którym Frank pozostawał do 1945 r.
Oto w roku 1936, kiedy Herman Göring polował w puszczy Białowieskiej z prezydentem Ignacym Mościckim, Hans Frank bawił w Warszawie, a potem złożył wizytę w Krakowie. Była ona wyrazem istniejących przedtem kontaktów Franka z tym miastem. Wizyta miała – jak się wydaje – charakter kurtuazyjny; wieczorem po spotkaniu w Uniwersytecie Jagiellońskim odbył się raut z udziałem przedstawicieli nauki i sztuki. Przybyli zaproszeni profesorowie, artyści, muzycy. Frank ściskał dłonie krakowianom i bawił się świetnie. Kiedy o godzinie dwudziestej drugiej trzydzieści raut zakończył się, artystyczne towarzystwo ruszyło „w Polskę” , do „Cyganerii” , zwanej wówczas „Teatralną” na „Dans la brousse” – „Bal w dżungli”. Późną nocą przybył tam i Hans Frank z towarzystwem.

 

PRZODKOWIE ANDRZEJA ZOLLA – FRYDERYK ZOLL (MŁODSZY) – FRYDERYK ZOLL (STARSZY) PROFESOROWIE UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO Z HAŃBĄ W TLE

 

Jeden z profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, Fryderyk Zoll (młodszy) był członkiem korespondentem monachijskiej Akademii Prawa Niemieckiego, wyjeżdżał tam na coroczne sesje naukowe. Prof. Fryderyk Zoll doskonale orientował się w aktualnej sytuacji międzynarodowej i nie miał złudzeń co do ekspansji militarnej hitlerowskich Niemiec i narodowo-socjalistycznych koncepcji prawnych, według których: „wola Führera jest najwyższą ustawą, a Führer najwyższym sędzią”. Poznał je już wcześniej, gdy jako członek Akademii Prawa Niemieckiego uczestniczył w dorocznych hitlerowskich słynnych „JURISTENTAGUNG” – konferencjach i świętach prawniczych (por. –http://palestra.pl/old/index.php?go=artykul&id=1816– „Palestra” miesięcznik adwokatury polskiej).
Zollowie należą w Krakowie do znanej rodziny prawniczej . Fryderyk Zoll / starszy , 1834 – 1917 / był znakomitym znawcą prawa rzymskiego , profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego , członkiem prześwietnej Akademii Umiejętności . Drugi , też Fryderyk zwany młodszym , żył w latach 1865 – 1948 . Był synem Fryderyka starszego, też profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, też członkiem Akademii Umiejętności i w okresie międzywojennym wywarł swoim dorobkiem duży wpływ na ustawodawstwo i orzecznictwo w Polsce.
Fryderyk Zoll /młodszy/ członek Akademii Prawa Niemieckiego, o którym wyżej, jest dziadkiem prof. Andrzeja Zolla, kierownika katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, b. przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego z listy SLD. Był kandydatem Donalda Tuska na stanowisko ministra sprawiedliwości.
W dniu 6 listopada 1939 roku w podstępny sposób organizując rzekomy wykład, Niemcy aresztowali w sali wykładowej „Colegium Novum” 183 profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczo- Hutniczej. Akcja owa opisana została jako „Sonderaction Krakau”.
Profesorów deportowano do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen pod Berlinem. Katastrofalne warunki obozowe, nader skąpe wyżywienie, brak ciepłej odzieży, a także takie formy znęcania się, jak wielogodzinne apele na stojąco przy temperaturze dochodzącej w styczniu 1940 roku do – 25 stopni C w krótkim czasie doprowadziły do wycieńczenia będących często w podeszłym wieku i nienajlepszym stanie zdrowia więźniów. 13 spośród nich – w tym tacy uczeni, jak Stanisław Estreicher, Ignacy Chrzanowski, Leon Sternbach i Michał Siedlecki – do lutego 1940 roku zmarło.
W obozie koncentracyjnym Sachsenhausen profesorów „powitał” komendant tego obozu Rudolf Höss: „wszyscy jesteście gównem Pangermańskiej Rzeszy.
Obóz dla internowanych jest jedną kupą gówna, gdzie wszyscy macie zdechnąć. Jedyną drogą ku wolności jest dla was komin krematorium”.
Prof. Fryderyk Zoll /młodszy/ jako członek Akademii Prawa Niemieckiego po interwencji osobistej Hansa Franka został natychmiast w Krakowie zwolniony.
Sięgnąwszy do rozmowy prof. Andrzeja Zolla w TVP z czasów, gdy lepiej było się chwalić zupełnie innymi koneksjami niż z Hansem Frankiem, mogliśmy się dowiedzieć, że z kolei dziadek Andrzeja Zolla ze strony matki miał udział w uwolnieniu Uljanowa (Włodzimierza Lenina) z austriackiego więzienia. Tak, czy owak, członkowie rodziny prof. Andrzeja Zolla mieli szczęście do możnych, historycznych protektorów.
Fakty dotyczące powołania prof. Andrzeja Zolla przez Kurię Krakowską – kard. Stanisława Dziwisza na kierowanie Fundacją kościelną „Pro Publico Bono” w tym na szefostwo Rady Centrum bł. Jana Pawła II „Nie lękajcie się”, są powszechnie znane. Natomiast mało znane jest uczestnictwo prof. Andrzeja Zolla w loży masońskiej Rotary Club.
Według zapisu dokonanego przez Ludwika Hassa – historyka wolnomularstwa, w jego książce „Wolnomularze polscy w kraju i na świecie 1821 – 1999 słownik biograficzny” /wydawnictwo Rytm Warszawa 1999/ figuruje w liście polskich masonów – Andrzej Zoll – profesor prawa, Kraków (por. http://www.eioba.pl/a/45vz/nazwiska-masonow-polskich
Aby nie stwarzać wątpliwości do intencji prof. Andrzeja Zolla, jak również stosunku Kościoła rzymsko-katolickiego do zrzeszeń wolnomularskich (masońskich), przytaczam tekst deklaracji „Kongresu Doktryny Wiary” z 1983 roku podpisanej przez prefekta kard. Józefa Ratzingera, przyjętej przez papieża bł. Jana Pawła II, ogłoszonej na jego polecenie.
Czytamy w niej :

„„…Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostaje wciąż niezmienna, ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przyjmować Komunii św…”.
Wystąpienia społeczno – polityczne prof . Andrzeja Zolla są ogólnie znane. Przypomnę niektóre z nich: „Niestety Kaczyńscy nastawieni są na budowę państwa opiekuńczego. Totalitaryzm nie zawsze sprowadza się do obozów koncentracyjnych. Państwo opiekuńcze też jest pewną. formą totalitaryzmu”.
„Odnoszę wrażenie, że zbliża się godzina powrotu na scenę polskiej inteligencji”. /”Wodzowie profesorskiej rewolucji” – Paweł Sergiejczyk „Nasza Polska” nr 18 – 19 z dnia 30. 04 – 8. 05. 2007/.

Głośną sprawę bezprecedensowej decyzji sądu o uwięzieniu naczelnego redaktora „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza i jego zastępczyni Katarzyny Hejke w wytoczonym im przez lewacką TVN procesie karnym (o wykazanie przez nich agenta SB Milana Subotica redaktora TVN), prof. Andrzej Zoll komentuje:
„…wolność słowa wymaga też odpowiedzialności za słowo”. ( „Dziennik” 2.11. 2007).
Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego z czasów PRL-u ma swoją niechlubną tradycję.
Po wielkim luminarzu nauk prawniczych prof. Władysławie Wolterze kierownictwo katedry objął Kazimierz Buchała wysoko oceniany w archiwach Służby Bezpieczeństwa – Tajny Współpracownik (TW) o pseudonimie „Magister”, promujący swoich ulubieńców Andrzeja Zolla i Zbigniewa Ćwiąkalskiego, a potępiający Władysława Mąciora pracownika naukowego katedry, znanego opozycjonisty. (por.https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_M%C4%85cior ).
Zapewne w ślad za naukami swojego mistrza Kazimierza Buchały lewicowa spółka Zoll i Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości w gabinecie Donalda Tuska, obecni profesorowie Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, okrzyknęli doradcę ministra Zbigniewa Ziobry, prof. Władysława Mąciora – tajnym współpracownikiem SB /TW/. Przestraszeni publiczną obroną prof. Władysława Mąciora dokonaną przez Zbigniewa Ziobro, szybko wycofali się z oskarżeń, natomiast nie przeprosili wybitnego opozycjonisty i profesora prawa za naruszenie jego dóbr osobistych.
Wydaje się, iż dzisiejsza opiniotwórczość katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego mająca niebagatelny wpływ na stosowanie prawa w Polsce i kształtowanie opinii publicznej, korporacyjność urzędującej palestry, wyrokowanie niepodległych sądów i Trybunału Konstytucyjnego, niekiedy budzące sprzeciw społeczny, ma swoje korzenie w zhańbieniu i zbezczeszczeniu Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w okresie PRL-u.
Oprócz Buchały, Zolla i Ćwiąkalskiego działali tam jeszcze w tym okresie, Marek Waldenberg, kierujący katedrą Podstaw Marksizmu-Leninizmu, sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, piszący prace naukowe o wielkości jakiegoś Karla Kautskiego marksistowskiego sekciarza.
Do pocztu bezprawników tego okresu dołączył prof. Julian Polan – Harashin b. prokurator w Lublinie, ścigający tam żołnierzy AK i NSZ, skąd musiał uciekać, bo Podziemie wydało na niego wyrok śmierci.
Prof. Julian – Polan Harashin, szwagier kardynała Franciszka Macharskiego, jako wiceszef Sądu Wojskowego wydał kilkadziesiąt wyroków śmierci na żołnierzy AK i NSZ. Był najkrwawszym sędzią PRL-u i skorumpowanym łapówkarzem. Jako dziekan studium zaocznego Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego wydał kilkaset „łapówkarskich” dyplomów magistrów praw.
Gdy jeden z dyplomowanych partyjnych i ubeckich „magistrów” skompromitował się swoją „prawniczą wiedzą” i sprawa nabrała rozgłosu prof. Julian Polan – Harashin podpalił dokumenty w dziekanacie, otrzymał wyrok, lecz szybko został uwolniony i skrupulatnie donosił nadal, jako agent SB, o wszystkim co usłyszał o krakowskim Kościele od żony i szwagra (kard. Franciszka Macharskiego) przy rodzinnym stole.
W sprawie prof. Andrzeja Zolla rodzi się cały szereg zapytań:

– Czy wyznaczenie jego kandydatury na ministra sprawiedliwości było zgodne z polską racją stanu?

– Dlaczego Kuria Krakowska powołała masona na szefowanie Fundacji „Nie lękajcie się” – instytucji kościelnej, nie licząc się z deklaracją Kongresu Doktryny Wiary /w tekście powyżej/ podpisaną przez papieża św. Jana Pawła II?

– Dlaczego opinia publiczna nie została poinformowana o członkostwie w niemieckiej, faszystowskiej (NSDAP) Akademii Prawa Niemieckiego Fryderyka Zolla /młodszego/ i jego udziału w dorocznych konferencjach tejże Akademii w Monachium obok Hansa Franka?

– Jaki był udział dziadka ze strony matki Andrzeja Zolla w uwolnieniu Włodzimierza Lenina /Uljanowa/ z austriackiego więzienia, jak się ów dziadek nazywał i kim był w funkcjonującym wówczas społeczeństwie?
W czasach istnienia Katedry Prawa Karnego UJ w PRL, która ściśle współpracowała z krakowską esbecją, działali jeszcze, „oddani sprawie sowieckiej sprawiedliwości” sędziowie, prokuratorzy, adwokaci i niektórzy dziennikarze. I tak:
Vice prokurator Prokuratury Wojewódzkiej Gołda (TW SB) za pieniądze uwalniał od odpowiedzialności karnej największych zbrodniarzy. Pomagał mu asystent prok. Józef Skwierawski. Klientów mu nie brakowało, przy współpracy z mec. Karolem Buczyńskim, odmanem z krakowskiego getta, policjanta żydowskiego, współpracownika Gestapo w służbie Żagwii, gdzie „dzielnie” wysyłał swoich współplemieńców do niemieckich obozów zagłady.
Jak mu się coś udało, to zamiast okupu damom odbierał to co miały dla kochającego mężczyzny. W ten sposób uratował z krakowskiego getta swoją powojenną żonę Ruth Buczyńską, która jedynie z wdzięczności wyszła za niego za mąż.
Żydówka Ruth Buczyńska była polską patriotką, adwokatem i dużo dobrego uczyniła dla zniewolonych polskich patriotów. Podobną rolę jak Karol Buczyński spełniał również na obu frontach krakowski adwokat Maurycy Wiener, żydowski konfident Gestapo, a później SB.
Zapamiętałem jeszcze łajdacką esbecką działalność sędziego Korbiela z Sądu Wojewódzkiego – Wydział Karny w Krakowie, ale również przyjaznych ludziom adwokatów, opozycjonistów, lwowianina Leopolda Kozłowskiego i Andrzeja Kozłowskiego, patrioty, który piętnował poczynania prawniczych bezpieczniaków.
„Złotymi” zgłoskami zapisał się w historii dziennikarstwa krakowskiego sygnatariusz rezolucji 53 krakowskich literatów w procesie Kurii Krakowskiej ojciec Grzegorza Miecugowa, Bruno Miecugow, m.in. wysyłając wielkiego polskiego architekta Wiesława Zgrzebnickiego „Zgrzesia” do Kobierzyna – krakowskiego szpitala psychiatrycznego, przy pomocy żydowskiej ordynator kliniki psychiatrycznej Marii Orwid współzałożycielski żydowskiej loży masońskiej B’nai B’rith, będącej na usługach SB, skąd, „Zgrześ” już nie wyszedł.
Za co? Dlaczego? W mojej zresztą obecności „Zgrześ” Miecugowowi w krakowskim Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” zwrócił uwagę na łajdacki jego podpis w owej rezolucji 53.
Była jeszcze jedna ciekawa, nie wyjaśniona dotąd sprawa. Zamordowany został dziennikarz „Echa Krakowa” Wojciech Kajder. Po jego śmierci okazało się, że Kajder był esbeckim kapusiem. Miał na pieńku z Miecugowem i kto wie….Ślad prowadzi mnie jednak w stronę Brunona Miecugowa, bo dzień przed śmiercią Wojciech Kajder zwrócił się do mnie z prośbą o pilne spotkanie, a wiedział, że się znam z krakowskimi dziennikarzami, lekarzami i aktorami. O tym, iż red. Wojciech Kajder był TW dowiedzieliśmy się po jego śmierci, którą podobno przeczuwał.
„Nasza Polska”(18 czerwca 2013 r.) zamieściła tekst Roberta Wita Wyrostkiewicza „Najgorsi sędziowie III RP” w którym podaje imiona i nazwiska „najgorszych polskich sędziów”. Ów poczet obejmuje 19 imion i nazwisk upolitycznionych polskich sędziów, mających najgorszą opinię prawną. Wśród nazwisk z szerokim uzasadnieniem znajdują się powszechnie znani dyspozycyjni wobec PO-PSL, Donalda Tuska i Ewy Kopacz sędziowie.

 

  Z PRAWA NA LEWO – SĄDOWNICTWO W III RP

 SKANDALICZNE WYROKI WSPIERANIE „SWOICH”

                POLITYCZNE KONEKSJE

 

Uniewinnili Sawicką, Palikota, Niesiołowskiego. Dali spokój Kiszczakowi, Jaruzelskiemu, zabójcom Przemyka. Wypuścili Żemka, Rywina, czy znanego adwokata. Karcą prawicę (sprawa Wyszkowskiego, Rymkiewicza, ks. Garncarczyka).

Często to dzieci komuny albo ludzie opętani własną karierą. Trudno dać inne wytłumaczenie najbardziej skandalicznym procesom ostatnich lat.

Uniewinnienie poseł PO Beaty Sawickiej, blamaż sędziów z Państwowej Komisji Wyborczej, zamiatanie pod dywan korupcji w Sądzie Najwyższym, niechlubna działalność upolitycznionego TK którym funkcję prezesa pełni Andrzej Rzepliński – lektor PZPR, mający precyzyjną wiedzę o zleceniodawcach mordu na bł. ks. Jerzym Popiełuszko, nieosądzenie zbrodniarzy PRLu – to symbole działalności sądów w mijającym roku.

W marcu Sąd Najwyższy utrzymał wyrok uniewinniający b. posłankę PO Beatę Sawicką i b. burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego, zatrzymanych w 2007 r. po akcji CBA za przyjęcie korzyści majątkowej w zamian za ustawianie przetargu. Sąd stwierdził, że oskarżeni ponoszą odpowiedzialność w wymiarze moralnym, ale nie można ich skazać. Pokłosiem tego wyroku jest sprawa o odszkodowanie, którą wytoczył skarbowi państwa Mirosław Wądołowski.

– Sądy i prokuratury przejawiają niechęć do zajmowania się sprawami dotyczącymi ludzi koalicji – mówi poseł PiSu Łukasz Zbonikowski. – Utrwala się przez to w społeczeństwie przekonanie, że sądy są usłużne wobec władzy. Cały czas dźwięczą mi w uszach słowa wypowiedziane w kampanii wyborczej w 2010 r. przez kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego, który po wygranym procesie w trybie wyborczym powiedział, że jeśli ktoś jeszcze powie coś na jego temat, sądy są jeszcze rozgrzane i wszystko tam można załatwić – dodał Zbonikowski.

– Nikt nie wie, według jakiej miary sądy polskie orzekają wyroki. Bo w podobnych sprawach jedni są niewinni, a inni są skazywani. Trudno więc mówić o niezawisłości sądów – powiedział „Gazecie Polskiej Codziennie” poseł Zbonikowski.

Słabą kondycję sądownictwa obnażyła też działalność PKW w ostatnich wyborach samorządowych, które przyniosły ujawnienie na niespotykaną dotychczas skalę nieprawidłowości wyborczych i przeświadczenie o sfałszowaniu wyników. Po tym blamażu i pod presją opinii publicznej cały skład sędziowski komisji podał się do dymisji.

W 2014 r. nie zapadły również wyroki skazujące głównych odpowiedzialnych za zbrodnie PRLu. Zapadł m.in. wyrok w sprawie masakry robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r., ale skazani zostali jedynie ppłk Bolesław Fałdasz, zastępca dowódcy jednostki ds. politycznych w Gdyni, i ppłk Mirosław Wiekiera, dowódca kompanii tłumiącej protesty 16 grudnia w Gdańsku. Kary uniknęli natomiast faktyczni sprawcy tragedii, m.in. Stanisław Kociołek, sekretarz KC PZPR, który miał wydać zgodę na strzelanie do robotników.

Bezkarni pozostają także twórcy stanu wojennego. Proces w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie w sprawie b. szefa MSW Czesława Kiszczaka nie mógł ruszyć ze względu na jego stan zdrowia. Sprawa dotyczyła wyroku z 2012 r., w którym Kiszczak został skazany na 2 lata więzienia za przynależność do zorganizowanego przestępczego związku zbrojnego, który wprowadził stan wojenny w Polsce 13 grudnia 1981 r. Proces apelacyjny w 2012 r. został zawieszony po opinii biegłych lekarzy. Orzekli oni, że stan zdrowia Czesława Kiszczaka jest tak zły, że nie może on uczestniczyć w rozprawach.

Za komunistyczne zbrodnie nigdy nie został osądzony zmarły w maju ub.r.. Wojciech Jaruzelski.

Był on oskarżony przez IPN (razem z Kiszczakiem) o udział w zorganizowanym przestępczym związku zbrojnym, ale jego proces został zawieszony ze względu na stan zdrowia.

– Bagaż PRLu przekazany sądownictwu III RP jest źródłem zła w wymiarze sprawiedliwości, a to przekłada się na patologię życia politycznego i gospodarczego kraju – mówił Zbonikowski.

Jakub Wojewódzki może w żywe oczy kpić z sądów III RP. Jak informuje „Super Expres”, sprawa jego rasistowskich żartów od siedmiu miesięcy stoi w miejscu, bo Sąd Rejonowy w Warszawie nie może namierzyć showmana. Jak to możliwe, skoro Wojewódzki ma w telewizji swój program i wcale nie jest tajemnicą, gdzie można go znaleźć?!

Wojewódzki usłyszał zarzut publicznego znieważenia na tle rasowym po tym, gdy w 2011 r. w audycji radiowej razem z Figurskim naśmiewał się z pochodzenia rzecznika prasowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura (matka Gajadhura jest Polką, a ojciec Hindusem).

Skandaliczne żarty uszły jednak Wojewódzkiemu na sucho, bo sąd uznał go za niewinnego. Gajadhur i prokuratura natychmiast złożyli apelację. Problem w tym, że apelacja, która w sierpniu ubiegłego roku miała zostać przesłana z sądu rejonowego do sądu okręgowego, nie trafiła tam do dzisiaj! Dlaczego?

Apelacja nie została jeszcze przesłana do Sądu Okręgowego w związku z trudnościami z doręczeniem oskarżonym odpisów apelacji — przeczytał Alvin Gajadhur w piśmie przesłanym mu przez sąd rejonowy.

 

Tygodnik „Nasza Polska” prezentuje listę najgorszych sędziów III RP, zaznaczając, że lista nie jest kompletna ( stanowi jedynie obrazek pokazujący zgnile oblicze wymiaru sprawiedliwości).

 

ROBERT MILEWSKI

 

Wszyscy pamiętają, jak po prowokacji dziennikarskiej Ryszard Milewski został odwołany przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Stało się to po tym, jak ujawniono treść nagrania rozmowy dziennikarza podającego się za urzędnika kancelarii Donalda Tuska. – Będący wtedy  prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku Milewski(…) prosił o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu w sprawie Marcina P. prezesa Amber Gold. Jak poinformowało radiogdansk.pl pozbawiony stanowiska po aferze Amber Gold  prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku po kilku miesiącach przerwy powrócił do pracy i znów orzeka…

Zapewne nie było to trudne do przewidzenia, zwłaszcza, że znajomość premiera z Milewskim trwa dłużej niż afera Amber Gold. Media ujawniły zdjęcia z meczu piłkarskiego gdzie obaj panowie siedzą koło siebie i żywiołowo kibicują ( sędzia Milewski nawet w pewnym momencie pokazuje komuś środkowy palec…). Samo życie… Kibole trzymają się razem!!! Zwłaszcza jeżeli chodzi o spółki związane z synem Tuska…

 

PAWEŁ RYSIŃSKI

 

 Sąd Apelacyjny w Warszawie uniewinnił Beatę Sawicką posłankę PO ( tę od kręcenia lodów za prywatyzację szpitali i winną pobrania łapówki 100 tysięcy PLN od agenta Tomka).

Sąd stwierdził i jest to kolejna już łamigłówka intelektualna uzasadnień wyroków w III RP – że Sawicka przyjęła łapówkę, ale dowody zostały  zebrane nielegalnie!?

Innymi słowy, pomimo, iż Sawicka kręciła lody na prywatyzacji służby zdrowia, wzięła łapówkę od „kochanka” – nie ona jest winna, tylko kto? No kto? Oczywiście PIS!!! I CBA, które ją złapało za rękę (nielegalnie!!!). No i ten szloch na rozprawie, zapewne rozczulił sędziego Pawła Rysińskiego, przewodniczącego składu sędziowskiego!!! Szlachetny sędzia, z dobrym sercem dla szlochających podlotków. I jak zwykle dostało się PIS, a nie łapówkarzom (vide sprawa doktora Mirosława G.). Sędzia Paweł Rysiński to ten sam, który w procesie lustracyjnym TW „Bolka” Lecha Wałęsy, odmówił przesłuchania świadków, osób biorących udział W 1992 roku w transporcie teczki „Bolka” z Gdańska do Warszawy, osób, które znały treść dokumentów mających obciążać Wałęsów.

Dodatkowo, sądząc w procesie FOZZ sędzia Rysiński złagodził kary wobec oskarżonych oraz zasądzone wobec nich grzywny.

W 2007 roku sędzia Rysiński zadecydował, że dr Mirosław G. opuścił areszt za kaucją 350 tysięcy złotych.

 

PIOTR HOFMAŃSKI

 

W 2012 roku ambasador tytularny Tomasz Turowski został oczyszczony z zarzutu „kłamstwa lustracyjnego” przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. W marcu tego roku kuriozalnie zamknął sprawę Sąd Najwyższy stwierdzając, że Turowski skłamał w oświadczeniu, ale mógł to zrobić…Sąd Najwyższy, podobnie jak są II instancji uznał, że Turowski miał prawo napisać nieprawdę. ponieważ znalazł się w sytuacji kolizji obowiązków.

Z jednej strony powinien napisać prawdę w oświadczeniu lustracyjnym.

Z drugiej jednak, jako pracownik, a potem współpracownik Agencji Wywiadu, nie mógł tego zrobić, ponieważ mogłoby to narazić i jego i osoby z nim współpracujące.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że Turowski był wieloletnim szpiegiem w PRl (taką rolę pełnił, wstępując do zakonu jezuitów i „nadając” do bezpieki z Watykanu o sprawach Kościoła, polskiej emigracji i opozycji w kraju).

Pomimo tak zafajdanej przeszłości po 1989 roku dalej pracował dla nowych „oczyszczonych” służb specjalnych III RP.

Turowski jako pracownik ambasady RP w Moskwie odpowiadał w Rosji za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku.

Warto zapamiętać autorów tego kuriozalnego orzeczenia: to sędziowie Bogdan Rychlicki, Michał Laskowski i Piotr Hofmański.

Ten ostatni „zasłynął” swego czasu z oczyszczenia z kłamstwa lustracyjnego Mariana Jurczyka, pomimo, iż zachował się obszerny materiał obciążający znanego działacza „Solidarności”.

 

AGNIESZKA MATLAK

 

Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie znana jest głownie z wyroku z 2010 roku w procesie w trybie wyborczym z powództwa sztabu Bronisława Komorowskiego, przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Matlak zabroniła Kaczyńskiemu informować, że Komorowski chce prywatyzować służbę zdrowia, bowiem jest to rzekomo informacja nieprawdziwa. Tyle, że nie tylko Komorowski, ale cała Platforma Obywatelska chciała prywatyzować służbę zdrowia (najszczerzej mówiła o tym Beta Sawicka na słynnej ławeczce), a nazywała to komunalizacją. Z tym, że oznacza to przekazanie szpitali samorządom. Te bankrutują, więc najprostszą drogą do ratowania służby zdrowia jest prywatyzacja. Sędzia Malak ma na koncie nie tylko wyrok na korzyść Komorowskiego. Rozpatrywała także sprawę Wojciecha Jaruzelskiego Jana Przedpełskiego, który domagał się, by generał wyprowadził się z jego rodzinnego domu zabranego rodzinie Przedpełskich przez komunistów na mocy tzw. dekretu Bieruta.

Przedpełski domu nie odzyskał.

Rozpatrywała proces Marka Króla i Jerzego Urbana. Wygrał Urban.

W przypadku sprawy „Gazeta Wyborcza” kontra Stanisław Remuszko sędzia Matlak popisała się „wybitnym” uzasadnieniem: „Negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” oraz wydawcy tej gazety Agora S.A są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego”.

 

ANNA WIELGOLEWSKA

 

Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, która rozpatruje sprawę komunistycznego oprawcy, byłego szefa MSW, bezpieki i komunistycznego aparatczyka. Kiszczaka nie udało się dotąd osądzić, podobnie jak Jaruzelskiego. Oskarżeni zasłaniają się złym stanem zdrowia, pomimo, że na publikowanych w prasie zdjęciach wyglądają rześko. Zdarza się im nawet udzielać wywiadów prasie, brać udział w spotkaniach rangi państwowej, ale droga do sądu byłaby zbyt dużym obciążeniem leciwych organizmów, zmęczonych życiem, bo dowodzenie morderczymi formacjami nie było przecież łatwe.

5 czerwca tego roku, podczas posiedzenia rządu, sędzia Wielgolewska ogłosiła przerwę, by rozpatrzeć wniosek dwóch biegłych psychiatrów, którzy uznali, ze zdrowie 88-letniego Kiszczaka nie pozwala na sądzenie go po raz piąty w sprawie przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników  kopalni „Wujek” w 1981 roku. Sędzia ogłosiła, że spotkanie odbędzie się przy drzwiach zamkniętych.

Następnie ogłosiła przerwę, a wychodząc z sali rozpraw, została obrzucona tortem przez działacza „Solidarności”, Zygmunta Miernika. Sprawa jest symboliczna, bowiem o ile Mirnikowi za rzucenie tortem grozi kara pozbawienia wolności(a wyrok w zawieszeniu ma niemal już w kieszeni), to prawdopodobnie Kiszczak za zlecenie mordowania ludzi pozostanie bezkarny.

To chyba najlepszy obrazek pokazujący prawdę o polskich sądach w III RP.

 

ALINA RYCHLIŃSKA

 

Znieważanie prezydenta podlega karze, ale w praktyce polskich sędziów to zależy o którego prezydenta chodzi…Kiedyś Andrzej Lepper został skazany za nazwanie Kwaśniewskiego „leniem”. Za to w przypadku nazwania przez Janusza Palikota  prezydenta Lecha Kaczyńskiego „chamem” sędzia Rychlińska, z Sądu Okręgowego w Warszawie, stwierdziła, że wyrażenie „cham” nie jest już dziś samo w sobie zniewagą i jego cena zależy od kontekstu wypowiedzi.

 

ANNA PTASZEK

 

Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie w 2012 roku podtrzymała

decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w prawie ataku posła PO Stefana Niesiołowskiego na dziennikarkę Ewę Stankiewicz.

Ptaszek usprawiedliwiała posła PO twierdząc, że „Stefan Niesiołowski jest osobą, którą łatwo sprowokować do wypowiedzi i zachowań o charakterze emocjonalnym”.

Słowa „wstrętna pisówna”, i „won do Pis-u”, którymi Niesiołowski zwracał się do Ewy Stankiewicz, w ocenie sądu to „krytyczna ocena dokonań dziennikarskich”.

 

BARTOSZ JANICKI

 

Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie w 2013 roku zadecydował w trybie ekspresowym, że tygodnik „w Sieci” może naruszać interesy wydawnictwa Pressbublica (obecnie Gremi Media) będącego własnością Grzegorza Hajdarowicza. Ten ostatni, (przyjaciel Grasia i rządu) mógł liczyć na wsparcie z ręki wymiaru sprawiedliwości. Argumentem, do którego przychylił się sędzia, było dysponowanie przez Hajdarowicza niemal nikomu nie znaną subdomeną internetową „W sieci opinii”. Nie może więc istnieć nikomu nie znana domena „W sieci opinii” i tygodnik „w Sieci”. Może istnieć tylko medium Hajdarowicza…

Decyzja sądu miała charakter natychmiastowej wykonalności, czego konsekwencją był zakaz wydawania tygodnika pod dotychczasową nazwą do czasu zakończenia procesu.

-Wystarczy, że Hajdarowicz szepnie gdzie trzeba.

Sędziów myślących podobnie jak Bartosz Janicki w Polsce nie brakuje. Jednak ciągle jest ich za mało. Aż szkoda, że sędziego Janickiego nie można sklonować. Może by się udało, gdyby jako dziecko właściwie się odżywiał.

Pochłaniał wyłącznie mirabelki i szczaw, tak jak to robił sędzia Tuleya, kiedy nad jego matką nocami znęcali się sadyści z UB, o on opuszczony błąkał się po polach  i bezdrożach, żywiąc się korzonkami niedojrzałego jeszcze szczawiu.

Okrutne wspomnienia zostały mu na całe życie. Dlatego zawsze jest taki poważny. To z pewnością ułatwi jego sklonowanie. Wówczas jeden z Tuleyów będzie mógł wspierać sędziego Janickiego.  w podejmowaniu korzystnych dla Hajdarowicza decyzji.

Uszczęśliwiać Pawła Grasia, a być może samego premiera – napisał Jerzy Jachowicz na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i trudno do jego ironicznego komentarza coś jeszcze dodać.

 

IGOR TULEYA

 

Sędzia Igor Tuleya – rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie i sędzia orzekający w sprawie kardiochirurga Mirosława G. co prawda skazał słynnego lekarz-łapówkarza na karę w zawieszeniu (najłagodniejszy wyrok), uniewinnił go z wielu zarzutów, ale w swoim ustnym  uzasadnieniu wyroku zaatakował ostro nie za łapówkarstwo, ale CBA, które łapówkarza zatrzymało…

Złożył nawet zawiadomienie do prokuratury na Biuro, którego metody śledcze przyrównał do stalinowskich(rykoszetem policzkując nie tylko CBA, ale także PIS). – Nie mogłem w to uwierzyć. Wszak sędzia Tuleya w uzasadnieniu wyroku na dr G. mówił: „Wzbudza to we mnie straszne skojarzenia, nawet nie z latami 80., ale z przesłuchaniami stosowanymi w latach 40. i na początku lat 50. W czasach największego stalinizmu”.

Innymi słowy Tuleya uznał, że SB , w której jego matka służyła również w latach 80., była instytucją lepszą niż służba niepodległego państwa polskiego, jaką jest Centralne Biuro Antykorupcyjne – skomentował sprawę Cezary Gmyz.

 

EWA SOLECKA

 

Sędzia Ewa Solecka z Sądu Okręgowego w Katowicach wydała w 2009 roku wyrok  w sprawie ks. Marka Garncarczyka i redakcji „Głosu Niedzielnego” z powództwa Alicji Tysiąc. Sąd nakazał ks. Garncarczykowi przeprosić Alicję Tysiąc i wypłacić jej 30 tys. zł zadośćuczynienia za to, że opisując jej przypadek (uniemożliwiono jej w Polsce przeprowadzenie aborcji za co domagała się rekompensaty w Strasburgu i takie pieniądze otrzymała) nazwał aborcję morderstwem. W uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Solecka stwierdziła m.in., że katolicy mogą wyrażać swoją dezaprobatę moralną wobec wykonywania zabiegu aborcji – nazywać aborcję zabójstwem – ale w sensie ogólnym, a nie w odniesieniu do konkretnej osoby.

czyli można powiedzieć, że zabicie dziecka jest zabójstwem, ale nie można wskazać kto zabił czy chciał zabić (jak w przypadku Alicji Tysiąc).

 

EWA STRUŻYNA

 

Po 28 latach od śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka, 19-letniego maturzysty, Sąd Najwyższy przyznał, że sprawa ta jest porażką wymiaru sprawiedliwości, ale oddalił kasację w sprawie Ireneusza K. zomowca oskarżonego o pobicie Przemyka ze skutkiem śmiertelnym. Tym samym utrzymano w mocy wcześniejszy wyrok sądu apelacyjnego z 2009 roku, który uznał, że doszło do przedawnienia zbrodni. Sprawa uległa przedawnieniu, ponieważ sąd przyjął kwalifikację czynu jako nieumyślnego (słowo klucz!) spowodowania śmierci.

Pełnomocnik rodziny Przemyka, mecenas Andrzej Zalewski, powoływał się na  protokół oględzin ciała z 1983 roku, mówiący , że uszkodzenia były tak drastyczne i rozległe, że nie ma podstaw do przyjęcia kwalifikacji   dającej podstawy do przedawnienia sprawy. Sędzia Ewa Strużyna upomniała mecenasa rodziny zmarłego 19-latka, by „nie epatował” opisami sekcji zwłok…

12 maja 1983 roku Grzegorz Przemyk został pobity ze skutkiem śmiertelnym przez milicjantów Ireneusza K. (który go zatrzymał) i Arkadiusza Denkiewwicza (dyżurnego komisariatu, który nawoływał do bicia, mówiąc: „Bijcie tak, żeby nie było śladów”).

Tylko ten ostatni został skazany na 2 lata więzienia, ale nie odsiedział ani jednego dnia!

 

IWONA KONOPKA

 

Sędzia Konopka z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieście jest odpowiedzialna za skandaliczny wyrok z 2011 roku w którym skazała w trybie przyspieszonym na karę trzech miesięcy pozbawienia wolności przechodnia zaatakowanego przez policjanta (nie dopuściła zarejestrowanych kamerą dowodów).

Jednak na łamy gazet wróciła przy innej sprawie rok później. Wypuściła na wolność notorycznego podpalacza samochodów, syna znanego adwokata, a jakby tego było mało, to zamiast zadbać o bezpieczeństwo świadka, który go rozpoznał, zdradziła jego imię i nazwisko, narażając świadka na nieprzyjemności.

 

JUSTYNA WIŚNIEWSKA

 

Barbara Kmiecik znana jako „Śląska Alexis” oskarżona była o wyłudzenie ponad 2 mln zł z giełdowej spółki Hydrobudowa Śląsk. Chodziło o to, że zaoferowała tej firmie pomoc w uzyskaniu 17 mln zł z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na regulację rzeki Rawy. W uzyskaniu tej kwoty miała pomóc firma konsultingowa należąca do córki „Alexis”, zaś owe 2 mln zł miały być prowizją za załatwienie dotacji, która jednak została przyznana już wcześniej. Mimo to sąd uznał, że Hydrobudowa miała prawo zapłacić za „analizy konsultingowe i ekspertyzy”, które miała dla nich wykonać Barbara Kmiecik. „Alexis” miała też inne zarzuty. W tym roku oczyściła ją sędzia Justyna  Wiśniewska, z Sądu Rejonowego Katowice-Zachód, która stwierdziła, że „oskarżona nie ukrywała żadnych faktów, wskazywała tylko , jakie warunki trzeba spełnić, aby otrzymać pieniądze”.

Zdaniem sędzi, proces potwierdził, iż Barbara Kmiecik podczas rozmów powoływała sie na znajomości z politykami. – Nie miało to jednak wpływu na przekazanie dotacji, chodziło tylko o przedstawienie siebie jako osoby ustosunkowanej – stwierdziła sędzia Wiśniewska, uniewinniając nie tylko główną bohaterkę procesu, ale i siedmioro pozostałych oskarżonych, w tym jej córkę oraz członków kierownictwa Hydrobudowy Śląsk.

 

MAGDALENA ROSZKOWSKA

 

Kuba Wojewódzki nie może mieć traumy po sprawach sądowych. Wychodzi z nich obronną ręką.

Latem 2007 roku Wojewódzki uszkodził szybę w hondzie 50-letniego inżyniera. Tłumaczył, że była to jego nerwowa reakcja na obraźliwy gest Macieja P, który miał mu pokazać wysunięty palec. Maciej P. zaprzeczał. W 2009 roku sędzia Roszkowska uniewinniła Kubę Wojewódzkiego od zarzutu uszkodzenia szyby wartej 457 zł w prywatnym aucie. Uznała, że nie miał on zamiaru dokonać przestępstwa. Już na początku prokuratura wzięła w opiekę Wojewódzkiego i wniosła o umorzenie sprawy ze względu na znikomą szkodliwość czynu., ale Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieście tego nie uznał. Jednak finalnie sędzia Roszkowska uznała ekspertyzę biegłego (jak nie biegli od Kiszczaka, to biegli od szyb Wojewódzkiego…), który stwierdził, że szyba mogła mieć wcześniej „mikroskopijne uszkodzenia”, a wtedy nawet lekkie uderzenie ręką powoduje jej rozbicie.

 

MAŁGORZATA MOJKOWSKA

 

Podobnie jak sędzia Tuleya, Mojkowska wywodzi się z czerwonej familii.

Ojcem sędzi był Stanisław Mojkowski, redaktor naczelny „Trybuny Ludu” w latach 1967-1972.

Sama Mojkowska trafiła zaś do Sądu… Lustracyjnego. Oczyściła z zarzutów m.in.  Stanisława Rymarza, przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej. W uzasadnieniu wyroku sędzia podkreśliła, że na temat Rymarza zachowały się tylko zapisy ewidencyjne, a nie ma żadnych dowodów na jego współpracę.

Jednak najgłośniejszy stał się proces Zyty Gilowskiej byłej premier i minister finansów. W 2006 roku Mojkowska oczyściła Gilowską, dodając do wyroku kuriozalne uzasadnienie: „W sprawie Zyty Gilowskiej wszystkie wymogi formalne rejestracji jako agenta zostały spełnione”– mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego. Dodała, że karta rejestracyjna Gilowskiej miała akceptację przełożonego Witolda Wieczorka. Z akt archiwalnych wynika, że 26 marca 1986 roku – tego dnia Zyta Gilowska została zarejestrowana jako tajny współpracownik Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Lublinie. Była też założona teczka pracy i teczka personalna, które według sądu – „nie były pozbawione treści merytorycznej”. Sędzia przypomniała, że teczki te zostały zniszczone w 1990 roku, ale nie wiadomo, jak były one obszerne. Mojkowska poinformowała nawet, na kogo donosiła SB Gilowska, a pomimo to dodała, że dokumenty są zawiłe, wymagają wielu analiz i wydala wyrok stwierdzający, że minister finansów złożyła zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne…

Podobnego cudu w sądach lustracyjnych długo by szukać.

 

MALGORZATA SOBKOWICZ – SUWIŃSKA

IRENA PIOTROWSKA

ALDONA WAPIŃSKA

LIDIA SULARZYCKA

 

 W 2011 roku sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Małgorzata Sobkowicz-Sowińska nakazała Jarosławowi Rymkiewiczowi przeprosiny spółki Agora, uiszczenie 5 tys. zł na rzecz ośrodka dla niewidomych w Laskach oraz zwrot kosztów sądowych. Wcześniej sąd oddalił wnioski dowodowe pozwanego.

Sprawa dotyczyła stwierdzenia Rymkiewicza, który napisał, że redaktorzy „Gazety Wyborczej” są duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski. Co ciekawe, wcześniej Michnik porównywał PiS do Komunistycznej Partii Polski, ale co wolno Michnikowi, to nie Rymkiewiczowi, zwłaszcza w sądach III RP. W 2012 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie w składzie: Irena Piotrowska, Aldona Wapińska i Lidia Sularzycka utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji. Sąd Apelacyjny dodatkowo zasądził od pozwanego 720 zł kosztów postępowania.

– W uzasadnieniu sąd stwierdził (czym wzbudził gromki śmiech licznie zgromadzonej publiczności), że pozwany nie wykazał jednoznacznie korzeni Adama Michnika w Komunistycznej Partii Polski, gdyż swego czasu Adam Michnik odciął się od nich. Chyba wtedy gdy stwierdził, że gen. Czesław Kiszczak to „człowiek honoru”, a w sytuacji próby wywiadu z Jaruzelskim radził dziennikarzowi prawicowemu – cytuję: „odpierdol się pan od generała” napisał bloger Antybolszewik, zajmujący się w Internecie tematyką sądów III RP.

 

MIROSŁAWA STRZELECKA  

 

FOZZ-owcy mają się dobrze. Jedna osoba po krótkiej odsiadce na wolności (Janina Chim), inny uniknął kary kryty przez USA (Dariusz Przywieczerski), mózg całej afery właśnie wyszedł na wolność. W marcu 2005 roku Grzegorz Żemek były dyrektor FOZZ, po wieloletnim procesie(podczas którego przyznał, że był agentem wojskowych służb specjalnych PRL) został skazany na 8 lat więzienia za zagarnięcie z kasy FOZZ wielomilionowych kwot. Sąd w Stalowej Woli skazał go także za inne przekręty.

Wyrok łączny za te wszystkie sprawy opiewał na 12 lat oraz 72 tys. zł grzywny.

No i skończyła się sprawiedliwość (dziwne, że w ogóle poszedł siedzieć). W marcu 2013 roku sędzia Mirosława Strzelecka z Sądu Apelacyjnego w Warszawie zadecydowała o  przedterminowym zwolnieniu Żemka, o które wnosił sam dyrektor więzienia…

Strzelecka uznała, że zachowanie skazanego w więzieniu jest nie tylko dobre, ale wręcz „ponadstandardowe”. I stwierdziła, że „możliwość powrotu Żemka na drogę przestępstwa jest ograniczona”.

Nawet szef fundacji pomocy więźniom „Sławek” Marek Łagodziński argumentował w sądzie, że dalsze przetrzymywanie Żemka w więzieniu przyczynia tylko nowych kosztów społeczeństwu…Ciekawe czy tak samo dyrektorzy więzień, fundacja i sędziowie broniliby zwykłego Kowalskiego, zwłaszcza nie posiadającego kradzionych milionów…

Odpowiedzialności uniknął inny złodziej milionów FOZZ Krzysztof Komornicki – rajdowiec i pracownik firmy samochodowej na Żeraniu z powodu „przedawnienia”. Krzysztof Komornicki ma niejasną przeszłość w PRL.

 

MONIKA JOBSKA

 

3 czerwca 2013 roku sędzia Monika Jobska z Sądu Rejonowego w Gdyni zadecydowała ostatecznym uniewinnieniu Adama Darskiego „Nergala” słynnego satanisty, który publicznie podczas koncertu podarł Biblię i wykrzyczał do publiczności : „Żryjcie to gówno!”

Uzasadnienie, jak zwykle było nie lada wyczynem intelektualnym. Mało kto wymyśliłby jak bronić „Nergala”, jak nawet Sąd Najwyższy stwierdził, że przestępstwo obrazy uczuć religijnych popełnia nie tylko ten, kto chce go dokonać, ale także ten, kto ma świadomość, że może do niego dojść.

Tymczasem sędzia Jobska stwierdziła, „Sąd uniewinnił Adama Darskiego od zarzuconego mu czynu uznając, że oskarżony działał w zamiarze ewentualnym znieważenia uczuć religijnych osób, ale tylko tych obecnych na koncercie, nie zaś pokrzywdzonych występujących w tej sprawie”.

 

PAWEŁ FILIPIAK

 

W 2009 roku sędzia Filipiak z Sądu Rejonowego Łódź Śródmieście uznał, że Rado Maryja naruszyło dobra osobiste Stefana Niesiołowskiego  (PO).

Chodziło o stwierdzenie, że w latach 70. podczas śledztwa w związku z działalnością niepodległościowej organizacji „Ruch”  Niesiołowski „sypał” kolegów i zawarł „ugodę z SB”. Tym samym sędzia  obłożył cenzurą dyskusję o tym nie najciekawszym  etapie życia obecnego posła PO znanego z chamskich wypowiedzi.

Sędzia „odpuścił” jedynie „Naszemu Dziennikowi” na którego łamach pisał o Niesiołowskim publicysta „Naszej Polski”, autor książki „Zapiski Mohera”, red. Wojciech Reszczyński.

Tymczasem wiadomo, że Niesiołowski sypał. Dokumenty potwierdzające ten fakt publikowała „Rzeczpospolita”. Ale co ciekawsze, sam Niesiołowski nie ukrywał w 1989 roku, pisząc w swojej książce „Wysoki brzeg”: „Nie miałem odwagi  ani siły odmówić zeznań i to był mój największy błąd. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało poza strachem”. 

Ale widać od tego czasu stworzono nową historię, której zaciekle bronią sądy III RP.

 

ROMAN KOWAŁKOWSKI

 

 W 2012 roku współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Krzysztof Wyszkowski (który miał „czelność” nazwać Wałęsę tajnym współpracownikiem bezpieki), pomimo licznych dowodów na agenturalną przeszłość byłego prezydenta, został zmuszony przez sędziego Romana Kowałkowskiego do przeproszenia Wałęsy w głównym wydaniu „Faktów”  TVN  oraz lokalnej „Panoramie” TVP Gdańsk. Wyszkowski nie przeprosił. I to zdecydowanie jest godne pochwały.  Nikt, żaden sąd, nie może nakazać przeprosin za prawdę!

To sumienia po prostu nie obowiązuje.

 

KATARZYNA DOBRZAŃSKA 

Szefowa Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa. – Polska flaga w psiej kupie – za ten czyn w swoim show, Kuba Wojewódzki trafił przed oblicze prokuratury. Ta jednak umorzyła śledztwo twierdząc, że prowadzący nie naruszył prawa, a jego program miał formę happeningu. Program był rozrywkowy, miał formę happeningu, a osoby w nim występujące nie przejawiały lekceważącego stosunku do flagi(sic!) – tłumaczy szefowa Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa, Katarzyna Dobrzańska.

 

MATEUSZ MARTYNIUK

 

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Prowadząc poranną audycje na antenie radia Eska dziennikarze poinformowali, że Radosław Majdan będzie reklamował prezerwatywy. Następnie zadzwonili do jednej z firm zajmujących się produkcją prezerwatyw z pytaniem, czy w prezerwatywach udałoby się zamontować pozytywkę. Miałaby się włączać przy otwieraniu, zakładaniu lub po zetknięciu się z wilgocią. Zaproponowali by melodią odtwarzaną przez pozytywkę był hymn Polski (Majdan był reprezentantem kraju) lub hymn Pogoni Szczecin (klubu w którym kiedyś grał Majdan). Po chwili prowadzący zaczęli nucić Mazurka Dąbrowskiego. Zachowanie Wojewódzkiego i Figurskiego na tyle zbulwersowało radnych PiS ze Zgierza, że postanowili oni złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Politycy powołali się na art. 137 kodeksu karnego, który przewiduje odpowiedzialność karną za znieważenie symboli państwowych. Prokurator uznał, że odtworzenie hymnu nie miało charakteru znieważającego – mówi Mateusz Martyniuk rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.. Poinformował o umorzeniu, wbrew prawu, sprawy o zniesławienie publiczne prezydenta Lecha Kaczyńskiego w programie radiowym, poprzez nazwanie go przez Michała Figurskiego: „małym, niedorozwiniętym i głupim człowiekiem”.

 

WOJCIECH ŁĄCZEWSKI

 

Sędzia, który skazał Kamińskiego, oferował Lisowi pomoc w zwalczaniu PiS-u? Łączewski zaprzecza i zawiadamia prokuraturę.

O sprawie poinformowała  „Warszawska Gazeta”.

Według „Warszawskiej Gazety”, sędzia Wojciech Łączewski zaoferował Tomaszowi Lisowi pomoc w zwalczaniu obecnego rządu. Dziennik dotarł do zapisu rozmowy na Twitterze, która miała odbyć się między ukrywającym się pod innym nazwiskiem Łączewskim i osobą, która z kolei podszywała się pod Tomasza Lisa. Sędzia Łączewski przyznaje, że prowadził konto pod innym nazwiskiem, zaprzecza jednak, by uczestniczył w takiej rozmowie. W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na jego szkodę.

Sąd skazał Mariusza Kamińskiego na 3 lata więzienia za „aferę gruntową”.

O sprawie pierwszy napisał pod koniec stycznia serwis internetowy Kulisy24.com. W serwisie nie podano jednak danych osób i wyraźnie podkreślano, że „podszywanie się pod czyjąś tożsamość jest przestępstwem”. Kulisy24.com podały, że ktoś na Twitterze założył fałszywe konto Tomasza Lisa (Lis Tomasz) i przez dłuższy czas je uwiarygodniał publikując podobne wpisy, jak były dziennikarz TVP.

Według serwisu część nawet doświadczonych użytkowników Twittera dała się nabrać. Wśród nich miał być także, jak twierdzi już tym razem „Warszawska Gazeta”, sędzia Wojciech Łączewski, który na Twitterze miał występować jako Marek Matusiak.

 

Dokumenty, źródła, cytaty:

 

Robert Wit Wyrostkiewicz „Nasza Polska”; 18.06.2013 r.

 

Paweł Miter „Warszawska Gazeta”; 19-25 lutego 2016 r. „Fałszywa tożsamość sędziego”

 

https://3obieg.pl/sedziowie-zawisli

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wolnomularstwo

 

http://www.rodaknet.com/rp_art_3275_czytelnia_lysiak_tasmy_geremka.htm

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_M%C4%85cior

 

http://lustronauki.wordpress.com/2009/11/27/andrzej-ceynowa/

 

– „Wolnomularze polscy w kraju i na świecie 1821-1999 słownik biograficzny” wyd. Rytm – Warszawa 1999 http://www.eioba.pl/a/45vz/nazwiska-masonow-polskich

 

– Aleksander Szumański „Masoneria inaczej z autorytetem w tle” „Kurier Codzienny” Chicago 25 maja – 28 maja 2007

 

http://www.rodaknet.com/rp_szumanski_9.htm

 

http://aleszum.salon24.pl/495843,krakowscy-konfidenci-gestapo-i-sb

 

– „Palestra” Pismo Adwokatury Polskiej – Krzysztof Pol 30. 12. 2005
http://palestra.pl/old/index.php?go=artykul&id=1816

 

http://www.aferyibezprawie.org/index.php?option=com_content&view=article…

 

– Józef Bratko „Gestapowcy” wyd. II Krajowa Agencja Wydawnicza 1990

 

– „Dziennik” 2.11.2007

 

– Paweł Sergiejczyk „Nasza Polska” 30.04 – 8.05.2007

 

– Teresa Tyszkiewicz – „Miłujcie się” nr 9 – 10 / 1999

 

„Nasza Polska”(18 czerwca 2013 r.) zamieściła tekst Roberta Wita Wyrostkiewicza

„Najgorsi sędziowie III RP” w którym podaje imiona i nazwiska „najgorszych polskich sędziów”

 

 

0

Aleszuma http://aleksanderszumanski.pl

Po prostu zwykly czlowiek

1426 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758