Dowiedziałem się przed chwilą o próbie jakiegoś zamachu. I chyba znów zostanę oszołomem.
Tydzień po Marszu Niepodległości, na którym Polska dowiedziała się o powstaniu Ruchu Narodowego, ABW obwieszcza wszem i wobec, że planowany był zamach na najważniejsze(słowo niepasujące do tych ważniaków) osoby w państwie. Wszystkie telewizje transmitują konferencję, podczas której m.in. rzecznik ABW (pamiętamy go przecież jako rzecznika Policji, starającego się sprytnie kłamać) mówią z dumą o udaremnieniu owego zamachu, podając liczne informacje (czy prawdziwe to druga sprawa). W każdym razie sprawa poszła w świat. No może nie w świat, ale w Polskę na pewno. Drugą sprawą jest to, czy tak powinno działać ABW, ponieważ jak przyznał gen. Polko lekarz nie powinien robić konferencji po wyleczeniu pacjenta. Standardowe działania służb powinny być uznane za normalne, a nie nadzwyczajne. Chociaż w naszym nieszczęśliwym kraju, akurat zamachy to normalna część życia. Tak wnioskuje także po zachowaniu się władz wobec zdarzeń z 10 kwietnia 2010 roku.
Wróćmy jednak do głównego wątku, czyli rzekomego zamachu na Bronka i Donka. Tym razem nie mógł być to błąd pilota, czy obecność generała Błasika w kokpicie, bo targetem zamachowca byli przecież umiłowani przywódcy narodu. Niech drodzy czytelnicy zapamiętają, że teraz mamy odwrotną sytuację: każdy kto będzie pytał, czy czasami ten nieudany zamach to lipa, jest oszołomem. Tak więc już teraz pragnę włączyć się do tego szacownego grona.
Sama informacja o zamachu bowiem, troszkę mi śmierdzi. Zaznaczam, że nie stwierdzam teraz faktów, ale po prostu przedstawiam wątpliwości. Jeśli bowiem z mediów dowiaduje się o niedoszłym zamachowcu, że z jednej strony był pomysłodawcą i jednocześnie został namówionydo tego przez osoby trzecie, jeśli zeznania zamachowcy wyglądają tak jakby odczytywał poszczególne fragmenty z książki z WOS-u (Wiedzy o Społęczeństwie): Kierował się – jak sam powiedział podczas przesłuchania – wartościami narodowościowymi, nacjonalistycznym, ksenofobicznymi i antysemickimi. Był antypaństwowcem, jeśli cała afera zbiega się właśnie ze zwiększonym zainteresowaniem Ruchem Narodowym, jeśli dochodzi do tego po bandyckim zachowaniu policji i gazowaniu kobiet i dzieci podczas Marszu Niepodległości a tych wątpliwości jest jeszcze więcej, to nie wierzę w zamach.
Nie kwestionuję jednak w 100%, że zamach był planowany. Jednak wszelkie działania, do których zapewne dojdzie, a do których swoje dołożą politycy, będą miały za zadanie skompromitowanie wartości, na których oparł się mozolnie tworzony, oddolny ruch społeczny.
Do zamachu nie doszło, a więc był nieudany. Jaki prezydent, taki zamach.