Bez kategorii
Like

JAKI LOS CZEKA PAWŁA GRASIA?

14/01/2012
673 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Odpowiedź brzmi: zły. Dużo gorszy niż kontrolera lotów Petera Nielsena który prawie 10 lat temu bezwiednie doprowadził do zderzenia samolotów i śmierci kilkudziesięciu osób. Na Grasia już nie czeka… Dawno już spotkał go los kłamcy.

0


I tak jak prawda jego zdaniem „już nie przywróci życia tym, którzy w tej katastrofie [smoleńskiej]  zginęli”  to przecież może skazać go na banicję także po śmierci… Banicję należną kłamcy. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego o tym zapomniał. A może dlaczego tego nie rozumie?  Nie tylko on zresztą… 


 

KATASTROFA:

W nocy 1 lipca 2002 roku z lotniska Szeremietiewo w Moskwie wystartował Tupolew 154 Bashkirian Air Line. Na pokładzie było 71 osób w tym 46 dzieci lecących na wakacje do Barcelony. Wśród pasażerów lotu nr 2937 były żona i dzieci Witalija Kałojewa,  architekta od wielu lat pracującego w Hiszpanii.  Jadąc na lotnisko w Barcelonie Witalij dowiedział się że już nigdy nie spotka bliskich. Zginęli w katastrofie lotniczej nad niemieckim miastem Überlingen (na granicy niemiecko-szwajcarskiej, nad Jeziorem Bodeńskim). Ich samolot zderzył się na wysokości kilku tysięcy metrów  nad ziemią z  należącym do międzynarodowej firmy spedycyjnej DHL transportowym boeingiem 757, lecącym z włoskiego Bergamo do Brukseli.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotnicza_nad_Überlingen

 

ROSYJSKA SZKOŁA PILOTAŻU…

Do katastrofy może by nie doszło, gdyby nie fatalna decyzja kontrolera ruchu powietrznego z Zurychu.  W krytycznym momencie kontroler nie usłyszał meldunku pilotów boeinga, którzy informowali go, że zgodnie z zaleceniami ich systemu TCAS rozpoczęli obniżanie poziomu lotu. Kontroler nie mając świadomości, że boeing obniżył lot nakazał  zejść na niższy pułap również rosyjskiemu tupolewowi. Była to decyzja sprzeczna z wskazaniami urządzeń pokładowych systemu TCAS tupolewa, który wobec zagrożenia kolizji nakazywał pilotowi wznoszenie. Oznaczało to, że systemy TCAS zainstalowane na pokładach obu maszyn zadziałały prawidłowo,  w porę wykryły niebezpieczeństwo kolizji, i  "porozumiały się" (drogą radiową) między sobą. Jeden z nich (boeing) nakazał pilotom obniżenie poziomu lotu, a drugi (tupolew)  – podwyższenie. W efekcie oba samoloty minęłyby się w bezpiecznej odległości.

http://pl.wikipedia.org/wiki/TCAS

 

Stało się jednak inaczej. Rosyjski pilot mając wybór między tym co nakazywał człowiek z Zurichu a tym, co mechanicznie powtarzał komputerowy system wybrał polecenie kontrolera lotów.  W efekcie obie maszyny zanurkowały. Chwilę później maszyna DHL przecięła TU-154 na pół swym statecznikiem pionowym by po 2 minutach runąć na ziemię w ślad za rozerwanym tupolewem. Wszyscy zginęli.

Rosyjski pilot wybrał polecenie szwajcarskiego kontrolera nie tylko dlatego że wolał słuchać człowieka niż komputera. Rosyjscy  piloci byli i wciąż są szkoleni, by w razie wątpliwości wybierać polecenia kontroli naziemnej.  Takie prawo obowiązuje na terenie Federacji Rosyjskiej: TO KONTROLER DECYDUJE,  NIE PILOT także o lądowaniu samolotu.

 

TCAS NAD JEZIOREM BODEŃSKIM JAK TAWS W LESIE SMOLEŃSKIM…

Nie wiem jak brzmiała komenda systemów TCAS na pokładach beinga i tupolewa tuż przed zderzeniem. Pamiętam natomiast słowa komendy:  Terrain ahead … oraz Pull up które inny komputerowy system  (TAWS) wydawał tuż przed katastrofą polskiego samolotu z prezydentem RP na pokładzie w Smoleńsku.   

http://www.se.pl/technologie/nauka/co-jest-taws-i-jak-dziala_141417.html

 

Piloci według dostępnych źródeł (nie wiadomo czy prawdziwych) mieli 10 kwietnia na polecenia komputera nie reagować…  Zrobili to wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi dziwiła się gen. Tatiana Anodina z MAK i prorządowe media tak w Polsce jak i w Rosji. A przecież kpt Arkadiusz Protasiuk i mjr Robert Grzywna musieli wiedzieć że w Rosji nie decyduje komputer pokładowy ale właśnie kontroler ruchu. To on daje zgodę na lądowanie a potem prowadzi samolot dopóki jego koła nie dotkną ziemi.

10 kwietnia 2010 roku rosyjski kontroler powtarzał bez końca i do końca: „na kursie i na ścieszce…”

To tylko jedno skojarzenie tragedii w Smoleńsku ze spektakularną katastrofą nad Jeziorem Bodeńskim. Ale jest jeszcze drugie…

 

NAJPIERW JEST KŁAMSTWO…

Przed dwoma dniami, w krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej rozpoznano wszystkie głosy w kokpicie rządowego Tupolewa.  Po prawie dwóch latach  okazało, że wśród nich nie ma głosu generała Błasika. A ten, który wcześniej miał do niego należeć to głos II pilota mjr Roberta Grzywny. Okazało się, że  raport MAK, a potem raport tzw. komisji J. Millera  opierał się na kłamstwie. Kłamcami okazali się także Ci, którzy z rewolucyjnym zapałem owo kłamstwo powtarzali, i twórczo rozwijali:  prorządowi dziennikarze, publicyści, fachowcy od lotnictwa, wojska i jak zawsze tzw. "moralne autorytety". No i co z tego!  – zdaje się  mówić inny – zawodowy, bo rzecznik  rządu – kłamca Paweł Graś:    

„To już nie przywróci życia tym, którzy w tej katastrofie zginęli.”

http://wpolityce.pl/wydarzenia/21394-czy-rzad-juz-oficjalnie-nie-chce-prawdy-w-sprawie-smolenska-gras-o-najnowszych-ustaleniach-to-juz-nie-przywroci-zycia-tym-ktorzy-w-tej-katastrofie-zgineli 

 

POTEM POCZUCIE KRZYWDY I PRAGNIENIE SPRAWIEDLIWOŚCI

Po śmierci żony i dzieci w katastrofie nad jeziorem Bodeńskim  46 letni  Witalij Kałojew przez prawie cały rok opłakiwał bliskich i budował im pomniki na rodzinnej ziemi w Północnej Osetii. „Moje życie zatrzymało się w dniu katastrofy. Nie pozostało mi nic innego jak chodzenie na grób żony i dzieci" – wielokrotnie powtarzał rosyjskim dziennikarzom.

Minął rok od śmierci żony i dzieci Kałojewa. W pierwszą rocznicę tragedii, w lipcu 2003 r. podczas uroczystej ceremonii  na miejscu katastrofy Kałojew nagle zaczął krzyczeć… "Cokolwiek by się stało, odnajdę tego kontrolera, który zabrał mi moich ukochanych!"  Jego rozpaczliwy krzyk musieli usłyszeć zebrani w miejscu tragedii przedstawiciele rządów Rosji, Niemiec i Szwajcarii… Natychmiast go uciszono i  niemal równie szybko o nim zapomniano.  Nikt  również nie zareagował, gdy następnego dnia, podczas wizyty rodzin ofiar w centrum kontroli lotów Skyguide w Zurychu, Kałojew domagał się, aby odpowiedziano mu na jedno pytanie:, Czy kontroler jest winny, czy nie?   Widząc, że i na to pytanie nikt nie chce mu odpowiedzieć, Kałojew opuścił centrum, krzycząc: "Tak, ja wiem, że to wina tej świni. Na Kaukazie mamy swój sposób rozliczania porachunków z takimi osobnikami!".

 

JEST JESZCZE ZEMSTA…

Kałujew pochodzi  z Władykaukazu – ok. 200 tysięcznej stolicy autonomicznej republiki Północnej Osetii.  Osetia leży u stup północnych zboczy Kaukazu. Nad miastem i republiką góruje ponad pięciotysięczny wygasły wulkan Kazbek. Osetyńcy to jedyny na Kaukazie naród prorosyjski wyznający niemal w 100 % prawosławie, podporządkowane cerkwi moskiewskiej. To wśród urodziwych osetyjskich księżniczek rosyjscy bojarowie i książęta znajdowali sobie  w XVIII i XIX w. małżonki. To Osetyńcy zmasakrowali nieposłusznym Moskwie muzułmańskich sąsiadów – Inguszy w 1991 roku i to osetyjski oddział „Skorpion” pacyfikował czeczeńskiej wioski w połowie lat 90. XX wieku. Lokalne konflikty, nienawiść i przelana bratnia krew. Kaukaz jest pełny takich historii. Osetyńcy mimo kolaboracji a może i szczerej miłości do Moskwy pozostają wciąż przede wszystkim kaukaskim ludem i czym się szczególnie szczycą potomkami starożytnych Alanów. Zachowali do dzisiaj wiele obyczajów i praw wymierających już w innych częściach globu.  

Na Kaukazie od pokoleń rządzi wielopokoleniowa, duża rodzina. Rządzą starsi z siwymi włosami i brodamiu a nie młodzi ubrani w modne ciuchy.  To na Kaukazie właśnie, podobnie jak w Albanii, czy Afganistanie  przetrwał kodeks  krwawej zemsty rodowej. Zemsta rodowa to poważna sprawa. Poznałem jej zasady w Czeczenii.  Są tak naprawdę dwie… Te główne oczywiście… bo kodeks zna wiele szczegółów i organizuje niemal całe życie kaukaskich górali. 

Pierwsza to: Śmierć za śmierć!, Druga mówi, że zemsta nie dopełniona przechodzi z pokolenia na pokolenie. Że można zabić syna czy wnuka za grzechy ojca czy dziada… Sam byłem świadkiem niezwykłych historii, wydarzeń ciągnących się na Kaukazie od ponad 100 lat. Wciąż były żywe. Wciąż są krwawe.

 

MORD KTÓRY NIE PRZYWRÓCIŁ ŻYCIA TYM CO ZGINĘLI

Gdy upłynął rok żałoby – Osetyniec, Kałujew  zażądał od firmy Skyguide, kierującej ruchem lotniczym  wydania adresu dyspozytora pracującego w wieży kontroli lotów w dniu zderzenia samolotów. Skyguide odmówił wypierając się jednocześnie wszelkiej winy za katastrofę. Kałojew, wynajął więc prywatnego detektywa. Ten od razu wytropił 36-letniego kontrolera Petera Nielsena. Nie było to trudne. Rosyjska prasa wielokrotnie podawała jego nazwisko.  Wystarczyło otworzyć książkę telefoniczną by znaleźć adres…

W lutym 2004 r. Kałojew zasztyletował Nielsena.  Uczynił to w szwajcarskim mieszkaniu kontrolera na oczach jego żony i trojga małych dzieci. Mówił potem na sali sądowej w Zurychu, że  współczuje rodzinie Nielsena. Twierdził, że zamierzał tylko z nim porozmawiać, ale kiedy Szwajcar miał chłodno odtrącił kopertę ze zdjęciami zabitych dzieci, pod wpływem emocji wyciągnął nóż…  Szwajcarski sąd w 2005 r. skazał Kałojewa na osiem lat więzienia. Odsiedział tylko 2.. Szwajcarzy zdecydowali o przedterminowym uwolnieniu Rosjanina.

W listopadzie 2007 Kałojewa witano z entuzjazmem na lotnisku Domodiedowo w Moskwie, w sali dla VIP-ów. . „ Jesteś prawdziwym człowiekiem! Pomściłeś rodzinę i za to jesteśmy ci wdzięczni!” skandowali na jego cześć młodzi ludzie, m.in. z pro kremlowskiej organizacji Nasi.  Wkrótce Kałojew powrócił do rodzinnego Władykaukazu gdzie Tajmuraz Mamsurow, prezydent Osetii Północnej dał mu stanowisko wiceministra budownictwa republiki. Kałujew rozpoczął nowe życie.

 http://wiadomosci.wp.pl/title,Rosjanin-ktory-zabil-kontrolera-lotow-wiceministrem,wid,9574724,wiadomosc.html?ticaid=1dbd0

 

WINII MUSZĄ BYĆ UKARANI

Witalij Kałojew nie mógł spokojnie usnąć zanim nie wymierzył sprawiedliwości winnemu – jego zdaniem –  bezpośredniego doprowadzenia do katastrofy. A przecież  wiedział doskonale,  że jak to powiedział rzecznik rządu RP „To już nie przywróci życia tym, którzy w tej katastrofie zginęli” . Wiedział, że ofiary patrzą na niego „z góry” i że domagają się tak jak on sprawiedliwości. W końcu nie mogąc się na nią doczekać,  czyli  rozstrzygnięcia szwajcarskiego sądu sam wymierzył sprawiedliwość… Aleksander Borysow – rosyjski pop bronił go wtedy w mediach:  Kałojew popełnił morderstwo, ale był ofiarą okoliczności – mówił. Wnioskiem powinno być surowsze karanie winnych katastrof, bo wtedy nie będzie impulsów do wymierzania sprawiedliwości na własną rękę …”

Gdy 9 lat później rodziny ofiar tragedii smoleńskiej domagają się , prawdy, sprawiedliwości, odnalezienia i ukarania winnych są traktowani przez władze i posłuszne im media jak ludzie chorzy, przepełnieni chęcią zemsty i nienawiścią. Winnych katastrofy wciąż nie ma a ci którzy, tak – jak szef BOR – Marian Janicki, minister spraw zagranicznych R. Sikorski czy szef kancelarii premiera Tomasz Arabski odpowiadali za przygotowanie i organizacje wyjazdu Prezydenta RP na uroczystości katyńskiej wciąż pozostają u władzy a niektórzy nawet awansują.  

 

Polacy nie mają kaukaskiej krwi, a zemsta rodowa w Polsce nigdy się nie przyjęła. To jest dobra wiadomość dla Pawła Grasia i jemu podobnych. Zła jest jednak taka, że Polacy nigdy nie lubili i nie potrafili żyć w kłamstwie. No i Polacy mają dobrą pamięć. Nie zapomnieli o Katyniu. Nie zapomną o Smoleńsku. Będą też pamiętać słowa Grasia…      

W 1988 i 89 r. razem z przyszłym rzecznikiem Tuska paliliśmy lokalne gazety przed  siedzibą redakcji Gazety Krakowskiej, Dziennika Polskiego, Echa Krakowa przy ul. Wielopole w Krakowie. Paliliśmy je za kłamstwo jakim się posługiwały opisując także naszą wspólną z Pawłem działalność.  Szkoda że Paweł Graś wybrał pogardę i czeka na zemstę historii.

Nie tak dawno go spotkałem… Zapytałem czy nie zacząłby pisać wspomnień…  "Nie" – odpowiedział, bo nikt by w to nie uwierzył…  Aż tak jest źle?  – Pomyślałem… 

A może Paweł Graś już wie, że rzecznikowi rządu Donalda Tuska już nikt nie uwierzy nawet gdy odważy się w końcu powiedzieć prawdę…

Niech się odważy. Pomimo wszystko. 

 

0

Myszka and Miki

32 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758