Obama dał plamę. Od świtu polskie media zachłystują się fragmentem wystąpienia amerykańskiego prezydenta.
Obama dał plamę. Od świtu polskie media zachłystują się fragmentem wystąpienia amerykańskiego prezydenta. Oczywiście wyszło głupio. Wręczając medal dla polskiego bohatera, kuriera jedynego, obok Jugosławii, prawdziwego walczącego podziemia w czasie II W.Ś. i mówiąc o „polskich obozach zagłady” dał wyraz, sławnej już, niekompetencji i indolencji. To, co w Polsce tak oburza i krzywdzi, tam jest traktowane, jako coś bez znaczenia.
Przypatrzmy się faktom. Przyznanie tego medalu Janowi Karskiemu przez Obamę jest pustym gestem. Wypichconym przez pijarowców Białego Domu tylko po to by w przyszłych wyborach zjednać sobie głosy amerykańskiej Polonii. Sama Polska raczej mało go interesuje. Dał temu już wyraz na początku kadencji wycofując się z projektu tarczy antyrakietowej. Chociaż również nie bez winy ekipy Tuska. W polityce i globalnej strategii władz USA Polska zajmuje miejsce drugorzędne, a nawet trzeciorzędne. Podejrzewam, że dużo poniżej Kenii, ojczystego państwa prezydenta. Polska to mały, nic nie znaczący pikuś dla Ameryki.
Oczywiście, jest to dla nas, Polaków bolesne i wielu nie przyjmuje tego faktu do świadomości. Nadal musimy zdobywać wizy do USA, jak kraje III świata, podczas gdy sąsiedzi z Unii, Czesi, Słowacy, Litwini mogą sobie jeździć do Stanów bez zbytniej biurokracji i żadnych problemów.
Pozwala to też widzieć siłę i wpływ takich ludzi, jak Zbigniew Brzeziński, którym się tak puszymy, a który praktycznie nie ma nic do gadania. Wprost przeciwnie niż Czeszka z pochodzenia Madeleine Albright ( z domu Maria Korbielowa).
Pojęcie „polish death camps” (polskie obozy zagłady) jest sformułowaniem obiegowym, mocno usadowionym w potocznym języku Zachodu. Jest to skrót myślowy, bardzo krzywdzący dla naszego narodu, bo nikt nie analizuje prawdy w nim zawartej, tylko daje fałszywy obraz, źle rzutujący na całą Polskę. Od wielu lat trwa anemiczna kampania władz polskich, aby ten „idiom” wykorzenić. Jak to wczoraj Obama udowodnił, ta walka jest nic nie warta.
Ciekawe jest natomiast, że Niemcy zdołały sobie zagwarantować, żeby nikt nie mówił „niemieckie obozy zagłady”. I uwierzcie, nikt na świecie nie mówi.
Zmiana światowych stereotypów jest bardzo uciążliwa, bo to zmiana mentalna. Ugruntowane pojęcie żyje własnym życiem. Cyganie wszędzie mają taką opinię, a nie inną. Tylko, że oni, jak to mówią młodzi, „lachę na to kładą”. Ale my cierpimy. Ponieważ mamy za sobą historię pełną wielkich i wspaniałych momentów, to jesteśmy przekonani, że szacunek nam się należy automatycznie. Przepraszam, gówno prawda. My sobie dopiero ten szacunek budujemy wysiłkiem milionów Polaków pracujących za granicą. Szkoci na przykład, są na Polaków maksymalnie wkurzeni, bo nagle okazało się, że można pracować z dwukrotnie większą wydajnością. Podobnie robotnicy z włoskich zakładów Fiata.
Cóż z tego; idioci u władzy potrafią ten szacunek błyskawicznie trwonić, co dokonali w przypadku Śledztwa Smoleńskiego.
Ta cała wpadka głupka w Białym Domu (wg. mnie gorszego od Busha jr., bo on świadomie głupka grał) może jednakże wyjść na dobre.
Wszystko rozstrzygnie się w najbliższych godzinach. Strasznie jestem ciekaw oficjalnej postawy władz polskich. A konkretnie, ostrości reakcji. Jeżeli znowu Tusk, czy Komorowski (bo to wszystko jedno, prawda?), zacznie tłumaczyć – przejęzyczenie, pomyłka, faux pas, tak, jak to robili i robią ostatnio wobec ruskich, to pogarda wobec Polski tylko wzrośnie.
Mogą i mają prawo zająć ostre stanowisko. Wtedy na świecie zaczną myśleć i dyskutować o tych „polskich obozach”. Leszek Miller, który nigdy nie był bohaterem mojej bajki, wręcz przeciwnie, dzisiaj rano w rozmowie z Rymanowskim stwierdził, i całkiem słusznie, że Adam Rotfeld powinien odmówić przyjęcia medalu. Wybuchłby skandal, a Obama musiałby się tłumaczyć. Cały świat by to śledził. No, ale to już zaprzepaszczone.
Teraz ulubiona piłka po stronie Tuska.
Więcej szacunku, czy więcej pogardy dla Polski?
_______________________________________
Jeden komentarz